Startuje NBA! Siedem rzeczy, których nie wypada przegapić

We wtorek w nocy rozpocznie się 65. sezon najlepszej koszykarskiej ligi świata. Oto lista siedmiu rzeczy, na które każdy kibic musi zwrócić uwagę. Choć oczywiście jest i sto innych, których też nie warto przegapić. W końcu to NBA!

1. Marcin Gortat

Odkąd mamy go w NBA, nasze spojrzenie na ligę zupełnie się zmieniło: "a Marcin zrobił..." mówimy niemal każdego dnia, choćby Kobe Bryant rzucił 40 punktów, a Steve Nash zaliczył 20 asyst. Rzecz jasna chcielibyśmy, by Marcin robił jak najwięcej, ale choć dla Gortata to już czwarty sezon na amerykańskich parkietach, to musimy się oswoić z myślą, że będziemy go oglądać w podobnej roli jak w ostatnich latach. Polak ma spore ambicje, ale nikt nie oczekuje od niego, by robił coś ponad to, co należy do jego obowiązków. Magic znów walczą o mistrzostwo, będą grać w nowej, większej hali, która musi im się zwrócić. Potrzebują dobrze funkcjonującej maszyny, która wyprodukuje im wyniki. Gortat znów musi wejść w rolę jednego z jej trybików.

2. Władca Pierścieni

Phil Jackson wywalczył już 11 tytułów - taka sztuka nie udała się jeszcze nikomu wcześniej. W tym sezonie, który - jak zapowiada - ma być jego ostatnim w karierze, chce wywalczyć pierścień numer 12. i swój szósty triumf z Los Angeles Lakers. Kolejnego tytułu żądny jest też lider "Jeziorowców" Kobe Bryant. On też ma swój cel - chce prześcignąć w liczbie tytułów Michaela Jordana. Latem w LA dokonano kosmetycznych zmian, które mają wzmocnić położone przed trzema laty fundamenty. Jeśli Lakers zabraknie w wielkim finale, to będzie sensacja.

3. Takich dwóch jak ich trzech...

Nie ma ani jednego. Miami Heat okazali się królami letniego polowania na wolnych agentów. Na Florydę przenieśli się LeBron James i Chris Bosh, miejsca pracy nie zmienił Dwyane Wade i Heat od razu stali się głównym rywalem Lakers w walce o tytuł. Tylko czy wielkim gwiazdom wystarczy jedna piłka? Czy będą w stanie schować swoje ego do kieszeni, by walczyć o tytuł lub ich całą serię? Czy zawodnicy drugiego planu sprawdzą się w swoich rolach? Tego przed sezonem jeszcze nie wiadomo. "Na papierze" Heat są na absolutnym topie, ale dopiero parkiet zweryfikuje, czy to zespół realny czy wirtualny.

4. Wielka koniczyna

Boston Celtics mają chyba ostatnią szansę na triumf w takim składzie. Do starzejącej się drużyny z Paulem Piercem, Kevinem Garnettem i Rayem Allenem dołączyli dwaj głodni mistrzostwa weterani - Shaquille O'Neal (38 lat) i Jermaine O'Neal (32). Czy "staruszkowie" nadążą za Rajonem Rondo, który w poprzednim sezonie napędzał grę Bostonu? Eksperymenty ostatnich lat pokazywały, że drużyny, których atutem jest przede wszystkim doświadczenie, nie zawsze są skazane na sukces.
Kevin Durant Kevin Durant Fot. Kathy Willens AP

5. Grom z jasnego nieba czy cisza po burzy

Młodzi koszykarze Oklahoma City Thunder w poprzednim sezonie zaskoczyli wszystkich i awansowali do play-off. Wielu twierdziło, że to zbyt wcześnie. W tym roku poprzeczka jest zawieszona jeszcze wyżej, wymagania wobec nich wzrosły, taryfy ulgowej nie będzie. Eksperci ESPN typują ich do pierwszej czwórki Zachodu. Tylko czy Kevin Durant i spółka poradzą sobie z presją bycia faworytami?

6. Numer jeden kontra... numer jeden

O tytuł debiutanta roku powalczą dwaj koszykarze wybrani z pierwszymi numerami w drafcie: John Wall (2010, Washington Wizards) i Blake Griffin (2009, Los Angeles Clippers). Ten drugi cały zeszły sezon leczył kontuzjowane kolano i dopiero teraz dostanie szansę prawdziwego debiutu. Wall to wielka nadzieja nie tylko Wizards, ale i całej ligi. Obaj zachwycili podczas meczów przedsezonowych i dali przedsmak pasjonującej walki o miano najlepszego pierwszoroczniaka. Ale na razie przewaga jest po stronie Walla. Przynajmniej jeśli idzie o grubość portfela. Gracz Wizards w "stajni" firmy odzieżowej Reebok zastąpił samego Allena Iversona i za pięcioletni kontrakt reklamowy zarobi 25 mln dolarów. Griffin od "Nike'a" dostaje ledwie 400 tys. dol. za rok umowy

7. Melodramat

Zaczęło się latem, trwa do dziś i nie daje spokoju - saga z Carmelo Anthonym w roli głównej. Latem skrzydłowemu kończy się kontrakt z Denver Nuggets, ale dyskusja o tym, co stanie się z koszykarzem zaczęła się już pod koniec lipca, gdy zawodnik odmówił przedłużenia umowy z Nuggets. Od razu rzucili się do niego New Jersey Nets, New York Knicks i Philadelphia 76ers. Dziś Anthony jest zawodnikiem Nuggets, ale jutro? W Denver mogą tylko czekać. Kiedyś czekali tak w Cleveland na decyzję LeBrona Jamesa...
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.