NBA. Co cię ominęło, gdy tylko sprawdzałeś, ile zwycięstw mają Warriors?

Budzisz się co rano i sprawdzasz, czy niesamowita seria Golden State Warriors trwa? Też tak mam. Sprawdź, czy nie ominęło cię coś, co się w pierwszej ćwiartce sezonu wydarzyło, gdy ty gapiłeś się na niesamowicie grających mistrzów NBA.
Gregg Popovich i Tony Parker Gregg Popovich i Tony Parker ALEX BRANDON/AP

Spurs po cichu szykują się na Warriors

Latem skradli najgorętsze nazwisko "do wzięcia", czyli LaMarcusa Aldridge'a, a potem zrobiło się o nich cicho. A tymczasem Spurs wygrali 19 z 24 pierwszych, w tym wszystkie u siebie. Rzucają średnio o 11,2 punktu więcej niż rywale (drugi wynik w lidze), trafiają 47,5 procent rzutów (2. miejsce) i mają najlepszą defensywę w lidze - na 100 posiadań tracą średnio 92,6 punktu. Dla innych taka obrona to poziom nieosiągalny. Trener Gregg Popovich z jednej strony tradycyjnie już daje odpoczywać swoim liderom, a z drugiej strony zgrywa swoją pierwszą piątkę, to szczególnie ważne po dołączeniu nowego gracza - Aldridge, Tim Duncan, Danny Green, Kawhi Leonard i Tony Parker już w 18 meczach zagrali ze sobą i spędzali średnio na parkiecie po blisko 16 minut w każdym z nich. Leonard rzuca więcej punktów niż w poprzednim sezonie (teraz średnio 20,7), gra wszechstronnie, a przy okazji jest jednym z najlepszych obrońców w lidze. Aldridge ciągle do systemu Spurs się przyzwyczaja, ale pośpiechu w San Antonio nie ma. Dla nich, jak zwykle, liczy się to, co się będzie działo w kwietniu, maju i czerwcu. Teraz to tylko rozgrzewka.

Zdjęcie adidas Performance ROSE 5 Obuwie do koszykówki türkis (G98705) Zdjęcie Get Spart Piłka do koszykówki Orange 5 Zdjęcie Piłka do koszykówki Wilson MVP
adidas Performance ROSE 5 O... Get Spart Piłka do koszyków... Piłka do koszykówki Wilson ...
Sprawdź ceny ? Sprawdź ceny ? Sprawdź ceny ?
źródło: Okazje.info
Miami Heat - Indiana Pacers w meczu nr 4 finałów Konferencji Wschodniej Miami Heat - Indiana Pacers w meczu nr 4 finałów Konferencji Wschodniej Fot. Steve Mitchell

Paul George wrócił. I to jak!

Po koszmarnej kontuzji z 2014 roku nie ma już śladu. Paul George gra najlepszą koszykówkę w karierze. Rzuca 27,7 punktu na mecz, jest trzecim strzelcem NBA, drugi jest w klasyfikacji celnych rzutów z dystansu (69 trafionych trójek). Średnio zbiera 8,1 piłki i ma 4,2 asysty na mecz - to najlepsze wyniki odkąd gra w NBA. W listopadzie w 12 kolejnych meczach rzucał 20 i więcej punktów, w całym sezonie ma dziewięć meczów z przynajmniej 30 puntami, a w ostatnią sobotę nawrzucał 48 punktów w meczu z Utah Jazz. To jego rekord kariery. Z taką grą to kandydat do tytułu MVP, gdyby Stephen Curry aż tak bardzo rywalom nie uciekł.

Trener Frank Vogel w tym sezonie nieco zaryzykował i często z George?a korzystaj jako z fałszywego silnego skrzydłowego. Daje to wiele przewag w ataku, a obrona Pacers zbytnio na tym nie traci, bo 25-latek jest na tyle silny i sprawny, by z większością teoretycznie silniejszych graczy sobie poradzić. Pacers tempo gry przyspieszyli w porównaniu z ostatnimi sezonami i znów są groźni dla wszystkich na wschodzie.

Cody Zeller i Michael Kidd-Gilchrist z Charlotte Hornets robią selfie ''Twitterowym Lusterkiem'' Cody Zeller i Michael Kidd-Gilchrist z Charlotte Hornets robią selfie ''Twitterowym Lusterkiem'' Chuck Burton / AP (AP Photo/Chuck Burton)

Uwaga na Szerszenie!

Stracili na cały sezon swojego czołowego defensora obwodowego, czyli Michaela Kidda-Gilchrista, podkoszowy lider Al Jefferson też jest kontuzjowany, a na dodatek będzie zawieszony za naruszenie polityki antydopingowej na pięć meczów. I co? Nic. Hornets wygrali osiem z 10 ostatnich meczów i zajmują drugie (!) miejsce na wschodzie.

Zespół pozbył się latem mąciwody Lance'a Stephensona, a w jego miejsce sprowadził wszechstronnego francuskiego skrzydłowego Nicolasa Batuma, który gra o wiele lepiej niż gdy był graczem Portland Trail Blazers. Ostatnio zaliczył swoje pierwsze triple-double w barwach Hornets - z Miami Heat miał 10 punktów oraz po 11 asyst i zbiórek.

W roli lidera coraz lepiej odnajduje się Kemba Walker, ale kluczem zdaje się być defensywa. Hornets na 100 posiadań tracą o 5,3 punktu mniej niż sami rzucają. To czwarty wynik w lidze. Co więcej, lepiej bronią, gdy ze składu wypadł Jefferson (94,1 punktu na 100 posiadań tracą bez niego, 104,4 punktu z nim).

Steve Clifford zbudował solidną obronę, która nie pęka w ważnych momentach i atak dostosował do zawodników, których ma do dyspozycji. Nie dziwne, że zespół, którego właścicielem jest Michael Jordan, przedłużył z nim kontrakt o trzy sezony.

Najpierw wygwizdany, teraz uwielbiany

New York Knicks w czerwcowym drafcie wybierali z numerem 4. Gdy okazało się, że postawili na Kristapsa Porzingisa, obecni w Barclays Center kibice Knicks zaczęli gwizdać i buczeć niezadowoleni z decyzji swojego klubu. Ledwie po kilku meczach Knicks im przeszło. W listopadzie uwielbiali go już tak, że w klubowym sklepie zabrakło koszulek z nazwiskiem łotewskiego dryblasa na plecach.

W 24 pierwszych meczach sezonu Porzingis rzucał średnio 14,1 punktu na mecz, do tego dodawał 8,6 zbiórki i 1,9 bloku na mecz. Jak na debiutanta liczby imponujące. Ma 220 cm wzrostu i w sumie dość wątłe ciało, ale gra bez respektu dla rywali. Jego firmowe zagranie? Wsady nad głowami rywali.

W dużej mierze to za jego sprawą z Knicks już nikt się nie śmieje. Oczywiście pomógł też powrót największej gwiazdy zespołu Carmelo Anthony'ego i drobne zmiany w składzie. Zespół co prawda jest na 12. miejscu na wschodzie, ale ma już 10 wygranych. W poprzednim sezonie na zwycięstwo gracze z Nowego Jorku musieli poczekać aż do lutego.

Porzingis już teraz uważany jest za jednego z głównych kandydatów do nagrody debiutanta roku. Jego najgroźniejsi rywale to Karl-Anthony Towns z Minnesota Timberwolves oraz Jahlil Okafor. Towns ze średnimi na poziomie 15,2 punktu i 9,3 zbiórki na mecz na razie prezentuje się najlepiej. Okafor, który rzuca średnio 17,3 punktu i zbiera 7,9 piłki na mecz też swoją grą imponuje, ale przez incydenty poza parkietem (bójka z kibicami, zatrzymany za blisko dwukrotne przekroczenie prędkości) nie jest brany aż tak poważnie.

NBA/ NBA/ David Richard / USA Today Sports

LeBron wychowuje Cavaliers

Rzuca średnio 26,4 punktu na mecz, ma 7,7 zbiórki i 6,4 asysty. Miał odpoczywać, ale roboty jest tyle co było. LeBron James gra średnio blisko 37 minut w każdym meczu. Cavaliers są najlepszą drużyną na Wschodzie (bilans 15-7),  ale nie zbudowali jeszcze przewagi nad najgroźniejszymi rywalami. Cavaliers ciągle czekają na to, kiedy będą grać w pełnym składzie. Do gry po kontuzji wrócił już ważny obwodowy Iman Shumpert, ale ciągle nie jest gotowy rozgrywający Kyrie Irving, drugi najlepszy gracz zespołu po LeBronie.

James nie był zadowolony z tego, jak grał jego zespół - zdarzyło mu się w tym sezonie publicznie krytykować swoich kolegów zwłaszcza za brak zaangażowania i zbyt lekkie podejście do obowiązków. Żeby zmienić podejście zabronił tańców podczas przedmeczowych prezentacji, zamiast tego jest skupienie i ostatnie konsultacje z trenerami. Czy to przyniesie efekt?

Dwugłowy potwór z Oklahomy

Thunder cieszą się z powrotu po kontuzji Kevina Duranta. Były MVP i trzykrotnie najlepszy strzelec ligi rzuca w tym sezonie 27,7 punktu na mecz, ma średnio 8,1 zbiórki i 4,2 asysty. Potrzebował kilku spotkań, by wejść w rytm meczowy i przyzwyczaić do intensywności gry, by móc tak pakować piłkę nad głowami rywali.

Obowiązkami lidera Durant dość dobrze dzieli się z Russellem Westbrookiem. 27-letni rozgrywający momentami gra bardziej imponująco od swojego kolegi, zalicza triple-double (już trzy w tym sezonie) i ze średnimi 26,2 punktu, 9,9 asysty i 7,3 zbiórki też jest w gronie kandydatów do nagrody najbardziej wartościowego gracza ligi.

Thunder cieszą się z tego, że wreszcie mają zdrowych nie tylko swoich dwóch liderów, ale inni ważni gracze jak Serge Ibaka czy Enes Kanter są w pełni sił, bo wreszcie na poważnie mogą myśleć o walce o tytuł. Zespół ciągle uczy się współpracy z nowym trenerem Billym Donovanem. Thunder wygrali 15 z 23 pierwszych meczów, rzucają o 7,5 punktu więcej na 100 posiadań niż tracą, ale ciągle wątpliwości budzi ich gra w obronie, a także to jak rozgrywają ostatnie akcje w zaciętych spotkaniach, bo z tym bywa różnie - zespół wygrał trzy z sześciu meczów zakończonych różnicą mniejszą niż sześć punktów. Od kandydata do gry w finale wymaga się lepszej dyspozycji w kluczowych momentach.

Francja - Brazylia Francja - Brazylia DANIEL TEJEDOR/AP

Marcelinho Huertas królem Vine

Oglądając grę Marcelinho Huertasa w Los Angeles Lakers aż trudno uwierzyć, że ten brazylijski rozgrywający ma za sobą tak udaną karierę na europejskich parkietach. W NBA nikt za bardzo nie mówi o jego asystach, częściej jest o wpadkach, które momentalnie stają się hitami Vine'a i YouTube'a. Szczególnie brutalny dla Huertasa był mecz z Miami Heat, gdy najpierw zwodem upokorzył go Tyler Johnson,

a potem sam Huertas popisał się szaloną akcją, która dała mu nominację do Shaqtin' A Fool.

.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.