Swój pierwszy wielki moment w NBA Gortat miał w połowie grudnia 2008, jako zawodnik Orlando Magic. Podczas meczu z Phoenix Suns kontuzji doznał Dwight Howard. W jego miejsce do pierwszej piątki wskoczył Polak. I nie zawiódł. W meczu z Utah Jazz zagrał nieźle, a w spotkaniu z Golden State Warriors znakomicie. W ciągu 28 minut na parkiecie rzucił 16 punktów i miał 13 zbiórek, a Magic wygrali 109:98. - To, że pobiłem swoje rekordy punktów i zbiórek stawia duży plus przy moim nazwisku, ale to jeszcze nie koniec - zapowiadał po meczu Gortat...
...i słowa dotrzymał. Jeszcze w tym samym sezonie Gortat zadebiutował w pierwszej piątce Magic w meczu play-off. Zastąpił zawieszonego Dwighta Howarda w szóstym spotkaniu pierwszej rundy. Rywalem Magic był zespół Philadelphii 76ers.
Polak znów pokazał klasę, zdominował doświadczonego środkowego rywali - Samuela Dalemberta. W sumie Gortat zagrał 40 minut, zdobył 11 punktów (5/8 z gry, 1/2 z wolnych), zebrał 15 piłek z tablic, miał 4 przechwyty, 2 asysty, ale też 3 straty i 4 faule. Był jednym z dwóch zawodników, którzy zakończyli mecz z double-double.
Zachwyceni grą Polaka byli komentatorzy stacji NBA TV. - Marcinie Gortacie wiemy kim jesteś. O tego chłopaka będą się latem bić! Otis Smith pokaż mu duże pieniądze - krzyczeli po udanych zagraniach Polaka. - Przyszedł do piaskownicy Dalemberta, zjadł jego kanapkę i zabrał jego zabawki. Jest fantastyczny! - mówili.
Po dobrym meczu z Philadelphią trener częściej korzystał z usług Gortata. W trzecim spotkaniu z Cavaliers, w finale konferencji, Polak wszedł z ławki aż na 24 minuty. Zdobył w sumie cztery punkty (2/3 z gry, 0/2 z wolnych) i miał pięć zbiórek, ale najbardziej widowiskowe były jego bloki na LeBronie Jamesie. Najpierw, w końcówce pierwszej kwarty, wchodzący pod kosz z lewego skrzydła James próbował obiec Gortata. Znalazł się z prawej strony kosza i rzucił półhakiem o tablicę - Polak "zgasił" piłkę do tablicy, a ta odbiła się jeszcze od Jamesa i wyszła na aut. Po raz drugi Gortat zablokował 'Króla Jamesa' w ostatniej minucie przed przerwą.
16 minut wystarczyło Gortatowi, by zaistnieć w tym meczu. Przeciwko mistrzom NBA zagrał niesamowicie efektywnie. Już w swojej drugiej akcji w obronie zablokował próbującego rzucić hakiem Pau Gasola, sprawiał spore problemy centrowi Lakers Andrew Bynumowi. W ataku Gortat był równie skuteczny, ale i efektowny. Jego potężny wsad nad Lamarem Odomem po podaniu Jasona Williamsa realizator pokazywał kilka razy, a oficjalna strona ligi wybrała go akcją dnia.
To był niesamowity mecz! Będący w kryzysie Suns pokonali drugi najlepszy zespół w lidze Boston Celtics 88:71. Marcin Gortat zdobył 19 punktów i miał 17 zbiórek - Polak był najlepszym graczem na boisku. W pierwszej kwarcie wychodziło mu wszystko - dobitki, wsady, rzut z półdystansu. Polak spudłował co prawda dwa z czterech wolnych, ale w ostatniej sekundzie kwarty trafił za trzy! W drugiej odsłonie Gortat stanął naprzeciw Shaqa O'Neala i pokazał, że potrafi grać twardo. Wielki weteran zdobył przeciwko Polakowi dwa punkty, ale potem musiał oddać piłkę, bo Gortat utrzymał pozycję, chwilę później nadział się na blok Polaka.
Gortat grał świetnie do końca meczu, a trafiając po podaniu Nasha ustanowił punktowy rekord kariery. "Gortat pokonał ociężałych Celtów", "Gortat napędził Suns do zwycięstwa podczas Bostońskiej Herbatki" - tak tytułowały swoje relacje z meczu ESPN oraz Suns.com.
Dwa dni po świetnym meczu z Bostonem Marcin Gortat znów pobił swój rekord w NBA - w zaledwie 24 minuty rzucił aż 25 punktów z New Orleans Hornets. Polak trafił aż dziewięć z 10 rzutów z gry i wszystkie siedem wolnych. Miał też 11 zbiórek, a Suns pokonali wyżej notowanych Hornets 104:102.
'Polish Hammer' zagrał znakomicie w drugiej połowie, w której zdobył aż 21 punktów i zebrał osiem piłek. Znów trafiał na różne sposoby, choć głównie po widowiskowych akcjach z zasłonami. Dostawał świetne podania od Nasha (aż 15 asyst), ale także od Granta Hilla czy nieopierzonego Zabiana Dowdella, który zastępował kontuzjowanego Gorana Dragicia. 29 sekund przed końcem meczu schodzącego z boiska Gortata pożegnała głośna owacja - Suns prowadzili 104:96, a Polak znów był bohaterem meczu.
Aż 53 minuty na boisku, 24 punkty, 16 zbiórek, 2 bloki, znakomita gra w obronie - Marcin Gortat pokazał, że potrafi grać na bardzo wysokim poziomie nawet przeciwko jednej z najlepszych drużyn w lidze. Udowodnił, że warunki fizyczne nie są jego jedynym atutem. - Chodzi o umiejętności, rozumienie gry, siłę fizyczną i psychiczną oraz - przepraszam, że tak prosto z mostu - jaja. Gortat coraz częściej udowadnia, że to wszystko ma - napisał po meczu dziennikarz Sport.pl i Gazety Wyborczej Łukasz Cegliński (cały tekst czytaj TUTAJ).