Jak Magic mogą wrócić do gry?

Tylko osiem ze 191 zespołów w historii play-off NBA odrobiło straty i od wyniku 1:3 doprowadziło do zwycięskiego 4:3. Teraz w takiej sytuacji są Orlando Magic, którzy przegrywają z Los Angeles Lakers w finale. Co muszą zrobić, aby przywrócić sobie nadzieję?

ZobaczGortata na żywo - weź udział w konkursie ?

Pittsburgh Penguins zdobyli w piątek hokejowy Puchar Stanley'a pokonując Detroit Red Wings na ich lodowisku 2:1. Penguins nie byli faworytem, po pięciu meczach przegrywali 2:3, ale stojąc pod ścianą dwukrotnie pokonali rywali. Hej! Dwight, Hedo, Rashard - oglądaliście?

W sobotę na wybrzeżu Florydy, 45 minut jazdy od centrum Orlando, startował statek kosmiczny "Endeavour". To zawsze jest wielkim wydarzeniem i uzmysławia ludzkości jej postęp i możliwości. Siedmioosobowa załoga statku jest odpowiedzialna za dostarczenie ostatniego elementu konstrukcji japońskiej stacji kosmicznej.

Zaraz... "Endeavour" nie wystartował. Misję przerwano, bo kilka godzin przez planowanym startem doszło do wycieku gazu.

Dlatego Magic powinni przede wszystkim patrzeć na siebie. Zapomnieć o straconych szansach (zwycięstwa w meczach nr 2 i 4 były na wyciągnięcie małego palca u ręki) i każde kolejne spotkanie potraktować jako osobny cel.

Potrzebują jednak zmian.

Po pierwsze: trener Stan Van Gundy, który został gruntownie skrytykowany za bałagan z rozgrywającymi w całej serii z Lakers, musi podjąć zdecydowane kroki. Pierwszym rozgrywającym musi być Rafer Alston. Jameer Nelson może być jego zmiennikiem, ale tylko na kilka minut, bo do gry nic nie wnosi. Kto wie, czy większego pożytku nie byłoby z doświadczonego Anthony'ego Johnsona, który uspokaja grę Magic, ale potrafi też zaskoczyć zdobyciem punktów lub asystą.

Po drugie: na poziom z meczów nr 2 i 3 musi wskoczyć Rashard Lewis, który w czwartek zagrał fatalnie. Zdobył sześć punktów i miał więcej strat niż celnych rzutów z gry. - Inni grali świetnie, na czele z Hedo Turkoglu i Dwightem Howardem - tłumaczył swój brak aktywności Lewis. - Nie zrobiłem wszystkiego, aby drużyna podawała mu piłki na dobrych pozycjach - brał na siebie winę Van Gundy.

Po trzecie: konieczna jest lepsza skuteczność z rzutów wolnych. 22/37, czyli zaledwie 59 proc. to kompromitacja w tak ważnym meczu finału NBA. Tu potrzeba koncentracji.

Po czwarte: Magic nie mogą myśleć o mistrzostwie. Liczy się jeden mecz, jedna połowa, kwarta, akcja, zagranie.

Przy dobrze dysponowanych Turkoglu i Howardzie wymienione wyżej elementy wystarczyłyby do wygranej w meczu nr 4, a więc mogą dać Magic drugie zwycięstwo w niedzielę. Ale należy także pamiętać, że Lakers w czwartek dobrze grali tylko w drugiej połowie. 12 punktów z pierwszej odrobili w kilka minut. Są bardzo mocni.

Nadzieja nie opuszcza małej Giny Marii Incandeli - 7-letniej dziewczynki, która śpiewa hymn przed meczami w Orlando. Pierwszych siedem występów kończyło się wygranymi Magic. Porażka przyszła dopiero w czwartek. - To jeszcze nie koniec finału mamo, prawda? - pytała Gina rodziców po meczu.

- My w pewnym momencie też nie mieliśmy szans - Michelle Incandela przypomniała historię swojej córki, która do wieku 3 lat miała objawy upośledzenia i w ogóle nie mówiła. - Dlatego teraz nie zwracamy uwagi na szanse, które przyznaje się komuś w konkretnych sytuacjach.

Hej! Dwight, Hedo, Rashard - słyszeliście?

Więcej o:
Copyright © Agora SA