Marcin Gortat: Przede wszystkim cieszę się, że wygrała drużyna. Ja się obudziłem po poprzednim spotkaniu z Utah Jazz, w którym zagrałem słabo [po 4 punkty, zbiórki i bloki, przechwyt, ale i 2 straty oraz 5 fauli w 30 minut]. To, że pobiłem swoje rekordy punktów i zbiórek stawia duży plus przy moim nazwisku, ale to jeszcze nie koniec. Przed nami około 60 spotkań i na nich się koncentruję.
- Nie wiem, tak decydował... Takie pytanie lepiej zadać trenerowi. Myślę, że na razie dobrze wykorzystałem szanse, które dostałem. Ale co będzie po powrocie do gry Dwighta Howarda - nie wiem.
- W sumie bardzo łatwo i w miarę wygodnie. To zawodnik, który ma bardzo dużo energii i potrafi dobrze zbierać piłki - pod tym względem jest obecnie drugi w NBA. Niestety mieliśmy w tym meczu trochę problemów z obroną dwójkowych akcji z zasłonami - koledzy nie pomagali mi w kryciu mojego zawodnika. Andris rzucił więcej punktów, ja miałem więcej zbiórek. Uważam, że walka była równa.