ME U18 koszykarzy. Polacy nie dali szans Słoweńcom

Mateusz Ponitka i Przemysław Karnowski byli liderami reprezentacji juniorów, która w pierwszym meczu rozbiła Słowenię 89:58. W piątek rywalem prowadzących w grupie A Polaków będą Grecy.

Redaktor też człowiek. Zobacz co nas wkurza na Facebook.com/Sportpl ?

Ponitka raz po raz wykorzystywał swoje atuty nad obrońcami Słowenii - mijał ich i albo zdobywał punkty spod kosza albo wymuszał faule. Pokazywał, że rok spędzony na zapleczu ekstraklasy w roli lidera AZS Politechniki Warszawskiej, nie został zmarnowany. W pierwszej połowie był zdecydowanym liderem reprezentacji Polski, a punkty zdobywał wtedy, kiedy jego koledzy tego najbardziej potrzebowali. Imponował indywidualnymi akcjami, pewnością gry. Wręcz domagał się piłki, a mylił się rzadko - mecz zakończył z 22 punktami.

O punkt mniej rzucił Przemysław Karnowski. Środkowy z Torunia godnego siebie pod względem fizycznym rywala nie miał i świetnie swoje przewagi wykorzystywał. Partnerzy dogrywali do niego piłkę, a ten kończył to z prawej, to z lewej strony. W czwartej kwarcie trafił nawet za trzy, a przewaga Polski urosła do ponad 20 punktów. Karnowski zniechęcał też rywali do wchodzenia pod kosz - aż pięć razy blokował ich rzuty, w tym dwukrotnie na samym początku trzeciej kwarty.

Mecz Polacy zaczęli jakby z zaciągniętym hamulcem ręcznym. W pierwszej połowie mieli przewagę, ale nie potrafili odskoczyć rywalom na więcej niż 10 punktów.

Udało im się to dopiero w trzeciej kwarcie, gdy prawdziwą demolkę pod koszem urządził Przemysław Karnowski. Środkowy rzucił osiem punktów z rzędu, a przewaga z minuty na minutę rosła. Na pięć minut przed końcem Polacy prowadzili 25 punktami, trener Jerzy Szambelan wpuścił rezerwowych Jakuba Koelnera i Daniela Szymczaka, a zasłużony odpoczynek dostali Karnowski i Ponitka.

- Rzeczywiście ciężko nam było "wejść" w ten mecz. W pierwszych minutach musieliśmy zapoznać się z halą, z kibicami. W drugiej połowie graliśmy już swoje - mówił rzucający Filip Matczak, który zdobył siedem punktów. Dla niego był to mecz szczególny. Pochodzący z Zielonej Góry zawodnik był kluczowym zmiennikiem podczas zeszłorocznych mistrzostw świata do lat 17 w Hamburgu, gdzie kadra Szambelana wywalczyła srebrne medale. Na MŚ do lat 19 na Łotwę nie pojechał, bo był kontuzjowany. Udało mi się wyleczyć uraz tuż przed wrocławskim turniejem, a w środę trener zdecydował, że znajdzie się w kadrze na ME.

W piątek o godz. 20.15 Polacy zagrają z Grecją, która w pierwszym meczu przegrała z Chorwacją 45:61. Mecz Polaków będzie można obejrzeć w internecie na PLK.pl, transmisję zaplanowała też telewizja Sportklub.

Największa nadzieja polskiego sportu - zobacz kandydatów i zagłosuj!

Więcej o:
Copyright © Agora SA