Eliminacje ME koszykarzy. Polska przegrała z Białorusią. Katastrofa, która może zabrać awans

Po najsłabszym meczu w eliminacjach polscy koszykarze przegrali z Białorusią 57:76 i zamiast autostrady na EuroBasket, jest wyboista górska ścieżka, która może nie doprowadzić do celu.

Cel przed eliminacjami był jasny. Bilans 6-0 i pewny awans na ME. Po czterech meczach wszystko pozwalało sądzić, że koszykarze na ostatniej prostej się nie wyłożą. Jednak zawiedli.

Już w środę mogli zapewnić sobie awans na EuroBasket - wystarczyło pokonać Białoruś, z którą nieco ponad tydzień temu wygrali w Mińsku różnicą 18 punktów. Nic z tego nie wyszło. Biało-Czerwoni zagrali najgorszy mecz w eliminacjach, z Białorusią przegrali różnicą 19 punktów co oznacza, że w przypadku takiego samego bilansu zwycięstw i porażek, to rywale będą mieli wyższe miejsce w grupie.

Mimo porażki Polacy nadal prowadzą w grupie D. Mają o jedno zwycięstwo więcej od Białorusi i Estonii, z którą zagrają w sobotę decydujące spotkanie. Sytuacja jeszcze jest w miarę dobra, ale nie jest komfortowa.

Wygrana z Estonią zagwarantuje awans na ME z pierwszego miejsca. Porażka może kosztować udział w przyszłorocznym turnieju, ale nie musi. Wszystko będzie zależało od jej rozmiarów - jeśli Biało-Czerwoni ulegną Estończykom mniej niż 14 punktami, zajmą najprawdopodobniej drugie miejsce w grupie, bo trudno sobie wyobrazić, by Portugalia była w stanie pokonać Białoruś i o losie naszej reprezentacji zadecyduje sytuacja w innych grupach (awansują cztery drużyny z drugich miejsc). Porażka z Estonią 15 punktami lub więcej zabierze Polakom wszelkie nadzieję na grę na EuroBaskecie.

Polacy przegrali wysoko i zasłużenie. W dołek wpadli na samym początku spotkania, do końca nie potrafili z niego się wydostać. Adam Waczyński wciąż nie może się wstrzelić. W rodzinnym Toruniu trafił dwa z 10 rzutów z gry. Superrezerwowy A.J. Slaughter dopasował się skutecznością do kolegów, pudłując sześć z dziewięciu rzutów, ale dołożył cztery asysty. Maciej Lampe, który wrócił do drużyny po kontuzji kostki, rytmu nie mógł złapać.

16 punktów, najwięcej w zespole, rzucił Mateusz Ponitka, który walczył, próbował szarpać w ataku, ale i jemu piłka do kosza nie chciała wpadać (4/10 z gry). Dobre momenty mieli Przemysław Zamojski i Tomasz Gielo, ale to było w środę za mało.

Białorusini sprawiali wrażenie szybszych i bardziej zorganizowanych. Widać, że napędziły ich dwie wygrane z rzędu w eliminacjach, w meczu z Polakami zagrali bez kompleksów. Odskakiwać zaczęli jeszcze w pierwszej połowie, w drugiej, widząc słabość Biało-Czerwonych, jeszcze odskoczyli. Wygrali wysoko i zasłużenie. 21 punktów dla gości rzucił Maalik Wayns, który trafiał i z dystansu (trzy trójki) i z bliżej odległości.

Mecz Estonia - Polska, który przesądzi o awansie na mistrzostwa Europy w sobotę o godz. 18. Transmisja w Polsat Sport News.

Złote czasy dla klubów NBA. Ile warte są najlepsze drużyny?

https://bi.im-g.pl/im/07/98/12/z19496967Q,LeBron-James-i-Stephen-Curry.jpg">

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.