EuroBasket 2015. Czy to był ostatni mecz Marcina Gortata w reprezentacji?

- Nie ma sensu zajmować miejsca Przemkowi, ale ostatecznej decyzji nie podjąłem. Za dwa tygodnie rozpoczynam obóz w Waszyngtonie, o decyzję zapytajcie mnie w lutym - powiedział po porażce z Hiszpanią w 1/8 finału Marcin Gortat, który przed turniejem zapowiadał koniec reprezentacyjnej kariery, jeśli Polacy nie zakwalifikują się do wielkiego turnieju.

- Decyzja, że to mój ostatni sezon w reprezentacji, w tej chwili jest prawie pewna. Chyba że w tym roku zakwalifikujemy się na kolejny turniej - mówił w czerwcu Gortat. We Francji Polacy kwalifikacji na igrzyska nie wywalczyli - odpadli w 1/8 finału, podczas gdy szansę walki o występ w Rio de Janeiro dostanie siedem najlepszych zespołów EuroBasketu.

Po porażce z Hiszpanią Gortat, pytany m.in. o to, czy podtrzymuje słowa sprzed kilku miesięcy, mówił: - Za wcześnie na takie decyzje. Na pewno nie ma sensu zajmować miejsca Przemkowi, który rozwija się bardzo dobrze. Za dwa tygodnie rozpoczynam obóz w Waszyngtonie, o decyzję zapytajcie mnie w lutym. Zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja w klubie, w życiu prywatnym, jaka będzie decyzja trenera - stwierdził.

Mike Taylor, amerykański trener Polaków, który przyznał, że nadal chciałby pracować z reprezentacją, o Gortacie mówił w sobotę tak: - Jego decyzja będzie bardzo ważna. To wyjątkowy gracz, reprezentant polskiej koszykówki w kraju i za granicą. Jest fantastycznym liderem, mentorem dla młodszych graczy, jak Karnowski. Marcin pracował z Przemkiem całe lato i teraz ten drugi pokazał, że jest w stanie grać przeciwko takiemu zawodnikowi jak Pau Gasol.

W sześciu meczach EuroBasketu Gortat rzucał średnio po 11,3 punktu, miał po 6,3 zbiórki. Trafił 47 proc. rzutów, nie dominował w polu trzech sekund. Jego zmiennikiem był 22-letni Przemysław Karnowski, który wchodząc z ławki, zdobywał po 5,5 punktu, miał dwa bardzo dobre mecze z Finlandią i Hiszpanią.

W sumie, w reprezentacji, 31-letni środkowy rozegrał 86 spotkań.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.