Finowie zagrali bardzo dobry mecz. Byli lepiej poukładani taktycznie, konsekwentnie realizowali swój plan. W ataku
grą dyrygował Petteri Koponnen, w obronie skupili się na odcinaniu od piłek Marcina Gortata. W pierwszej połowie niemal wyłączyli z gry środkowego Phoenix Suns. Gortat był od samego początku podwajany, rzadko dostawał piłkę, oddał ledwie trzy rzuty, zdobył jeden punkt.
Po przerwie Gortat nieco się ożywił, starał się częściej grać indywidualnie, rzucił w sumie 13 punktów, miał 11 zbiórek, ale znów okazało się, że w ataku pole manewru biało-czerwoni mają ograniczone. Michał Ignerski rzucił 22 punkty, był świetny w pierwszej połowie, gdy rzucił 16 punktów, ale później nieco przygasł. Zrywami grali Berisha (16 punktów), Waczyński (8) i Skibniewski (9), zawiódł Łukasz Koszarek, który miał co prawda sześć asyst, ale spudłował wszystkie rzuty z gry i miał aż cztery straty.
Polacy z Finami problemy mieli przez cały mecz, grali falami. Na początku przegrywali już 4:13, ale po
serii punktów Ignerskiego wrócili do gry. Fatalnie zaczęli trzecią kwartę, gdy przez pięć minut nie byli w stanie zdobyć punktu, ale znów zerwali się do ataku i przed czwartą kwartą był remis po 60, ale w końcówce znów zaczęli popełniać błędy. Przy remisie po 75 niekryty na obwodzie został Koivisto i trafił z dystansu. Finowie odskoczyli na trzy punkty i przewagę obronili do końca. Polacy mogli jeszcze w ostatniej akcji doprowadzić do remisu, ale spod kosza spudłował Berisha.
- To porażka w złym stylu. W końcówce zagraliśmy chaotycznie, w końcówce popełniliśmy mnóstwo błędów. Nie byliśmy w stanie realizować tego, co nakazał nam trener - powiedział po meczu Gortat.
- Finowie byli bardzo poukładani taktycznie, obnażyli nasze słabości. Nie mamy pomysłu jak grać, gdy jestem podwajany. W takich momentach ktoś inny musi wziąć grę na siebie, ale dziś nie było nikogo, poza Michałem Ignerskim, kto by to zrobił - dodał Gortat.
Polacy nie potrafili zatrzymać Petteriego Koponnena, który zdobył 25 punktów i miał pięć asyst. Raz po raz uciekał obrońcom i trafiał z czystych pozycji. W końcówce punktował także Huff. Finowie w meczu rzucali z blisko 50-procentową skutecznością z gry (28/58) i aż 13 rzutów spod obręczy. A to gra pod koszem miała być atutem Polaków.
Była to druga porażka Polaków trzecim meczu eliminacji ME. Biało-czerwoni są w trudnej sytuacji przed kolejnymi meczami. Przed własną publicznością przegrali mecze z najtrudniejszymi rywalami do awansu - Belgami i Finami, straty na wyjazdach będzie odrobić ciężko. Na przyszłoroczne ME, które odbędą się w Słowenii, pojadą dwa pierwsze zespoły z grupy oraz cztery najlepsze drużyny z trzecich miejsc.
W piątek zagrają na wyjeździe z najsłabszą w grupie Albanią w ostatnim meczu pierwszej rundy (godz. 20.30, transmisja w Polsat Sport).