TBL. Czarni lepsi od Zastalu, Anwil gorszy od Polpharmy!

Ciekawa sobota w Tauron Basket Lidze - w meczu na szczycie dwóch niepokonanych drużyn Energa Czarni Słupsk pokonali Zastal Zielona Góra 85:83, a Polpharma Starogard, która przegrała pierwsze cztery spotkania, po zmianie trenera od razu wygrała i to z Anwilem we Włocławku!

Mecz w Słupsku lepiej zaczęli gospodarze, bo bardzo skuteczny był Zbigniew Białek, ale potem nieznacznie przeważali goście. Znów bardzo efektywny był środkowy Zastalu Chris Burgess, który trafił wszystkie 10 rzutów za dwa i do 22 punktów dodał dziewięć zbiórek. W jednej z kluczowych akcji w końcówce meczu Amerykanin nie dorzucił jednak do kosza w próbie za trzy punkty.

Czarni dogonili Zastal, bo ważne kosze zdobywali Cameron Bennerman i Bryan Davis. W ostatniej akcji Zastalu rzut Jakuba Dłoniaka zablokował Bennerman i w kontrze Czarnych Mantas Cesnauskis rzucał z sześciu metrów - spudłował, ale do zbiórki w tempo wyskoczył Paweł Leończyk, który na 1,3 sekundy przed końcem umieścił piłkę w koszu.

- To spotkanie równie dobrze mógł wygrać Zastal. W sporcie trzeba jednak mieć też trochę szczęścia, a dziś było ono po naszej stronie - przyznał po meczu trener niepokonanych Czarnych Dainius Adomaitis. - Goście pokazali bardzo fajną koszykówkę, są zgrani i świetnie się rozumieją, dlatego bardzo trudno było przeciwko nim bronić - dodał Litwin.

Spotkanie w Słupsku toczyło się w szybkim tempie i pełne było efektownych indywidualnych akcji oraz walki, która dla niektórych skończyła się źle - kontuzji doznał środkowy Zastalu Tomasz Kęsicki. - Wstępne badania wskazują na uszkodzenie łękotki i prawdopodobnie Tomek będzie musiał poddać się artroskopii kolana, przez co na pewien okres będzie wykluczony z gry - mówił po spotkaniu trener gości Tomasz Herkt.

- O naszej porażce zaważyło to, że w ostatnich pięciu minutach Czarni zdobywali punkty z ponowienia - dodał trener Zastalu, który po raz pierwszy w karierze przegrał w ekstraklasie koszykarzy. - Choć udawało nam się wybronić akcje rywali, nie dopuszczaliśmy do ich łatwych rzutów, to oni i tak notowali ofensywne zbiórki i zdobywali punkty drugiej szansy - wyjaśniał Herkt.

Czarni z bilansem 5-0 są samodzielnym liderem TBL i mogą przedłużyć serię zwycięstw, bo kolejne spotkanie rozegrają w sobotę w Tarnobrzegu ze słabą Siarką.

Zastal podejmie Anwil, który rozczarował przed własną publicznością w spotkaniu z Polpharmą - gospodarze rozpoczęli od wysokiego prowadzenia (12:2 i 24:15), ale w drugiej kwarcie nie potrafili zatrzymać swojego byłego koszykarza Kamila Chanasa, który do przerwy zdobył aż 16 punktów. - Chciałem się pokazać w Hali Mistrzów - mówił potem Chanas, który w sumie rzucił 21 punktów.

Goście, których po raz pierwszy prowadził były świetny rozgrywający Zoran Sretenović (zastąpił trenera Pawła Turkiewicza), w drugiej kwarcie odrobili straty z nawiązką - wygrali tą część aż 29:10. - Trener Sretenović wprowadził nam dwie nowe, proste zagrywki, wykorzystaliśmy to, co pokazywał nam trener Turkiewicz i chyba trochę zaskoczyliśmy Anwil - mówił rozgrywający Polpharmy Robert Skibniewski, który sezon rozpoczął w Anwilu, ale po dwóch meczach został zwolniony.

W trzeciej kwarcie przeważał Anwil (33:18) dzięki świetnej grze D.J. Thompsona (19 punktów, 10 zbiórek i sześć asyst w meczu), ale w ostatniej części Polpharma znów odrobiła straty, które wynosiły już pięć punktów (62:67). Z dystansu trafił Michael Hicks, pod koszem skuteczny był Adam Metelski, a goście wykorzystali też słabą grę środkowych Anwilu - Paul Miller i Eric Hicks wspólnie mieli tylko 10 punktów i dziewięć zbiórek. - Jestem zaskoczony grą swoich podkoszowych graczy. Na własnym parkiecie dajemy zebrać rywalowi 13 piłek w ataku. To nieprawdopodobne - dziwił się po meczu trener Anwilu Igor Griszczuk.

Ciekawie było też w Warszawie, gdzie Polonia w samej pierwszej kwarcie pięć razy blokowała rzuty koszykarzy Kotwicy Kołobrzeg i odebrała ochotę do gry jej liderom Tedowi Scottowi i Darrellowi Harrisowi. W Polonii świetnie grę prowadził Marcin Nowakowski, a pod koszami fruwali Tony Easley, Harding Nana i David Palmer (razem mieli 40 punktów, 33 zbiórki i siedem bloków).

W trzeciej kwarcie Polonia miała już 22 punkty przewagi i trener gości na ostatnie 10 minut wpuścił głębokie rezerwy - Kotwicę nieoczekiwanie poderwał Sławomir Sikora, który w ekstraklasie grał wcześniej osiem razy i zdobył osiem punktów. W sobotę rzucił 15 w 10 minut i dał nadzieję Kotwicy, która zbliżyła się do gospodarzy na dwa punkty, ale zwycięstwa wydrzeć im nie dała.

W czwartym sobotnim spotkaniu PGE Turów Zgorzelec pokonał u siebie AZS Koszalin 79:68, a 14 punktów dla gospodarzy zdobył Robert Tomaszek.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.