Miodrag Rajković straszy sądem

Trener Turowa Zgorzelec Miodrag Rajković żąda przeprosin od byłego asystenta, który oskarżył go o to, że celowo chciał zniszczyć zdrowie swojego koszykarza. - Nie boję się procesu, bo mówię prawdę - odpowiada Adrian Markowski.

9 grudnia na forum.zgorzelec.info Markowski, były trener przygotowania fizycznego Turowa, napisał, że w marcu Rajković kazał mu przeprowadzić ciężki trening z koszykarzem Łukaszem Wichniarzem. - Trener powiedział, że klub chce z nim rozwiązać kontrakt, i zasugerował, abym tak poprowadził trening, żeby zniszczyć kolana Łukasza, z którymi miał drobne problemy. Kazał, by zawodnik biegał po betonie i schodach - mówił "Gazecie" Markowski.

Asystent Rajkovicia przeprowadził z Wichniarzem normalne zajęcia, ale zrobił zdjęcie, które miało sugerować, że ćwiczenia były ciężkie, i wysłał je MMS-em jednemu z pracowników klubu. Widać na nim, jak Wichniarz dźwiga na barkach wielką drewnianą belę. Markowski napisał, że dwuipółgodzinny trening właśnie się kończy, a zawodnik już narzeka na kolana i pachwiny.

31-letni Wichniarz był rezerwowym, grał po 8 minut w meczu, a zgodnie z umową zarabiał mniej, jeśli był niezdolny do gry. - Mogło być tak, że trener, niszcząc zdrowie Łukasza, miał nadzieję, że go zniechęci i zmusi do rozwiązania kontraktu - mówił nam anonimowo koszykarz ligowy.

Klub ze Zgorzelca przez kilka dni nie komentował słów Markowskiego. Rajković nie odbierał telefonów, w piątek po meczu w Gdyni powiedział, że nie będzie odpowiadał na pytania poniżej pasa.

Ale we wtorek prezes klubu Waldemar Łuczak spotkał się z Markowskim i przekazał pismo od Rajkovcia. - Rozmowa trwała kilkadziesiąt sekund. Prezes chciał mi wręczyć jakąś kartkę, na zwykłym papierze, bez klubowej pieczęci. Nie wiedziałem, co jest na niej napisane, dlatego jej nie przyjąłem. Zasugerowałem, że powinno się to odbyć w sposób bardziej formalny i oczekuję na przesłanie listu drogą mailową bądź pocztową i wyszedłem - relacjonuje Markowski.

We wtorek otrzymał pismo na skrzynkę mailową. Udało nam się do niego dotrzeć. Rajković pisze, że Markowski swoim wpisem w internecie naruszył jego dobra osobiste, i domaga się oficjalnych przeprosin. "Pana wypowiedź jest oczywiście nieprawdziwa, godzi w moje dobre imię, podważa kwalifikacje zawodowe oraz autorytet trenera, który buduję od wielu lat. Pana postawę należy uznać za skrajnie nieodpowiedzialną i oczywiście sprzeczną z prawem" - pisze trener wicemistrza Polski.

Rajković domaga się od Markowskiego wykasowania wpisu z oskarżeniami, a także złożenia do 24 grudnia przeprosin na stronie forum.zgorzelec.info. - Jeżeli tego nie zrobi, sprawa zostanie skierowana do sądu. Jak ktoś jest kłamcą i oszustem, to będzie go to sporo kosztować - zapowiada Łuczak.

Markowski przepraszać nie zamierza. - Nie boję się procesu, bo mówię prawdę.

Wichniarz, który kilkanaście dni po marcowym treningu przeszedł do Kotwicy Kołobrzeg, wciąż nie odniósł się do sprawy.

Prezes Turowa wierzy w niewinność Rajkovicia. - Ciężko jest mi sobie wyobrazić, że Rajković mógł działać na szkodę swojego zawodnika. Mamy do niego pełne zaufanie. Wciąż będzie pracownikiem klubu - deklaruje Łuczak.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.