Kto sięgnie po mistrzostwo? PGE Turów kontra Stelmet w TVP Sport

W Tauron Basket Lidze pora na ostateczne rozstrzygnięcia! Zarówno PGE Turów Zgorzelec, jak i Stelmet Zielona Góra stoją przed historyczną szansą zdobycia swojego pierwszego mistrzostwa Polski. Mecz nr 1 wielkiego finału TBL już w niedzielę o godz. 17.30.

Obydwie drużyny spotkały się w obecnych rozgrywkach cztery razy. Przewaga własnego parkietu może nie mieć w tym przypadku zbyt dużego znaczenia. Stelmet dwa razy wygrywał w Zgorzelcu, a PGE Turów dwukrotnie był lepszy, grając w Zielonej Górze. To zapowiada ogromne emocje w finałowej rywalizacji.

- Nie patrzymy na te mecze przez pryzmat, że gramy u siebie i będzie nam łatwiej. Na pewno pomocne jest to, że będą z nami nasi kibice, a wiadomo, jaka jest atmosfera w naszej hali. Będzie gorąco i głośno. Ten doping będzie nam pomagał i będzie nas niósł. Przewaga parkietu to plus, ale myślę, że nie odegra to aż tak wielkiej roli w tej rywalizacji - mówi Michał Chyliński z PGE Turowa Zgorzelec.

Jednym z najciekawszych indywidualnych pojedynków będzie ten pomiędzy Ivanem Opacakiem i Quintonem Hosleyem. Obaj prezentują w play-off naprawdę wysoką formę i są jednymi z głównych opcji ofensywnych swoich zespołów. Opacak w siedmiu spotkaniach zdobywał średnio 13,5 punktu, natomiast Hosley w rywalizacji z Energą Czarnymi i AZS miał przeciętnie 15,6 punktu.

- Jeśli chodzi o Opacaka, to Quinton Hosley ostatnio bardzo dobrze spełnia się w obronie. Patrząc na poprzednie mecze, to na pewno będzie chciał wyjść z tej potyczki zwycięsko. Dołoży wszelkich starań, aby Opacak nie funkcjonował tak, jak ostatnio - twierdzi Zbigniew Białek ze Stelmetu Zielona Góra.

 

Oczywiście nie można zapominać o starciu dwóch byłych mistrzów NCAA. Po Russellu Robinsonie i Walterze Hodge'u można spodziewać się efektownych zagrań i brania odpowiedzialności na siebie w kluczowych momentach spotkania. Ważnym graczem w tej rywalizacji z pewnością będzie także Łukasz Koszarek, który w przeszłości był zawodnikiem ekipy ze Zgorzelca.

- U nas wszyscy są zaangażowani w grę. Każdy może wziąć ciężar gry na siebie, w zależności od dyspozycji dnia. To jest nasza siła, bo przeciwnik nie może nastawiać się na konkretnych graczy do zatrzymania, tylko musi skoncentrować się na powstrzymaniu całej drużyny, a to nie jest takie łatwe. Zespołowość i to, że nie wiadomo, który zawodnik będzie liderem danego dnia, jest naszą bronią. Dla nas też jest to pomocne, bo nie ciąży presja na konkretnych zawodnikach, tylko rozkłada się to na całej drużynie - zauważa Chyliński.

Drużyny PGE Turowa i Stelmetu nigdy w swojej historii nie sięgnęły po mistrzostwo Polski. Zgorzelczanie grali już w finale czterokrotnie, ale za każdym razem musieli uznać wyższość ekipy z Trójmiasta (Prokomu Trefla Sopot, Asseco Prokomu Sopot, Asseco Prokomu Gdynia). W zeszłym sezonie ekipy ze Zgorzelca i Zielonej Góry zmierzyły się w rywalizacji o brązowe medale. Wtedy 2:1 wygrała drużyna trenera Mihailo Uvalina. W decydującym meczu było 79:74 dla Zastalu (taką nazwę do zeszłego sezonu miała drużyna z Zielonej Góry), a 25 punktów rzucił Walter Hodge.

- Na pewno musimy być skoncentrowani od pierwszej minuty do końcowego gwizdka. Każdy musi swoje wnieść. Nie wygramy tej rywalizacji jednym przypadkowym zwycięstwem. Musimy być od nich lepsi. Pokazaliśmy w tym sezonie, że potrafimy bronić i to właśnie defensywa będzie kluczem w tej serii - uważa Białek.

Początek pierwszego spotkania finałowego PGE Turów Zgorzelec - Stelmet Zielona Góra w niedzielę o godz. 17.30. Transmisja w TVP Sport i sport.tvp.pl od godz. 17.15.

Również w niedzielę rozpoczyna się rywalizacja o brązowe medale Tauron Basket Ligi, w której Anwil Włocławek podejmie AZS Koszalin. Początek spotkania o godz. 15.00. Płatny przekaz wideo będzie można zobaczyć na stronie PLK.pl.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.