Jeśli mecz z Anwilem miał być pierwszym poważnym sprawdzianem siły dla Turowa, to wniosek może być jeden: zespół Jacka Winnickiego bije na głowę ligową czołówkę i jest w tej chwili faworytem do zdobycia mistrzostwa. Turów ma bilans 9-0 i niewykluczone, że ten wynik będzie rósł tak, jak rezultat w pierwszej kwarcie meczu z Anwilem - 9:3, 15:3, 24:12, 34:14...
Zgorzelczanie zaczęli od kombinacji dwóch ciosów - mocnej obrony (ależ bloki Dallasa Lauderdale'a!) i kontr (szybki i skuteczny Giedrius Gustas). Anwil nie miał na to odpowiedzi ani w ataku, ani w obronie. Środkowy Corsley Edwards wypadł słabiutko na tle Lauderdale'a i zdobył tylko 10 punktów, a Krzysztof Szubarga dopiero w końcówce przekroczył 10 punktów (zdobył 12). Rozgrywającego Anwilu regularnie ogrywał Gustas, który trafił wszystkie rzuty (6/6 z gry, 4/4 z wolnych) i zdobył 17 punktów.
Turów miał więcej zbiórek, lepszą skuteczność i - co jest wielkim atutem zespołu w tym sezonie - szeroki skład. Czterech zawodników zdobyło ponad 10 punktów, Ronald Moore miał sześć asyst, a Lauderdale dwa bloki.
Turów umocnił się na pierwszym miejscu i po rozgromieniu ŁKS Łódź i Anwilu w dobrym humorze pojedzie do Sopotu na sobotni mecz z Treflem. Anwil po sześciu zwycięstwach z rzędu przegrał drugie kolejne spotkanie, ma bilans 6-3, a w sobotę zagra u siebie z AZS Koszalin.
Zmiana trenera w Polpharmie (Zorana Sretenovicia zastąpił Wojciech Kamiński) szybko przyniosła Polpharmie skutek, bo zespół ze Starogardu już w pierwszym meczu z nowym szkoleniowcem przerwał serię czterech porażek z rzędu, przynosząc jednocześnie czwarty kolejny przegrany mecz PBG.
Lepiej zaczęli poznaniacy, dla których pierwsze 15 punktów zdobyli Damian Kulig i Aleksander Lichodzijewski - kiedy dwa punkty dołożył Djordje Micić, gospodarze wygrywali 17:10. W drugiej kwarcie Lichodzijewski szybko dobił do 14 punktów na swoim koncie, ale już w 15. minucie Polpharma była na prowadzeniu - wygrywała 32:31.
Polpharma, mimo, że pod Kamińskim trenowała ledwie kilka razy, już wyraźnie poprawiła obronę - w ośmiu poprzednich meczach koszykarze ze Starogardu tylko raz stracili mniej niż 80 punktów, ale w Poznaniu pozwolili zdobyć gospodarzom ledwie 64. Gracze PBG fatalnie rzucali z dystansu (5/24), gorzej zbierali piłki (29:34), a na dodatek mieli dużo więcej strat (18:9).
W Polpharmie (bilans 2-7) błyszczał Tony Weeden (20 punktów, pięć asyst), nieźle zagrał rozgrywający Tomasz Śnieg (11 punktów, trzy asysty), 10 punktów i ważną trójkę w czwartej kwarcie dodał Michael Hicks. W zespole gospodarzy (3-7) 21 punktów i 10 zbiórek miał Lichodzijewski, 13 i 10 dodał Kulig. Żadnego punktu, a za to pięć fauli miał w ciągu 22 minut na boisku nowy gracz PBG Nikisa Nikolić.
Trwa dobra passa Śląska - beniaminek TBL wygrał czwarty z ostatnich pięciu spotkań, tym razem z wiceliderem ze Słupska. Od początku spotkania bardzo dobrze grał rozgrywający gospodarzy Robert Skibniewski, który zdobył w sumie 13 punktów, miał 11 asyst, sześć przechwytów i pięć zbiórek. Skibniewski jest jedynym klasycznym rozgrywającym w zespole z Wrocławia, ale goście nie zdołali wyłączyć go z gry, by zyskać na tej pozycji przewagę.
Skibniewski miał do kogo podawać, bo skuteczni byli także Akselis Vairogs (20 punktów, 8/10 z gry) oraz Aleksandar Mladenović (18, 7/14). Czarni rozczarowali, a szczególnie zawiódł najlepszy strzelec drużyny, czyli Darnell Hinson, który oddał tylko siedem rzutów i zdobył osiem punktów.
AZS prowadzony przez parę J.J. Montgomery - George Reese, bardzo szybko wyrobił sobie wysoką przewagę, którą utrzymywał przez cały mecz. W połowie trzeciej kwarty gospodarze jeszcze zwiększyli tempo - gdy przy wyniku 64:52 drużyna z Koszalina trafiła dwie trójki, ŁKS stracił nadzieję na wygraną. W czwartej kwarcie podopieczni Piotra Zycha przegrywali w Koszalinie aż 38 punktami (102:64, 109:71). Ostatecznie ulegli "tylko" 34.
Grający niemal bezbłędnie J.J. Montgomery (12/13 z gry) zdobył 25 punktów, o jeden mniej miał George Reese, a double-double zaliczył Rafał Bigus (12 punktów, 13 zbiórek). Po 16 punktów dla ŁKS-u zdobyli Krzysztof Sulima oraz Kirk Archibeque.
Było to drugie zwycięstwo AZS-u z rzędu. W następnej kolejce koszykarze z Koszalina zagrają z Anwilem Włocławek. ŁKS, który przegrał po raz siódmy, zmierzy się z Siarką.
Politechnika przegrała piąty mecz z rzędu. Koszykarze z Warszawy dobrze zaczęli mecz w Tarnobrzegu, w pierwszej połowie mieli nawet 15-punktową zaliczkę, ale nie byli w stanie jej obronić. Siarka z każdą minutą podkręcała tempo, w trzeciej kwarcie wyszła na prowadzenie, którego nie oddała już do końca. Politechnika próbowała jeszcze w końcówce zaatakować, ale gospodarze nie mylili się z linii rzutów wolnych.
24 punkty dla Siarki zdobył LaMarshall Corbett, który pięć razy trafił za trzy. Niewidoczny przez trzy kwarty Josh Miller, dał się Politechnice we znaki w ostatnich 10 minutach - mecz zakończył z 10 punktami i 9 asystami. 17 punktów przy stuprocentowej skuteczności z gry miał 18-letni środkowy Przemysław Karnowski.
Liderem Politechniki był Mateusz Ponitka, który po raz drugi w sezonie zdobył ponad 20 punktów. W czwartek miał ich 22. 18-letni skrzydłowy imponował nie tylko dobrymi decyzjami, ale i efektowną grą rodem z NBA. W drugiej kwarcie w kontrze zapakował piłkę do kosza nad próbującym blokować Dariuszem Wyką. 13 punktów dołożył Leszek Karwowski, 10 miał Marcin Kolowca.
Mecz Zastalu Zielona Góra z Treflem Sopot przełożony na 30 listopada.
Pauzuje Kotwica Kołobrzeg.