Maciej Zieliński: To jest zamach na koszykarski Śląsk

Bez Mieszczańskiej umarłoby szkolenie w Śląsku. I może taki też jest cel tych działań? Bo dobre szkolenie w Śląsku, mozolnie odbudowywane, skutecznie konkurujące z WKK, najwyraźniej nie jest panu Koelnerowi na rękę - mówi Maciej Zieliński, legendarny koszykarz, prezes sekcji koszykarskiej WKS Śląsk Wrocław.

Szczepan Radzki: Śląsk Przemysława Koelnera ma pewne problemy z halą do treningów. Nie mogliby trenować w obiekcie przy ulicy Mieszczańskiej?

Maciej Zieliński, prezes sekcji koszykarskiej drugoligowego WKS Śląska Wrocław: Nie wyobrażam sobie, aby na naszym obiekcie trenowała ekipa pana Koelnera. Od kiedy sięgam pamięcią, Kosynierka była zajmowana przez zespoły WKS, i nie myślę tylko o grupach seniorów. Przecież w skład naszej sekcji wchodzą także, a może przede wszystkim, grupy młodzieżowe, które stanowią zaplecze dla pierwszego zespołu. Celem statutowym Śląska jest szkolenie młodzieży. Pierwszy zespół to co najwyżej 20 zawodników. A w sumie szkolimy ponad 800 młodych koszykarzy. Każdego roku nasi młodzi zawodnicy walczą o mistrzostwo Polski w różnych kategoriach wiekowych, trafiają do reprezentacji Polski, zdobywają trofea. Chęć zajęcia naszej hali przez zespół pana Koelnera godzi w nasze zaplecze, czyli młodzików, kadetów i juniorów, którzy nie będą mieli gdzie się szkolić.

Widać, że spór dwóch Śląsków trwa, a bitwa o halę jest jego kolejnym etapem. Macie większe prawo do użytkowania Kosynierki?

- Obiekt należy do Agencji Mienia Wojskowego, a my jako Wojskowy Klub Sportowy Śląsk, realizujący statutowe cele szkoleniowe, głównie w zakresie szkolenia dzieci i młodzieży, mamy prawo do użytkowania tego obiektu.

Przemysław Koelner twierdzi, że można wypracować wspólny harmonogram zajęć dla obydwu klubów.

- Szanuję zdanie pana Koelnera, ale znam realia, w jakich funkcjonujemy. Hala nie stoi pusta, jest używana przez większą część dnia. Poza tym pan Koelner od lat zapewnia, że ma gotowy plan nowoczesnego obiektu, który będzie bazą jego szkolenia. Ten obiekt miał już powstać, miał działać. Dziwi mnie, że rok po ogłoszenia planów wielkiej odbudowy klubu nagle okazało się, że jego drużyna nie ma gdzie trenować. Dlatego chce zrobić zamach na Śląsk i na Kosynierkę. Teraz pojawił się ten problem? Tuż przed startem ligi zauważono problem i zaczęto o tym myśleć? Jeśli tak, to gratuluję wyobraźni.

Wyobraża pan sobie WKS Śląsk trenujący i występujący w innym miejscu niż Kosynierka?

- Nie. Ten obiekt to kawał naszej historii, budowanej przez klub przez lata. Między innymi właśnie dzięki Kosynierce i specyficznej atmosferze, jaka w niej panuje, nasi najmłodsi zawodnicy uczą się wyjątkowej historii tego klubu. Są dumni, zakładając zielono-biało-czerwone barwy, nie chcą ich później wymieniać na żadne inne. W tej hali grali i trenowali niemal wszyscy nasi trenerzy: Tomasz Wilczek, Jacek Krzykała, Piotr Nizioł, Rafał Kalwasiński. Chęci przejęcia obiektu przez kogokolwiek z zewnątrz, dla którego ta hala nie ma żadnej wartości emocjonalnej, kto po prostu buduje swój koszykarski biznes, nie mogę nazwać inaczej niż po prostu zamachem. Zamachem na Śląsk.

To nie za mocne słowa? Co naprawdę oznaczałoby dla waszej sekcji, gdyby ekstraklasowy Śląsk zaczął trenować na Mieszczańskiej?

- Zagładę. Pierwszy zespół z pewnością by sobie poradził. Znaleźlibyśmy miejsce we Wrocławiu lub okolicach, gdzie można grać i trenować w świetnych warunkach. W czasie remontu hali graliśmy w Kątach Wrocławskich i byliśmy pod wrażeniem zarówno gościnności gospodarzy, jak i nowoczesności całego zaplecza. Marzę, aby takim obiektem dysponował WKS, i na pewno w dłuższym okresie czasu do tego doprowadzimy. Ale dziś bez naszej Mieszczańskiej umarłoby szkolenie w Śląsku. I może taki też jest cel tych działań? Bo dobre szkolenie w Śląsku, mozolnie odbudowywane, skutecznie konkurujące z WKK, najwyraźniej nie jest panu Koelnerowi na rękę.

Więcej o:
Copyright © Agora SA