Cegłą do kosza: Pod wrażeniem Łodzi, tam parkiet w reakcję wchodzi

Wracający do ekstraklasy po 30 latach ŁKS Łódź rozbił 89:71 grający w lidze nieprzerwanie od 20 lat Anwil Włocławek. Mecz w Atlas Arenie oglądało 7 tys. osób, wypełnione trybuny pięknie prezentowały się na ekranie telewizora. Łodzianin i współwłaściciel ŁKS Marcin Gortat, który tydzień temu poleciał do USA, ma czego żałować! - pisze Łukasz Cegliński z ?Gazety Wyborczej?.

Właściwie nie wiadomo, od czego zacząć. Od boiskowej sensacji? Od imponującej frekwencji? Werwy beniaminka? Scenerii, która odmieniła anonimowych koszykarzy? Pewne jest jedno - lepiej nie zaczynać od faworyta, bo w meczu kolejki był tylko tłem i do tego brzydkim...

Wracający do ekstraklasy po 30 latach ŁKS Łódź rozbił 89:71 grający w lidze nieprzerwanie od 20 lat Anwil Włocławek. Mecz w Atlas Arenie oglądało 7 tys. osób, wypełnione trybuny pięknie prezentowały się na ekranie telewizora. Łodzianin i współwłaściciel ŁKS Marcin Gortat, który tydzień temu poleciał do USA, ma czego żałować!

ŁKS zaczął bez respektu - w pierwszej kwarcie Jakub Dłuski ładnie ograł Nicka Lewisa, krótkie prowadzenie Anwilu (8:6 i 10:8) trójką na dobre odebrał gościom Bartłomiej Szczepaniak, 11 punktów z rzędu zdobył Jermaine Mallet. W drugiej Szczepaniak trafił za trzy punkty trzykrotnie (raz z dziewięciu metrów!), w trzeciej wynik trzymał niezawodny Mallet, w czwartej faworyta dobił Dariusz Kalinowski.

Kandydat do medalu zagrał słabiutko (w obronie fatalnie!), ale warto docenić bojowy ŁKS - amerykański zaciąg w typowych rolach (rozgrywający B.J. Holmes, rzucający Mallet oraz podkoszowy Kirk Archibeque) spisał się bardzo dobrze, podobnie jak Polacy, którzy rok temu w komplecie grali w I lidze. Nad zespołem umiejętnie panował też debiutujący na tym poziomie trener Piotr Zych, który skutecznie reagował, gdy Anwil odrabiał straty.

Ale mecz był atrakcyjny nie tylko ze względu na to, że Dawid bił Goliata. Oczy cieszyła otoczka - parkiet "odziedziczony" po mistrzostwach Europy na ekranie telewizora wszedł w reakcję chemiczną z sylwetkami graczy w biało-czerwonych koszulkach i Szczepaniak (osiem lat temu toczyłem z nim bardzo nierówny, ale jednak toczyłem, bój na mistrzostwach Polski uniwersytetów), Kalinowski (dotychczas znany z tego, że jest młodszym bratem bardziej poważanego Jarosława) czy Piotr Trepka (ostatnio widziałem go, jak rozwieszał banery podczas kampów Gortata) bardziej przypominali reprezentantów Polski niż zawodników, o których jeszcze dwa lata temu łatwiej było mówić w kontekście lig amatorskich niż ekstraklasy.

ŁKS, koszykarska Łódź, dał w debiucie radę! 7 tys. widzów na trybunach to frekwencja imponująca, dwukrotnie większa niż ta, którą piłkarzom ŁKS udało się przyciągnąć na pobliski stadion w niedawnym meczu z Podbeskidziem. Fakt, teraz liga piłkarska miała przerwę, a sporą część biletów ŁKS rozdał (m.in. 2 tys. w ramach programu "ŁKS dla szkół"), ale przyczyna sukcesu jest tym razem mniej istotna niż skutek. A ten jest taki, że w mieście, gdzie urodzili się najlepsi polscy koszykarze (Marcin Gortat, Maciej Lampe), kilka tysięcy osób obejrzało wielkie zwycięstwo swojej drużyny. - To poważny argument w rozmowach z miastem, ze sponsorami, bo okazuje się, że zapotrzebowanie na koszykówkę jest - mówi Filip Kenig, grający szef rady nadzorczej ŁKS, który w sobotę grał przez pięć minut, ale spudłował dwa rzuty wolne.

Czy łodzianie zdołają olśniewać na dłuższą metę? We wtorek grają u siebie z innym kandydatem do medalu Treflem Sopot - powtórzenie i wyniku, i frekwencji byłoby niesamowite i mogłoby przełożyć się na korzyści finansowe, które klubowi są bardzo potrzebne - ŁKS tuż przed startem ligi stracił sponsora i, jak przyznał niedawno Kenig, "walczy o życie". Zwykle jest tak, że im dalej w ligowy las, tym życie jest cięższe, ale może tym razem będzie inaczej?

1. kolejka Tauron Basket Ligi

ŁKS Łódź - Anwil Włocławek 89:71. Bohater meczu: Bartłomiej Szczepaniak (ŁKS).

Siarka Jezioro Tarnobrzeg - Energa Czarni Słupsk 81:93. Bohater meczu: Darnell Hinson (Czarni).

AZS Koszalin - Polpharma Starogard Gd. 87:68. Bohater meczu: J.J. Montgomery (AZS).

PGE Turów Zgorzelec - Kotwica Kołobrzeg 76:74. Bohater meczu: Konrad Wysocki (Turów).

Zastal Zielona Góra - PBG Basket Poznań 71:57 . Bohater meczu: Gani Lawal (Zastal).

AZS Politechnika Warszawska - Trefl Sopot 66:83. Bohater meczu: Łukasz Koszarek (Trefl).

Liczba kolejki

37

punktów zdobył J.J. Montgomery z AZS w meczu z Polpharmą. Mierzący 192 cm wzrostu rzucający miał 13/16 z gry i 11/11 z wolnych. AZS wygrał 87:68.

Cytat kolejki

- Jest mi wstyd za to, jak reprezentowaliśmy dziś klub, miasto i sponsorów. Chciałbym przeprosić fanów w hali oraz tych przed telewizorami - trener Anwilu Emir Mutapcić po porażce w Łodzi

Rzuty wolne

Przemysław Karnowski, wielki środkowy ze świetnego rocznika 1993, w ekstraklasowym debiucie zdobył w sobotę 6 punktów i miał cztery zbiórki w 26 minut. - Nie wszystko szło dzisiaj po mojej myśli. To jest ekstraklasa i trzeba się bić pod koszem - powiedział.

W niedzielę zadebiutowali jego koledzy z reprezentacji młodzieżowej Michał Michalak i Mateusz Ponitka. Poszło im dużo lepiej - pierwszy zdobył 9, a drugi 10 punktów, obaj mieli dobre momenty. A ja wam mówię - niedługo Warszawa może chodzić na kosza właśnie dla nich!

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.