Lokaut w NBA. Do kompromisu daleko

Właściciele drużyn NBA w nocy z czwartku na piątek polskiego czasu ogłosili czwarty w historii ligi lokaut. Rozmowy ostatniej szansy pomiędzy przedstawicielami koszykarzy oraz klubów nie przyniosły skutku, nadal kwestią sporną są pieniądze. Na razie jest zbyt wcześnie, by stwierdzić, czy lokaut opóźni rozpoczęcie nowego sezonu.

30 czerwca wygasł zbiorowy układ pracy (CBA), a nowej umowy nie udało się podpisać. Siedem lat temu tak ostrych sporów na linii koszykarze - kluby nie było, a układ został z kilkoma drobnymi poprawkami w zasadzie bez uszczerbku dla żadnej ze stron bardzo szybko podpisany. Tym razem na podobny scenariusz się nie zanosi.

Przedstawicielom koszykarzy i klubów mimo trwających już ponad rok negocjacji nie udało się dojść do porozumienia. - Robiliśmy wszystko, by nie doprowadzić do lokautu, ale niestety nie udało nam się podpisać nowej umowy. Rozmowy będą trwać nadal - mówił Matt Bonner, skrzydłowy San Antonio Spurs, który był jednym z reprezentantów koszykarzy podczas ostatniej tury rozmów w Nowym Jorku. Kolejna ma się odbyć w przyszłym tygodniu, ale nie jest to jeszcze pewne.

Przez ostatnie dwa tygodnie spotykano się nawet dwa razy w tygodniu, jednak w dalszym ciągu w najważniejszych kwestiach obie strony twardą obstają przy swoim. - Różnica jest zbyt duża - powiedział Billy Hunter, prezes związku zawodowego koszykarzy (NBPA). Komisarz ligi NBA David Stern przestrzegł, że lepsza okazja do wypracowania kompromisu może już się nie przytrafić.

Wprowadzenie lokautu oznacza, że wypłata pensji dla koszykarzy zostanie wstrzymana, nie odbędzie się Liga Letnia w Las Vegas, a zawodnicy, którzy będą chcieli zagrać w swoich narodowych reprezentacjach tego lata, na własną rękę będą musieli załatwić sobie ubezpieczenie. Część koszykarzy zapowiedziała, że zagra dla swoich krajów (np. Pau Gasol), inni ciągle się zastanawiają.

Wprowadzenie lokautu może mieć duży wpływ na to, czy w reprezentacji Polski podczas wrześniowych mistrzostw Europy na Litwie zagra Marcin Gortat. Środkowy Phoenix Suns wielokrotnie powtarzał, że będzie to jeden z najważniejszych czynników, które będzie brał pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o grze w kadrze. To, czy zagra w reprezentacji ogłosi najprawdopodobniej w poniedziałek 4 lipca, gdy przyleci do Polski na serię treningów dla dzieci.

Kasa misiu, kasa

Spór toczy się przede wszystkim o tzw. salary cap, czyli limit zarobków zawodników w drużynie. Kluby żądają twardego i obniżonego salary cap, zawodnicy dążą do utrzymania statusu quo. Zgodnie z obowiązującą do końca czerwca umową szefowie zespołów przeznaczali na pensje 57 procent wpływów. Teraz chcą obniżyć ten pułap do około 40, bo dotychczasowe regulacje zezwalały, a czasami zmuszały wręcz kluby do wydatków na pensje ponad stan. Do tego dochodzi kwestia gwarantowanych kontraktów, które poniekąd blokują możliwość dowolnego kształtowania składów.

Gracze o znacznym obniżeniu poborów nie chcą słyszeć. Ich zdaniem, wpływy z reklam i praw do transmisji telewizyjnych systematycznie rosną, dlatego chcą sprawiedliwszego podziału zysków. W jednej z propozycji zgodzili się nawet obniżkę puli pieniędzy przeznaczonej na wypłaty do 54,5 procent, ale bez rezygnacji z dotychczasowego salary cap. NBA proponuje podział na poziomie 50 procent, a kluby chcą obniżki drastycznej, do około 40 procent.

Choć obroty ligi sięgają niemal czterech miliardów dolarów, władze klubów twierdzą, że mają ogromne problemy finansowe. Aż 22 spośród 30. klubów NBA zanotowało w ostatnim sezonie stratę. Dokładne raporty przychodów i rozchodów klubów są tajemnicą, a właściciele nie chcą ujawniać stanu swoich finansów w obawie przed wygórowanymi żądaniami płacowymi koszykarzy.

Sezon zagrożony?

Jeszcze jest za wcześnie by mówić o tym, że sezon zostanie opóźniony lub całkowicie odwołany. To czwarty lokaut w historii ligi NBA i do tej pory tylko raz zdarzyło się, by brak porozumienia koszykarzy z klubami miał wpływ na terminarz rozgrywanych spotkań, 12 lat temu - od lipca 1998 do 20 stycznia 1999 roku. Sezon rozpoczął się wtedy 7 lutego, a każda z ekip zamiast 82 meczów sezonu regularnego rozegrała zaledwie 50.

Teraz wydaje się niemożliwe, by sezon się opóźnił. Po fantastycznym z marketingowego punktu widzenia sezonie, z najwyższą od lat oglądalnością finałów (średnio 17,3 mln widzów w USA), strzałem w stopę zarówno dla ligi jak i klubów i koszykarzy byłoby doprowadzenie do trwającej miesiącami patowej sytuacji. Wszyscy zdają sobie sprawę, że zbyt długie przeciąganie liny tak naprawdę ich uderzy najbardziej po kieszeni i sprawi, że walka o wzrost zainteresowania kibiców NBA toczona od kilku lat, pójdzie na marne.

W NFL też lokaut

Lokaut w NBA jest drugim obecnie trwającym w zawodowych ligach w USA. Zawieszone zostały także rozgrywki futbolu amerykańskiego (NFL). Tam liga, właściciele klubów oraz zawodnicy także kłócą się o pieniądze, a w zasadzie o sprawiedliwy podział ogromnych zysków generowanych przez NFL. Spór trwa już cztery miesiące.

Przedstawiciele klubów i zawodników NBA czasu na rozmowy mają jeszcze sporo. Rozgrywki zazwyczaj startują na przełomie października i listopada, drużyny treningi po wakacjach rozpoczynają najwcześniej w połowie września.

Dirkules wrócił do domu (galeria)

 

Marcin Gortat trenuje z Olajuwonem ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.