NBA. Podkoszowa dominacja Lakers

Los Angeles Lakers zagrali swój najlepszy mecz w play-off i pokonali New Orleans Hornets 106:90. W serii do czterech zwycięstw prowadzą 3-2. Kobe Bryant, który w poprzednim meczu doznał kontuzji kostki, zdobył 19 punktów.

W niedzielnym meczu z Hornets, w samej końcówce, Bryant w jednej z akcji źle stanął i uszkodził stopę. Halę opuszczał o kulach. Dokładnie nie wiadomo, co stało się wtedy liderowi Lakers. Początkowo mówiono, że to skręcenie kostki, później sam zawodnik stwierdził, że bardziej chodzi o ból w stopie. Cały poniedziałek Bryant spędził na zabiegach, rehabilitacji, wszystko po to by wrócić w jak najlepszej formie. Bo to, że zagra było wiadomo.

We wtorek śladów po tajemniczym urazie widać nie było. Bryant błyszczał w drugiej i trzeciej kwarcie. Był zaangażowany w obronie i skuteczny w ataku. Popisał się dwoma niezwykle efektownymi wsadami - w drugiej kwarcie wpakował piłkę nad środkowym Hornets Emeką Okaforem, w trzeciej władował piłkę lewą ręką. W meczu zdobył 19 punktów przy przyzwoitej skuteczności 8/13 z gry.

Lakers zdecydowanie pokonali Hornets, bo absolutnie zdominowali strefę podkoszową. Walkę o zbiórki wygrali aż 42:25, zdobyli aż 42 punkty spod kosza (Hornets - 30) i 22 punkty po zbiórkach w ataku (rywale zaledwie dwa).

Świetnie grał duet Andrew Bynum - Pau Gasol. Ten pierwszy rzucił 18 punktów, miał 10 zbiórek i da bloki, Hiszpan dołożył 16 punktów, osiem zbiórek i trzy bloki. Forma Gasola w serii z Horents była największym problemem Lakers. Gdy Hiszpan gra słabiej, jest nieobecny w ataku, mistrzom NBA gra się niezwykle ciężko. We wtorek Gasol był aktywny na deskach, agresywny w obronie i skuteczny w ataku.

Hornets postraszyli Lakers tylko pod koniec pierwszej kwarty, gdy po zejściu Bryanta odskoczyli na dziewięć punktów (32:23), a na boisku zaczął dominować Chris Paul. W całym meczu zdobył 20 punktów i miał 12 asyst, ale w trzeciej kwarcie, gdy Lakers budowali swoją przewagę został ograniczony tylko do podawania - zdobył jeden punkt z linii rzutów wolnych, z gry nie trafił ani razu.

W trzeciej kwarcie Hornets dwukrotnie zbliżyli się na dystans pięciu punktów - najpierw dwie trójki trafił Belinelli, później podobnie dwa razy z rogu trafiał Ariza, ale Lakers za każdym razem szybko odskakiwali na 10 punktów. Oprócz Paula to właśnie Belinelli i Ariza przekroczyli granicę 20 zdobytych punktów. Włoch rzucił 21, Ariza miał ich 22. Pozostali gracze Hornets zdobyli w sumie 27 punktów. W Lakers wszyscy gracze pierwszej piątki oraz Lamar Odom rzucili po co najmniej 10 punktów.

Lakers objęli prowadzenie w serii 3-2. Mecz numer sześć w czwartek w Nowym Orleanie.

Pogrom! Chicago Bulls w II rundzie play-off ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.