NBA. Anthony fantastyczny, ale Celtics zwycięscy

Carmelo Anthony rzucił 42 punkty, miał 17 zbiórek i sześć asyst, ale jego New York Knicks przegrali w Bostonie 93:96. Triumfowali Celtics, którzy - identycznie jak w meczu nr 1 - w końcówce grali bezbłędnie i w ataku, i w obronie. W serii play-off jest 2-0 dla bostończyków, kolejne dwa mecze odbędą się w Nowym Jorku.

- Dawać chłopaki! Jedziemy! - tak krzyczał do swoich kolegów Anthony w końcówce trzeciej kwarty. Po bardzo dobrym fragmencie gry Celtics prowadzili w tej części już nawet 74:63, ale skrzydłowy Knicks zdobył cztery punkty i dał nadzieję gościom przed ostatnimi minutami meczu.

Anthony dawał ją zresztą przez cały mecz, bo Celtics szybko objęli prowadzenie, dzięki szybkim akcjom Rajona Rondo. Rozgrywający Celtics w pierwszej kwarcie zdobył aż 14 punktów, a w całym meczu rzucił 30 ustanawiając swój rekord w play-off. Gospodarze prowadzili 18:11, ale Knicks doprowadzali do remisu lub wychodzili na prowadzenie przeważnie dzięki akcjom Anthony'ego.

Knicks kierowali do niego większość piłek, bo nie mieli wyboru - w meczu nr 1 urazu kolana doznał Chauncey Billups, w spotkaniu nr 2 problemu z plecami nabawił się Amare Stoudemire, który grał tylko w pierwszej połowie. Goście byli drużyną jednego człowieka, który we wtorek bywał nadczłowiekiem.

W czwartej kwarcie skrzydłowy Knicks wykonał akcję trzypunktową, potem trafił za dwa, miał sprytną asystę do Ronny'ego Turiafa, a w końcu wyprowadził swój zespół na prowadzenie 78:76. Znakomity Rondo zdobył osiem z 12 kolejnych punktów dla Celtics, ale niesamowita trójka Anthony'ego sprzed dobrze broniącego Paula Pierce'a dała Knicks przewagę 91:88 na dwie i pół minuty przed końcem.

Celtics realizowali jednak już wówczas nowy plan w defensywie - podwajali Anthony'ego tuż po tym, jak ten dostawał piłkę. Wysoki Glen Davis wychodził nawet na obwód i skrzydłowy Knicks musiał oddawać piłkę - robił to mądrze szukając niepilnowanych kolegów, a tym zdarzało się trafiać. W czwartej kwarcie udało się to Turiafowi, Rogerowi Masonowi i Jaredowi Jeffriesowi.

Ten ostatni, odpuszczony przed gospodarzy, odważnie wszedł pod kosz na 19 sekund przed końcem i trafił ponad Kevinem Garnettem na 93:92 dla Knicks. To jednak doświadczony podkoszowy Celtics był bohaterem ostatnich sekund - Garnett najpierw wykończył wsadem zaplanowaną akcję po podaniu Pierce'a, a potem świetnie zagrał w obronie przechwytując piłkę z rąk Billa Walkera, do którego pod kosz podał po raz kolejny podwojony Anthony.

Niemoc w ataku na tyle oszołomiła Knicks, że koszykarze gości nie zdołali szybko sfaulować Delonte Westa, który po otrzymaniu podania z autu uciekł na własną połowę. Zaspał Anthony i Knicks - po dwóch trafieniach Westa z rzutów wolnych - mieli już tylko 0,6 sekundy na rzut. Nie dorzucili do kosza.

Anthony zdobył 42 punkty trafiając 14 z 30 rzutów z gry (4/8 za trzy) i 10 z 11 wolnych. Z 17 zbiórek pięć zaliczył w ataku. Drugim strzelcem Knicks był zastępujący Billupsa Toney Douglas, który zdobył 14 punktów, ale miał tylko 5/16 z gry.

W Celtics świetnie zagrał Rondo, który miał 30 punktów (13/23 z gry, zdecydowana większość to rzuty spod kosza) i siedem asyst. 20 punktów rzucił Pierce, a 18 Ray Allen, który miał 4/4 za trzy. 12 punktów, 10 zbiórek i sześć asyst miał Garnett.

Drugie zwycięstwo Mavericks, a Magic wyrównali z Hawks ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.