Gortat po raz pierwszy od grudniowego transferu do Phoenix zmierzył się z byłymi kolegami z Orlando. W Suns Polak wyszedł wreszcie z cienia Howarda, którego zmiennikiem był na Florydzie i pokazał to w niedzielnym starciu ze swoim poprzednim zespołem. Gortat rzucał pewnie i trafiał często, choć respekt dla Howarda w podkoszowej walce też był widoczny.
Po wejściu na boisko w połowie pierwszej kwarty Gortat szybko trafił trzy rzuty z półdystansu, a na początku drugiej ładnie ograł jeden na jeden Ryana Andersona zdobywając punkty rzutem po obrocie. Polak spudłował dopiero w piątej próbie, kiedy w półhaku w dwutakcie przeszkadzał mu Howard.
I tak pojedynek Gortata z Howardem wyglądał przez większość meczu - o ile kilka metrów od kosza Polak czuł się pewnie i trafiał z półdystansu, o tyle pod koszem dominował Howard. Potężnie zbudowany Amerykanin zdobywał punkty wykorzystując swoją siłę, ale też zbierał (15) i blokował (pięć). Gortat i inni podkoszowi Suns zwykle nie mieli na to odpowiedzi.
Kiedy w trzeciej kwarcie Magic wzmocnili obronę, Suns stali się bezradni. Także w defensywie, bo rozochocony i swobodnie grający Howard pozwalał sobie na dynamiczne akcje jeden na jeden, a nawet na rzuty z półdystansu, które trafiał. Przewaga gości wzrosła do ponad 20 punktów i w czwartej kwarcie grały głębokie rezerwy obu drużyn.
Gospodarze grali w niedzielę bez dwóch koszykarzy z pierwszej piątki, bo do kontuzjowanego Channinga Frye'a w ostatnich dniach dołączył także Steve Nash - 37-letni rozgrywający, lider, mózg i motor napędowy zespołu.
Kanadyjczyka świetnie zastąpił w pierwszej piątce Aaron Brooks (19 punktów, 10 asyst), ale Suns i tak brakowało Nasha. Znakomity rozgrywający potrafi kontrolować tempo gry, potrafi też świetnie podawać piłki Gortatowi po akcjach pick and roll - bez Nasha obok Polak oddał najmniej rzutów od czterech meczów (dziewięć) i po raz pierwszy od miesiąca nie wykonywał rzutów wolnych.
Po porażce z Magic, która była dla Phoenix drugą z rzędu, drużyna z Arizony ma bilans 33-31 i jest na dziewiątym miejscu w Konferencji Zachodniej. Memphis Grizzlies, którzy zajmują ósme miejsce premiowane awansem do play-off, mają bilans 36-31. Magic (42-25) zajmują czwarte miejsce na wschodzie.