NBA. Suns przegrali z Magic. Gortat dobry, Howard znakomity

Marcin Gortat rzucił 12 punktów i miał cztery zbiórki, ale rywalizację z byłym kolegą z drużyny Dwightem Howardem przegrał wyraźnie. Tak, jak Phoenix Suns Polaka, którzy w niedzielę ulegli aż 88:111 Orlando Magic, gdzie Gortat grał przed trzy pierwsze sezony w NBA.

Gortat po raz pierwszy od grudniowego transferu do Phoenix zmierzył się z byłymi kolegami z Orlando. W Suns Polak wyszedł wreszcie z cienia Howarda, którego zmiennikiem był na Florydzie i pokazał to w niedzielnym starciu ze swoim poprzednim zespołem. Gortat rzucał pewnie i trafiał często, choć respekt dla Howarda w podkoszowej walce też był widoczny.

Po wejściu na boisko w połowie pierwszej kwarty Gortat szybko trafił trzy rzuty z półdystansu, a na początku drugiej ładnie ograł jeden na jeden Ryana Andersona zdobywając punkty rzutem po obrocie. Polak spudłował dopiero w piątej próbie, kiedy w półhaku w dwutakcie przeszkadzał mu Howard.

I tak pojedynek Gortata z Howardem wyglądał przez większość meczu - o ile kilka metrów od kosza Polak czuł się pewnie i trafiał z półdystansu, o tyle pod koszem dominował Howard. Potężnie zbudowany Amerykanin zdobywał punkty wykorzystując swoją siłę, ale też zbierał (15) i blokował (pięć). Gortat i inni podkoszowi Suns zwykle nie mieli na to odpowiedzi.

Kiedy w trzeciej kwarcie Magic wzmocnili obronę, Suns stali się bezradni. Także w defensywie, bo rozochocony i swobodnie grający Howard pozwalał sobie na dynamiczne akcje jeden na jeden, a nawet na rzuty z półdystansu, które trafiał. Przewaga gości wzrosła do ponad 20 punktów i w czwartej kwarcie grały głębokie rezerwy obu drużyn.

Gospodarze grali w niedzielę bez dwóch koszykarzy z pierwszej piątki, bo do kontuzjowanego Channinga Frye'a w ostatnich dniach dołączył także Steve Nash - 37-letni rozgrywający, lider, mózg i motor napędowy zespołu.

Kanadyjczyka świetnie zastąpił w pierwszej piątce Aaron Brooks (19 punktów, 10 asyst), ale Suns i tak brakowało Nasha. Znakomity rozgrywający potrafi kontrolować tempo gry, potrafi też świetnie podawać piłki Gortatowi po akcjach pick and roll - bez Nasha obok Polak oddał najmniej rzutów od czterech meczów (dziewięć) i po raz pierwszy od miesiąca nie wykonywał rzutów wolnych.

Po porażce z Magic, która była dla Phoenix drugą z rzędu, drużyna z Arizony ma bilans 33-31 i jest na dziewiątym miejscu w Konferencji Zachodniej. Memphis Grizzlies, którzy zajmują ósme miejsce premiowane awansem do play-off, mają bilans 36-31. Magic (42-25) zajmują czwarte miejsce na wschodzie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.