NBA. Cavaliers nie chcą mieszkać z Heat

Według harmonogramu rozgrywek NBA, zawodniczy Cleveland Cavaliers i Miami Heat mieli mieszkać w jednym hotelu w Los Angeles. Cavs specjalnie zmienili palny, by uniknąć bliskiej styczności z zespołem do którego odszedł LeBron James.

Oba zespoły przyleciały do Los Angeles w niedzielę wieczorem na serię meczów na Zachodnim Wybrzeżu. Cavaliers zostaną tu do wtorku, kiedy grają z Lakers, natomiast Heat czekają na środowy mecz z Clippers.

W Los Angeles Cavaliers i Heat zatrzymują się zwykle w tym samym hotelu w Beverly Hills, często odwiedzanym przez kluby NBA. Tym razem jednak zespół z Cleveland zmienił zwyczaj, i ulokował się w innym hotelu na tej samej ulicy.

Nieoficjalny powód: LeBron James

Odkąd LeBron James zostawił Cleveland i przeniósł się do Miami, między oboma klubami istnieje spore napięcie. Najlepiej było to widać podczas meczu obu zespołów 2. grudnia, kiedy kibice gospodarzy z całej siły chcieli wyrazić swój żal pod adresem byłej gwiazdy.

Transfer LeBrona skrajnie odmienił losy obu drużyn. Heat zbliżają się do pozycji najlepszego zespołu ligi, po tym jak zaliczyli serię 20 meczów z zaledwie jedną porażką. Cleveland rozpoczął sezon bilansem 8-29, najgorszym spośród wszystkich ekip NBA.

Oficjalnie pracownicy Cavaliers twierdzą, że zespół celowo zmienił decyzję o miejscu pobytu, by uniknąć przebywania w tym samym hotelu co inny zespół NBA. Według ich wersji, problemem jest obciążenie sal konferencyjnych, określonych apartamentów czy pralni, mimo że w tym hotelu mieszkało w przeszłości po kilka zespołów NBA na raz.

O tej porze roku oba zespoły opuszczają swoje hale, gdyż do hali Miami przyjeżdża cyrk, a w Cleveland odbywa się lodowy show Duisney'a. Rok temu oba zespoły mieszkały w San Francisco, także w dwóch różnych hotelach.

Magazyn NBA. Czy Marcin Gortat potrzebuje gry w pierwszej piątce?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.