NBA. Wielki powrót Jamesa do Cleveland

?Akron cię nienawidzi!? krzyczeli w kierunku LeBrona Jamesa kibice w Cleveland, a ten, mimo wielkiej presji, rozegrał swój najlepszy mecz w tym sezonie. Były gwiazdor Cavaliers, obecnie koszykarz Miami Heat, zdobył 38 punktów i poprowadził swój nowy zespół do wygranej 118:90 w hali, do której po raz pierwszy w karierze przyjechał w roli gościa.

James miał świetne wyczucie czasu - w meczu, na który Cleveland, na który całe USA czekały od miesięcy, pokazał najlepszą koszykówkę w tym sezonie. Zdobył 38 punktów, miał pięć zbiórek, osiem asyst i ani jednej straty. Fantastycznie zagrał szczególnie w trzeciej kwarcie, kiedy trafił 10 z 12 rzutów z gry i zdobył 24 z 36 punktów zespołu. Grał tak, jak w Cavaliers w poprzednich latach.

James niewiele robił sobie z faktu, że traktujący go jak zdrajcę kibice Cavaliers przygotowali dla swojego byłego bohatera wyjątkowo nieprzyjazne powitanie. Większość z 20 tys. osób w Quicken Loans Arena buczało za każdym razem, kiedy James miał piłkę w rękach, a także skandowało nieprzyjemne hasła w jego kierunku.

"Akron hates you!" (Akron - rodzinna miejscowość Jamesa nieopodal Cleveland - cię nienawidzi) rozlegało się najczęściej. Lżejszy ciężar miały okrzyki "Scottie Pippen!", które miały uświadomić LeBronowi, że po odejściu do Miami z lidera i najważniejszego gracza zespołu stał się tylko pomocnikiem Dwyane'a Wade'a, uznanego wodza Heat.

Przekaz kibiców Cavaliers w kierunku Jamesa dopełniały transparenty - "Co masz zrobić? Błagaj o litość", "Jesteś tylko księciem w kraju Wade'a", "Kłamliwy palant i szczyl" to tylko próbka inwencji kibiców. - Będzie brutalnie - przed wyczekiwanym spotkaniem głos zabrał nawet prezydent USA, kibic koszykówki Barack Obama. Na hali w Cleveland była dodatkowa ochrona, przedsięwzięto wyjątkowe środki ostrożności.

- Będę na to gotowy - zapewniał jednak kilka godzin przed meczem James. I był. Na rozgrzewce żartował ze skrzydłowym Cavaliers J.J. Hicksonem, przywitał się z jednym z asystentów gospodarzy Chrisem Jentem, a tuż przed początkiem spotkania - przy głośnym buczeniu - wykonał swój rytualny gest i dmuchnął talkiem do góry rozkładając szeroko ramiona.

Cavaliers, zespół notowany znacznie niżej niż nawet będący w słabszej formie Heat, zaczęli mecz z impetem, prowadzili 17:12, ale wtedy sprawy wziął w swoje ręce James. Zdobył sześć punktów z rzędu, dodał do tego kilka asyst, a goście zaliczyli zryw 16:0 i wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do końca.

James po pierwszej kwarcie miał 10 punktów, cztery zbiórki, pięć asyst i ani jednej straty. Wraz z postępem meczu buczenie pod jego adresem nieznacznie zanikało, a LeBron czuł się pewniej. W pewnym momencie uciął sobie pogawędkę z siedzącym na ławce Cavaliers Danielem Gibsonem - jedynym koszykarzem z Cleveland, z którym utrzymuje regularny kontakt. Siedzący za ławką kibice byli wzburzeni.

Po serii udanych akcji w trzeciej kwarcie w Quicken Loans Arena zrobiło się cicho, choć potem po raz kolejny rozległo się "Akron hates you!". LeBron kiwał głową do rytmu skandowanego z trybun, a potem wykonał niesamowitą akcję w stylu, do którego przyzwyczajał w poprzednich latach - wykonał kilka kozłów do narożnika boiska, odskoczył od obrońcy do tyłu i z sześciu metrów trafił do kosza.

W sumie James trafił 15 z 25 rzutów z gry, miał też 6/9 z wolnych. Do 38 punktów dodał pięć zbiórek i osiem asyst. Nie miał ani jednej straty. - Przyjechaliśmy tu wygrać mecz koszykówki i rozegraliśmy spotkanie kompletne - mówił James tuż po meczu, ale tradycyjnego wywiadu udzielał przed drzwiami szatni otoczonych ochroniarzami, a nie na boisku.

- W trzeciej kwarcie chciałem być agresywny i to mi się udało. Teraz chcemy robić kolejne kroki do przodu jako zespół - mówił James. Przekaz do kibiców? - Spędziłem w Cleveland siedem wspaniałych lat, z 18-letniego dzieciaka stałem się mężczyzną. Dawałem z siebie wszystko, aby zdobyć mistrzostwo, ale się nie udało. Teraz codziennie daję z siebie maksimum w Miami - powiedział James.

- Nie chcę nikogo przepraszać, bo nie chciałem nikogo skrzywdzić - dodał 26-letni gwiazdor. - Umiem żyć ze swoimi decyzjami, potrafię wziąć za nie odpowiedzialność.

 

Trybuny nienawiści - LeBron wraca jako zdrajca

 

Poza Jamesem bardzo dobry mecz w Heat rozegrał także Wade (22 punkty, dziewięć zbiórek, dziewięć asyst). Dobrze spisali się także James Jones (5/7 za trzy i 18 punktów z ławki) oraz Chris Bosh, który rzucił 15 punktów. Heat wygrali trzeci mecz z rzędu i mają bilans 12-8.

Najlepszym strzelcem Cavaliers (7-11) był Gibson (21 punktów, 4/6 za trzy), a po 11 zdobyli Mo Williams, Antawn Jamison i Ramon Sessions.

W drugim czwartkowym meczu drużyna Golden State Warriors uległa Phoenix Suns 101:107. "Słońca" do triumfu poprowadzili Jason Richardson (wcześniej grał w "Wojownikach") - 25 pkt i Grant Hill - 24 pkt. Miejscowej ekipie, która przegrała czwarty raz z rzędu przed własną publicznością, nie pomogła bardzo dobra postawa Monte Ellisa - 38 pkt.

Wyniki:

Cleveland Cavaliers - Miami Heat 90:118

Golden State Warriors - Phoenix Suns 101:107

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.