Sport.pl na Facebooku! Sprawdź nas ?
Gortat, 26-letni żelazny rezerwowy Magic, rozpoczyna swój czwarty sezon w NBA. Drużyna Polaka znów chce walczyć o mistrzostwo NBA. Celem Gortata jest większa liczba minut na boisku. W nocy z czwartku na piątek czasu polskiego Magic podejmują Washington Wizards, dzień później zagrają na wyjeździe z Miami Heat (Canal+ Sport, godz. 2 w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego).
Marcin Gortat: Poznałem tę ligę, znam obowiązujące zasady. Wiem, kiedy trzeba się koncentrować na maksa, a kiedy można trochę wyluzować. Jak przygotowywać się do meczu, czego robić nie wypada. Jestem mądrzejszy o doświadczenia z kilku swoich porażek. Wiem, że w NBA trzeba być czasem samolubnym, a liga to biznes. Bycie dobrym chłopakiem i koszykarzem, który nie chce stwarzać problemów, może zepchnąć cię w NBA na drugi plan. Wiem, że muszę zmienić swoje zachowanie na boisku, że muszę być agresywniejszy.
- Chcę coś zmienić. Moja rola w drużynie ogranicza się do obrony, ale te piłki, które wyszarpię w ataku, są moje i powinienem podejmować akcje indywidualne. Łamanie zagrywek jest ryzykowne, bo jeśli uda się zdobyć punkty, to trener chwali. Jeśli się nie uda, jesteś krytykowany.
- Przez pierwsze lata moim celem było w tej lidze przetrwać, ustatkować się, ale z każdym kolejnym rokiem ciężkich treningów apetyt rośnie. Mam większą pewność siebie i doświadczenie wynikające z gry w kadrze, w której w dwóch ostatnich latach byłem liderem.
- W minionym sezonie były sytuacje, że pilnujący mnie rywale zostawiali mi miejsce i wystarczyło, abym zrobił jeden ruch, przesunął się o metr i miałbym czystą pozycję. Nie robiłem tego jednak, bo wpaja mi się, że jestem koszykarzem od obrony i zadań specjalnych.
- Uważam, że stać mnie na więcej i chcę dostać szanse, aby to udowodnić. W drużynie rządzi trener i muszę akceptować to, co mówi, ale spróbuję pokazać, że mogę robić coś więcej, niż tylko bronić. Tak jak w meczach reprezentacji Polski w eliminacjach i na mistrzostwach Europy. Uważam, że aby rzucać w reprezentacji po kilkanaście punktów, to jakiś talent trzeba mieć. W NBA udawało mi się to w sparingach i nie ma znaczenia fakt, że nie były to mecze o stawkę. Mój rywal nie miał klapek na oczach, nie miał związanych rąk.
- Nie ma co oczekiwać, że zacznę nagle dryblować między nogami, ale uważam, że mogę grać na tej pozycji, bo mam do tego koszykarską inteligencję. Problem polega na tym, że system gry Magic jest specyficzny - wysoki skrzydłowy musi umieć rzucać za trzy punkty, a ja tego nie potrafię. Mam jednak solidny rzut z półdystansu, tylko muszę mieć zielone światło, aby to udowodnić. Jako wysoki skrzydłowy tak naprawdę grywam od roku i dopiero teraz regularnie zajmuję tę pozycję na treningach.
- Zacząłem późno i przez to brakuje mi płynności w wykonywaniu akcji. W ruchach pod koszem mogę czasami przypominać ślamazarnego robota, ale styl ma mniejsze znaczenie, liczy się skuteczność. Howard jest jednym z najlepszych środkowych w NBA, choć góra mięśni zrobiła z niego bardziej robota niż wirtuoza. Moja technika nie jest na złym poziomie - z samego biegania i dobijania nie rzucałbym po kilkanaście punktów w reprezentacji.
- Trener Van Gundy wyciągnął wnioski z porażki w play-off z Boston Celtics i będzie dążył do tego, żebyśmy tworzyli przewagę pod koszem, a nie tylko na obwodzie. Trener już po zakończeniu sezonu powiedział, że da mi więcej szans, ale muszę być agresywniejszy. W play-off nie byłem wystarczająco waleczny i mam tego świadomość. Brakowało mi pewnych nawyków, teraz w 82 meczach sezonu mam się z nimi oswajać.
- Trener powiedział mi, że będą mecze, kiedy będę grał na dwóch pozycjach, ale też takie, że przez ich większość będę siedział na ławce. Zakładając, że w drużynie nie będzie kontuzji, to takich statystyk nie osiągnę. Ja oczekuję po prostu postępu - chcę grać więcej, zdobywać więcej punktów i mieć zbiórkę nie rzadziej niż co trzy minuty.
- Zgadzam się, walę głową w mur. Staram się, ale pewnych rzeczy nie da się zmienić. Zresztą - jak je zmienić, skoro nie dostaję szansy wykazania się z piłką w rękach?
- Spekuluje się, że w połowie sezonu zostanę wymieniony, ale nie zawracam sobie tym głowy. Kupiłem w Orlando dom i to zawsze będzie moja ojczyzna w USA. Przejście do innego klubu potraktuję jako dużą szansę, ale chciałbym też walczyć o tytuł z Magic.
- To będzie sezon oszczędzania, bo za rok może być lokaut [jeśli NBA nie porozumie się ze związkiem zawodników w sprawie podziału zysków, sezon może się opóźnić albo nawet nie odbyć]. Nie wiadomo, jak potoczy się sytuacja, więc poza drobnymi inwestycjami chcę sporo pieniędzy odłożyć.
- Nowy skrzydłowy Quentin Richardson bardziej pasuje do naszej gry niż Matt Barnes, który odszedł do Los Angeles Lakers. Richardson to egzekutor, który może jednak grać tyłem do kosza, a także nieźle zbiera. Ale mistrzostwa nie zdobędziemy dzięki transferom. Myślę, że trener liczy, że każdy z nas się rozwinął, że naszą siłą będzie zgranie i zrozumienie.
- W tej chwili na pewno nie. Mają możliwości, ale muszą je udowodnić. W ich zespole widzę braki - np. nie ma koszykarza, który może zatrzymać Howarda. Najmocniejsi wciąż są Lakers i Celtics.
- To prawda. Sposobem na walkę z Celtics byłoby wyrównanie sił pod koszem, czyli wystawienie mnie obok Howarda. Trener musi wymyślić sposób na Celtics. Oni będą dla nas trudniejszym rywalem niż Heat.
- Mam nadzieję, że nie, bo przecież i tak brakuje mu palców na pierścienie. Mówiąc poważnie: Lakers to znakomity zespół i myślę, że na zachodzie tylko Dallas Mavericks mogą im zagrozić. W tym sezonie warto zwrócić też uwagę na Chicago Bulls i Oklahoma City Thunder. Powalczyć mogą także Washington Wizards i Minnesota Timberwolves.
Marcin Gortat: ? Mogę znaleźć trenera reprezentacji w USA