NBA. Lakers znów lepsi od Suns

Los Angeles Lakers wygrali z Phoenix Suns 124:112 i w rywalizacji do czterech zwycięstw w finale Konferencji Zachodniej prowadzą już 2:0. 29 punktów dla zwycięzców zdobył Pau Gasol.

Lakers w nienajlepszych nastrojach kończyli sezon zasadniczy. Zakończyli co prawda rundę regularną na pierwszym miejscu na zachodzie, ale ich gra pozostawiała wiele do życzenia. W play-off mistrzowie NBA to zupełnie inna drużyna. Wygrali już osiem meczów z rzędu i coraz pewniej zmierzają do finału NBA, gdzie najprawdopodobniej zmierzą się z Boston Celtics. Fani w Staples Center w ostatnich minutach krzyczeli: Chcemy Boston! W 2008 roku Celtics pokonali w finale Lakers, kibice drużyny z Los Angeles chcą w tym roku rewanżu.

W meczu numer dwa Suns postanowili jeszcze bardziej wzmocnić obronę przeciwko Kobe Bryantowi. Lider Lakers w pierwszym meczu rzucił aż 40 punktów i trener Alvin Gentry wiedział, że taka sytuacja nie może się powtórzyć. Zarządził podwajanie Bryanta, ale skutek przyniosło to mizerny. Co prawda Kobe zdobył tylko 21 punktów, ale za to świetnie oddawał piłkę do niepilnowanych partnerów. Efekt? 13 asyst.

Suns długo utrzymywali się w grze, na koniec trzeciej kwarty był remis po 90, ale w decydującej części meczu Lakers zagrali jak na mistrzów NBA przystało. Bryant zdobył wtedy 14 ze swoich 21 punktów, skuteczni byli także Pau Gasol i Lamar Odom. Hiszpan zakończył mecz 29 punktami, a Odom zaliczył drugie w tej serii double-double (17 pkt, 11 zb). - O wiele łatwiej się, gdy jest pod koszem taki zawodnik jak Gasol, który potrafi wykończyć akcje. Bardzo dobrze gra nam się przeciwko zespołom, które chcą nas podwajać - powiedział Bryant.

Suns nie potrafili zatrzymać grających jak w transie Lakers. W kluczowych momentach piłki tracili liderzy - Steve Nash i Amare Stoudemire, a gospodarze spokojnie kontrolowali końcówkę. Ostatecznie wygrali 124:112.

27 punktów dla Suns zdobył Jason Richardson, a 23 weteran Grant Hill. 15 punktów (wszystkie po rzutach z dystansu) rzucił rezerwowy Jarred Dudley.

- Znów zagraliśmy dobrze w ataku, ale gdy oni znów rzucają ponad 120 punktów, to już jest za wiele. Musimy znaleźć sposób, by ich trochę zahamować - mówił po meczu Nash (11 pkt, 15 as).

Mecz numer trzy odbędzie się w niedzielę w Phoenix. Suns mają kilka dni, by znaleźć sposób na zatrzymanie ataku Lakers. - Myślałem, że gramy wystarczająco dobrze w ataku. W obronie zawsze, gdy próbujemy coś nowego, oni znajdują na nas sposób. To dlatego są mistrzami NBA, ale my nie składamy broni, będziemy walczyć - zapowiada trener Gentry.

Na wschodzie po dwóch meczach niżej rozstawieni Boston Celtics prowadzą już 2:0 z Orlando Magic Marcina Gortata. Mecz numer trzy tej rywalizacji w sobotę.

Więcej o:
Copyright © Agora SA