Play-off NBA. Celtics rozbili Cavaliers. LeBron James bezradny

Tylko 15 punktów zdobył LeBron James, a jego Cavaliers zostali rozbici przez Celtics różnicą aż 32 punktów. To największa porażka w historii drużyny z Cleveland na własnym parkiecie w play-off. W rywalizacji do czterech zwycięstw gracze z Bostonu prowadzą 3:2.

Zobacz skrót meczu Celtic - Cavaliers na Z Czuba.pl ?

LeBorn James zagrał najsłabszy mecz w sezonie. Cavaliers również. James tylko raz w tym roku rzucił mniej punktów (14), ale tak fatalnej skuteczności nie miał. MVP sezonu zasadniczego trafił tylko trzy z 14 rzutów (21,4 proc.). Miał też siedem asyst i sześć zbiórek, ale przeciwko obronie Celtics był bezradny. Choć po raz kolejny grał z kontuzją, mówi, że to nie miało znaczenia. - Spudłowałem masę rzutów z czystych pozycji, które normalnie trafiam. Nie zdarza się to często, więc jestem zaskoczony - powiedział James.

Gracze z Bostonu zadali trzy mocne ciosy, które powaliły wielkiego faworyta. Zrezygnowani kibice Cavaliers opuszczali trybuny na długo przed końcową syreną. Gracze Cavs schodząc do szatni zostali wybuczani. - Zostaliśmy przyciśnięci do muru - mówił James.

Celtics w pełni wykorzystali potencjał swoich liderów. Rajon Rondo (16 pkt., 7 as), Ray Allen (25 pkt.), Paul Pierce (21 pkt.) i Kevin Garnett (18 pkt.) udowodnili w tej serii, że przedwcześnie skreślać ich nie należało. - Myslimy tylko o obronie, atak nas nie interesuje. To klucz do naszej wygranej - powiedział tuż po meczu Kevin Garnett i po chwili dodał: - Wracać tu nie zamierzamy. Kolejny mecz będzie dla nas niczym spotkanie numer siedem, meczem o wszystko.

Świetna obrona Celtics zatrzymała jeden z najlepszych ofensywnie zespołów ligi na zaledwie 88 punktach. Gracze z Bostonu przewagę zaczęli budować w drugiej kwarcie, odpowiedzi Cavaliers nie było. Prowadzenie Cetlics systematycznie rosło, gospodarze nie wiedzieli co się dzieje. James był kompletnie bezradny, jego koledzy nie byli w stanie mu pomóc. Gdy zabrakło punktów Jamesa, rozsypał się atak Cavaliers. Nikt nie był w stanie wziąć ciężaru gry na siebie, brakowało schematów na taką ewentualność. Tylko trzech zawodników Cavs było w stanie rzucić ponad 10 punktów, najskuteczniejszy z 21 punktami był Shaquille O'Neal.

- Nie potrzebujemy bohatera, by wygrywać, bo jesteśmy zespołem. Jeśli gramy zespołowo jesteśmy najgroźniejsi. Jeszcze nic nie zrobiliśmy, bo mamy tylko trzy wygrane, a nie cztery - powiedział Doc Rivers, trener Celtics.

Celtics niby nic nie zrobili, ale pokazali jak silną są ekipą. Przegrywali 29:21 w pierwszej kwarcie, by potem zdobyć 16 punktów z rzędu i objąć prowadzenie przed przerwą. W drugiej połowie szybko odskoczyli na kilkanaście punktów, a z Cavaliers uszło powietrze.

Gospodarze przegrali różnicą 32 punktów, co jest ich największą porażką w play-off na własnym parkiecie. Jest to także największa różnica w historii meczów numer pięć, gdy po czterech spotkaniach był remis 2:2.

Cavaliers rzeczywiście są pod ścianą. Po pięciu meczach przegrywają 2:3, w czwartek muszą wygrać w Bostonie - inaczej jadą na przedwczesne wakacje. Zwycięzca tej pary zagra w finale Konferencji Wschodniej z Orlando Magic Marcina Gortata, które w swoim półfinale łatwo wyeliminował w czterech meczach Atlantę Hawks. Na zachodzie w walce o wielki finał zmierzą się Los Angeles Lakers i Phoenix Suns.

Serwis NBA na Sport.pl ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.