Phoenix Suns jako "Los Suns". Barack Obama popiera demonstrację polityczną w NBA

Czołowy zespół NBA Phoenix Suns poparł protesty przeciwko kontrowersyjnemu prawu antyimigracyjnemu w Arizonie wykorzystując grę w meczu play-off w koszulkach z napisem "Los Suns". Gest zaaprobowała liga, klub pochwalił prezydent USA Barack Obama. Czy zawodowy sport to dobre miejsce na polityczne demonstracje, w których idee równości wobec prawa ścierają się z ekonomią?

Od kilku tygodni przeciwko nowemu prawu antyimigracyjnemu protestują dziesiątki tysięcy Latynosów w USA. 30 kwietnia republikańska gubernator Arizony Jan Brewer podpisała dokument , na mocy którego każdy nielegalny imigrant jest przestępcą, który może trafić do więzienia na pół roku i zostać skazany na 2,5 tys. dol. grzywny (prawo USA złapanych nielegalnych przybyszów każe poddać ekstradycji). Policja dostanie prawo wylegitymowania każdego, kto wyda jej się podejrzany o to, że jest w USA nielegalnie.

W 6,5-milionowej Arizonie, w której liczbę nielegalnych imigrantów (głównie z Meksyku) szacuje się na 460 tys., zawrzało. Także na obiektach sportowych. Jeden z polityków zasugerował, żeby przyszłoroczny Mecz Gwiazd baseballowej MLB przenieść do innego stanu. Roberto Vasquez, szef jednej z latynoamerykańskich organizacji, wezwał San Antonio Spurs do bojkotu rywalizacji z Suns.

NBA chce podbić Amerykę Łacińską

Przeczulona na punkcie politycznej poprawności NBA stoi z boku polityki i angażuje się raczej w wolontariaty lub ekologię. Ale równocześnie otwiera na rynki, z których czerpie milionowe profity. Po Europie i Azji liga próbuje podbić kraje latynoamerykańskie. W tym sezonie na parkietach NBA gra aż 19 Latynosów.

Od 2009 roku działa projekt Ene-be-a, czyli oficjalna strona internetowa ligi po hiszpańsku. NBA, która relatywnie często rozgrywa też sparingi w Meksyku, liczy na kilkunastoprocentowy wzrost popularności w Ameryce Łacińskiej.

Phoenix Suns - z racji bliskości granicy i faktu, że od lat mają w składzie Brazylijczyka Leandro Barbosę - są jednym z klubów (obok np. Miami Heat), który jest ważnym elementem popularyzowania NBA w Ameryce Łacińskiej. Do środy koszykarze z Arizony dwukrotnie grali w koszulkach z napisami "Los Suns" zamiast tradycyjnych "Suns".

Teraz zrobili to po raz trzeci - przy okazji meksykańskiego święta "Cinco de Mayo", ale jednak z mocnym społecznym uzasadnieniem.

- Chcemy uhonorować naszą społeczność latynoamerykańską, a także różnorodność naszej ligi, stanu Arizona i całego narodu - powiedział właściciel Suns Robert Sarver. Poparli go najlepsi koszykarze zespołu, trener rywali San Antonio Spurs, związek zawodników NBA, a także szefowie ligi. Zachwycony był prezydent Barack Obama, który także uważa nowe prawo za niedobre.

- Wprowadzenie tego prawa oznacza, że zakwestionowane zostały podstawowe wartości: równość wobec prawa i ochrona obywatela - tłumaczył Sarver. I dodał: - Kulejąca gospodarka Arizony będzie miała jeszcze większe problemy.

Suns chcą wypełnić halę

Sondaże pokazują jednak, że prawie 66 proc. mieszkańców Arizony i większość osób w całych USA popierają nowe prawo antyimigracyjne. Liczą, że zaostrzone przepisy zmniejszą przestępczość i przemyt narkotyków z Meksyku.

Czy jednak zawodowy sport to dobre miejsce na polityczne debaty?

- Moim zdaniem kluby nie powinny się w to angażować - stwierdził trener Los Angeles Lakers Phil Jackson znany z upodobania do filozofii.

Takie podejście zaprezentował właściciel baseballowego klubu Arizona Diamondbacks Ken Kendrick, który jako prywatna osoba nie zgodził się z nowym prawem, ale w podobne deklaracje nie mieszał zawodników.

Publicyści i blogerzy przypomnieli w tym kontekście słowa Michaela Jordana, który w połowie lat 80. - mając już podpisany kontrakt z Nike - na pytanie o to, dlaczego nie popiera w stanowych wyborach czarnoskórego demokraty, odpowiedział: - Republikanie też kupują buty.

Komentator "Washington Post" Mike Wise tłumaczy jednak działania Suns: - Organizacje sportowe nigdy nie działały w oderwaniu od własnej społeczności lokalnych. Właściciel Suns Robert Sarver jest obywatelem Arizony, ale i biznesmenem. Nie zgadza się z nowym prawem, ale wie także, że musi wypełnić kilkunastotysięczną halę. Nie mógł nie zrobić nic, bo bierność mogłaby go kosztować spadek sprzedaży karnetów.

Kibice Suns są podzieleni. Obok transparentów popierających manifestację koszykarzy, na trybunach pojawiły się hasła: "Zamknijcie się i grajcie", a także "Grajcie w koszykówkę, a nie w politykę".

Suns wygrali środowy mecz 110:102 i w półfinale Konferencji Zachodu prowadzą z San Antonio Spurs 2:0. Rywalizacja toczy się do czterech zwycięstw.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.