Play-off NBA. Celtics zdominowali Cavaliers

Świetna trzecia kwarta w wykonaniu Boston Celtics przesądziła o zwycięstwie w meczu numer dwa z Cleveland Cavaliers. W serii jest remis 1:1. W Konferencji Zachodniej Phoenix Suns pokonali San Antonio Spurs i prowadzą 1:0.

">Zobacz najlepsze akcje z meczu na Zczuba.tv ?

Cavaliers zagrali najsłabszy mecz w tych play-off. Nieskuteczny był LeBron James (7/15 z gry), który zarzekał się, że kontuzjowany łokieć tak bardzo mu nie przeszkadza. - Nie będę wykorzystywał takiej wymówki. Nigdy tego nie zrobię. To tylko dwa mecze - powiedział po meczu James. Ale zawiódł nie tylko on. Mo Williams miał tylko cztery punkty (1/9 z gry), a Anthony Parker sześć.

Cavs nie mieli pomysłu jak grać, gdy ich lider nie trafia. Katastrofa przyszła w trzeciej kwarcie, którą Celtics wygrali aż 31:12. Gospodarze nie wiedzieli jak zatrzymać grającego fenomenalny mecz Rajon Rondo. Rozgrywający Celtics zdobył 13 punktów i miał aż 19 asyst.

Na początku czwartej kwarty Celtics prowadzili 91:66 i wydawało się, że mają wszystko pod kontrolą. Przez niemal sześć minut nie byli jednak w stanie zdobyć kosza, Cavs rzucili ich 15 i przewaga spadła do zaledwie 10 punktów na trzy minuty przed końcem. - Utknęliśmy na tych 91 punktach, wydawało mi się, że trwa to z godzinę. Mówiłem chłopakom, że czas płynie, że potrzebujemy jeszcze tylko jednego kosza - mówił po meczu Doc Rivers, trener Celtics.

Jego koszykarze trzy minuty przed końcem się przebudzili, zdobyli siedem punktów z rzędu i bezpiecznie dowieźli zwycięstwo do końca. Oprócz Rondo w Celtics wyróżnił się Ray Allen (22 pkt.) oraz rezerwowy Rasheed Wallace (17 pkt.)

Po dwóch meczach w Cleveland jest remis 1:1. Teraz dwa spotkania w Bostonie. Najbliższe w piątek o 1 w nocy polskiego czasu.

Suns zatrzymali Spurs

San Antonio Spurs po wyeliminowaniu Dallas Mavericks w serii z Suns przez wielu ekspertów uznawani są za faworyta, mimo że nie mają przewagi własnego parkietu, a w sezonie zasadniczym przegrali dwa z trzech meczów przeciwko ekipie z Phoenix.

Suns mecz numer jeden zaczęli bardzo dobrze. Zdominowali Spurs w obronie, pierwszą kwartę wygrali 31:22 i prowadzili niemal przez cały czas, choć dwukrotnie wydawało się, że "pękną". W trzeciej kwarcie Spurs odrobili 14 punktów straty, nawet na chwilkę wyszli na prowadzenie (67:64), ale nie byli w stanie go utrzymać. W czwartej kwarcie, zaledwie niespełna pięć minut przed końcem po punktach Manu Ginobiliego było już tylko 94:93 dla Suns, ale znów Spurs czegoś zabrakło. Dla gospodarzy ważne rzuty trafili Jason Richardson i Grant Hill, trójek nie trafili Parker oraz Bogans i po pierwszym meczu to Suns prowadzą w serii 1:0.

33 punkty i 10 asyst miał Steve Nash, 27 punktów rzucił Jason Richardson, a 23 punkty dołożył Amare Stoudemire. W Spurs bardzo dobrze grało trzech liderów - Tim Duncan (20 pkt., 11 zb.), Manu Ginobili (27 pkt.) oraz Tony Parker (26 pkt.), ale nie mieli wsparcia od partnerów. Tylko jeden z trzech rzutów trafił Richard Jefferson.

Mecz numer dwa tej serii w środę o godz. 3 w nocy polskiego czasu.

Mistrzem NBA zostanie Orlando albo Cleveland... Wyniki poniedziałkowych meczów:

Cleveland Cavaliers - Boston Celtics 86:104. Kwarty: 22:26, 26:26, 12:31, 21:26. Stan rywalizacji: 1:1.

Phoenix Suns - San Antonio Spurs 111:102. Kwarty: 31:22, 26:25, 28:28, 26:27. Stan rywalizacji: 1:0.

We wtorek zagrają:

Orlando Magic - Atlanta Hawks (godz. 02.00, transmisja w Orange Sport)

Los Angeles Lakers - Utah Jazz (godz. 4.30)

Wierzę w awans i w grę z Celtics - mówi Gortat ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.