Od początku oba zespołu miały ogromne problemy w ataku. - Myślę, że to tylko w niewielkiej części jest wynik dobrej obrony z obu stron. Raczej co innego zawodzi - mówił po pierwszej kwarcie Stan van Gundy, trener Orlando Magic. To jego koszykarze szybciej zaczęli grać w odpowiednim rytmie. W drugiej kwarcie świetną zmianę dał Mickael Pietrus, który rzucił 15 z 25 punktów zespołu.
W trzeciej kwarcie Magic prowadzeni przez trio Howard, Nelson, Carter odskoczyli na 16 punktów, a na początku czwartej kwarty po punktach Brandona Bassa wzrosła do 18 punktów (80:62).
7 minut przed końcem Mavs podjęli jeszcze jedną próbę dogonienia Magic. Po serii siedmiu punktów z rzędu doszli na 11 punktów (83:72), ale ekipa z Florydy odpowiedziała celnym rzutem z dystansu Pietrusa. Dwie minuty przed końcem trójkę trafił Barea, strata Mavs zmalała do 10 punktów, ale znów odpowiedział Pietrus i Magic dowieźli bezpiecznie przewagę do samego końca.
Pietrus był najlepszym strzelcem Magic - zdobył 24 punkty, trafił wszystkie sześć rzutów z dystansu. Świetny mecz zagrał Dwight Howard. W 42 minuty zapisał na swoim koncie 20 zbiórek, 17 punktów, 5 bloków i żadnego faulu. Howard przekroczył także granicę tysiąca zebranych piłek w sezonie, to jego piąty sezon z takim osiągnięciem z rzędu. 19 punktów dołożył Vince Carter.
Marcin Gortat wkład w zwycięstwo miał niewielki. Polak pojawił się na parkiecie w drugiej kwarcie, zebrał dwie piłki z tablic, miał jeden przechwyt i oddał jeden niecelny rzut z półdystansu. Polak zagrał w sumie nieco ponad pięć minut.
Najwięcej punktów dla Mavs rzucił Dirk Nowitzki (24), po 16 dołożyli Terry i Barea. Gospodarze przez całe spotkanie fatalnie rzucali. Trafili tylko 38 procent rzutów z gry i w efekcie przegrali różnicą 15 punktów (82:97).
Był to pierwszy z ośmiu meczów jakie koszykarze Orlando rozegrają w kwietniu w sezonie zasadniczym. Już w nocy z piątku na sobotę (godz. 2.30) drużyna Marcina Gortata zmierzy się z San Antonio Spurs, a mecz pokaże Canal+ Sport.
Więcej o NBA - tutaj ?