Nasza zabawa w typowanie rywalizacji w play-off NBA dobiega końca. Przed finałem jesteśmy podzieleni. Łukasz Cegliński uważa, że mistrzostwo obronią Golden State Warriors, Michał Owczarek stawia na LeBrona Jamesa i Cleveland Cavaliers. Dlatego oprócz typów każdy z nas przygotował po trzy mocne argumenty, dlaczego jego zdaniem tytuł zdobędą Cavs/Warriors. Oto nasze typy:
Łukasz Cegliński: Dlaczego wygrają Golden State Warriors?
1. Rośnie forma Stephena Curry'ego. Z meczu na mecz ślady po kontuzji odniesionej na początku play-off maleją, rdza, która była jeszcze widoczna w
serii z Portland Trail Blazers, została zrzucona. Curry znów lśni, gra coraz pewniej, pokazuje niesamowite rzuty i całkiem nieźle broni. To on jest najlepszym koszykarzem NBA. Cavaliers będą mieli z nim wielki problem.
2. Steve Kerr jest lepszy niż Tyronn Lue. Doceniam pracę trenera Cavaliers, zrobił wrażenie tym, jak pozbierał w trakcie sezonu drużynę z gwiazdami. Ale w porównaniu z Kerrem, jest jednak żółtodziobem. Warriors wyszli z tarapatów w finale w 2015 roku, przed chwilą wygrali serię, w której przegrywali 1-3. A jak zareagują Cavs, co zrobi ich trener, gdy zaczną się kłopoty?
3. Mają obrońcę dla LeBrona. Andre Iguodala ograniczył - nie mylić z "zatrzymał"! - Jamesa w zeszłorocznym finale, ostatnio dobrze przeszkadzał Kevinowi Durantowi. I to jest gracz, który może być dla gwiazdy Cavs rywalem niewygodnym. Pewnie, James swoje w tym finale zrobi. Ale Warriors będą lepiej przygotowani na niego, niż Cavaliers na Curry'ego.
Typ: 4-3 dla Warriors.
Michał Owczarek: Dlaczego wygrają Cleveland Cavaliers?
1. Z całym szacunkiem dla Stephena Curry'ego, ale ciągle w NBA nie ma drugiego takiego gracza jak LeBron James. 24,6 punktu, 8,6 zbiórki, 7 asyst na mecz to jego średnie z play-off. Imponujące tym bardziej, że gra najmniej minut w karierze w play-off. Warriors mierzyli się już ze strzelcami najwyższej klasy, ale kogoś o tak genialnym przeglądzie pola i wszechstronności jeszcze zatrzymywać nie musieli. Ograniczyć go będzie im trudniej niż rok temu, bo teraz James sam nie będzie. Cavs są zdrowi.
2. Thunder podpowiedzieli, jak pokonać Warriors, a Cavs mają do tego więcej narzędzi. To inny zespół niż przed rokiem. Grają o wiele szybciej, mają więcej opcji strzeleckich na skrzydłach i są gotowi na wymianę "ciosów" z dystansu. Kevin Love i Kyrie Irving są zdrowi i w formie, doszedł Channing Frye, który trafia ponad połowę rzutów za trzy punkty i jest cichym bohaterem Cavs. Gdy będzie trzeba, Tyronn Lue może "odkurzyć" Timofieja Mozgowa i ponękać mistrzów pod koszem, czy odpowiedzieć swoją wersję "zabójczej piątki", tylko w wydaniu defensywnym.
3. Dla LeBrona Jamesa to jedna z ostatnich szans na tytuł. On zdaje sobie sprawę z tego doskonale. To jego siódmy finał NBA, ale ma tylko dwa mistrzostwa. Oba zdobył jako gracz Miami Heat. Ciągle musi udowodnić, że jest w stanie zostać mistrzem bez Dwyane'a Wade'a i Pata Riley'a. Dwa lata temu wrócił do Cleveland, by zdobyć dla miasta mistrzostwo, na które mieszkańcy czekają już ponad 50 lat. Teraz jest na to najlepszy moment.
Typ: 4-2 dla Cavaliers
LeBron jr, Shaq jr, Wade jr - ojciec gwiazdą NBA. Syn też?