NBA. Rekordowy Klay Thompson. Będzie siódmy mecz serii Warriors - Thunder

Dopiero we wtorek nad ranem polskiego czasu rozstrzygnie się, kto zmierzy się w finale NBA z Cleveland Cavaliers. Mistrzowie NBA Golden State Warriors pokonali na wyjeździe Oklahoma City Thunder 108:101 i doprowadzili do decydującego starcia.

Oklahoma City Thunder na własne życzenie nie są w finale NBA. Prowadzili w serii z Golden State Warriors 3-1, ale dwa kolejne mecze przegrali. W sobotę mieli w zasadzie wszystko w swoich rękach. W pewnym momencie było aż 13 punktów zaliczki, przez trzy i pół kwarty to oni byli stroną dominującą, mieli czteropunktowe prowadzenie jeszcze nieco ponad cztery minuty przed końcem (97:93), ale wypuścili wygraną z rąk.

Golden State Warriors zagrali najlepszą końcówkę w tegorocznej fazie play-off. Niesamowity był Andre Iguodala, który świetnie grał w obronie przeciwko Kevinowi Durantowi, Draymond Green dobrze pomagał w defensywie, a sprawę zdobywania punktów wzięli na siebie Klay Thompson i Stephen Curry.

To dzięki Thompsonowi Warriors w ogóle mieli szansę, by ten mecz wygrać. Rzucający mistrzów NBA pobił w sobotę rekord celnych trójek w meczu play-off - do kosza zza łuku trafił aż 11-krotnie. Nie miało dla niego znaczenia, czy jest przy nim obrońca czy nie. czy do kosza jest tylko siedem metrów, czy prawie dziewięć-dziesięć. W sumie uzbierał aż 41 punktów, trafiając 14 z 30 rzutów, w tym 11 z 18 z dystansu.

Curry sprawia wrażenie, jakby jeszcze nie był w pełni sił po kontuzji, raz gra lepiej, raz gra gorzej. Szczęśliwie dla Warriors w końcówce był najlepszą wersją samego siebie. MVP sezonu zasadniczego trafił dwie trójki w swoim stylu, potem dorzucił jeszcze dwa punkty spod kosza i to Warriors wyszli w ostatnich dwóch minutach na prowadzenie, którego do samego końca nie oddali. Curry otarł się o triple-double - rzucił 31 punktów, miał 10 zbiórek i dziewięć asyst

Thunder przez ostatnie dwie minuty nie rozegrali dobrej akcji. Ba, przez ostatnie półtorej minuty nie rozegrali żadnej akcji. dwa razy tracili piłkę przy wprowadzaniu jej do gry, raz stracili pod własnym koszem po zbiórce. Russell Westbrook miał w tym czasie cztery straty, Kevin Durant jedną.

To po stronie gwiazd Thunder winy za przegraną w meczu numer sześć jest najwięcej. Westbrook zagrał w swoim stylu - 28 punktów (10/27 z gry), 11 asyst, dziewięć zbiórek, cztery przechwyty. Durant rzucił aż 29 punktów, ale trafił tylko 10 z 31 rzutów. W czwartej kwarcie albo forsował akcje pod siebie albo był kompletnie niewidoczny. W ogóle nie próbował wykorzystać faktu, że przez większość czwartej kwarty Warriors mieli przekroczony limit fauli i każde przewinienie było karane rzutami wolnymi.

Oklahoma City Thunder mieli dwie "piłki meczowe", by zakończyć serię. Obie zmarnowali, bo w obu spotkaniach byli blisko wygranej. Jednak, tak jak w sezonie zasadniczym, mieli problem z utrzymaniem odpowiedniego rytmu w końcówce. Teraz czeka ich walka z ogromną presją, bo po dwóch zwycięstwach i przed meczem we własnej hali to Warriors są faworytem. Tak jak na początku serii.

Mecz numer siedem serii Warriors - Thunder o godz. 3 w nocy z poniedziałku na wtorek polskiego czasu. Finał NBA rozpocznie się na pewno 2 czerwca.

Zobacz wideo

Poliglota i raper, który został legendą NBA. 8 ciekawostek o Kobe'm Bryancie

Loga klubów NBA w wersji animowanej, czyli kultowe bajki lat 80-tych w herbach. Genialne! [ZDJĘCIA]

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.