Mutombo wracał do USA przez Brukselę z Demokratycznej Republiki Konga. Tam się urodził i założył fundację Mutombo budującą m.in. szpitale. - Nagle usłyszałem krzyki, wszyscy zaczęli biec. Nie wiedziałem o co chodzi. Jedna z kobiet krzyczała "musimy uciekać, ludzie na dole są zakrwawieni, wielu jest rannych - wyjaśnił.
Wspomina też, że wziął swój bagaż i zaczął uciekać, lecz ostatecznie musiał go zostawić. - Bardzo mi przykro z powodu rodzin, które straciły bliskich. Widziałem jak matki z dziećmi próbowały biec, to było szalone i bardzo smutne.
- Bóg jest dobry. Jestem na lotnisku w Brukseli, panuje ogromne zamieszanie. Wszystko ze mną w porządku - napisał po ataku na Facebooku.
Terroryści zaatakowali na lotnisku w Brukseli zabijając 34 ludzi i raniąc ponad 200.
Wreszcie możesz kupić najbardziej rozchwytywany gadżet w NBA! [ZOBACZ]