NBA. Czy Marcin Gortat i Washington Wizards zagrają w play-off?

Miała być walka o finał NBA, jest pościg za miejscem w play-off. Washington Wizards Marcina Gortata mają osiem tygodni, by sprawić, że ten sezon nie będzie stracony.

Plan był ambitny. Po dwóch play-off z rzędu, który zakończyły się na drugiej rundzie play-off apetyty były większe, a celem stał się przynajmniej awans do finału wschodu. Zachęceni dobrą grą w ubiegłorocznych meczach z Toronto Raptors czy Atlanta Hawks, Wizards chcieli delikatnie przebudować skład, by wpisać się w obecny trend w NBA - grać szybciej, więcej rzucać z dystansu, lepiej wykorzystywać swojego rozgrywającego Johna Walla, na tym skorzystałby też Marcin Gortat, który miałby więcej szans na dwójkowe akcje, w których tak dobrze się czuje. Dlaczego nic z tego nie wyszło?

Sezon Wizards nie jest jeszcze przegrany, ale 10. miejsce na Wschodzie jest sporym rozczarowaniem. - Od początku sezonu brakuje nam stabilizacji. Wizards sprowadzili nowych graczy i musieli zmienić swój styl gry. Do tej pory opierali się na dwóch wysokich pod koszem, teraz chcieli grać tzw. small ballem. I na to potrzebne było trochę czasu - tłumaczy skrzydłowy Wizards Jared Dudley w podcaście J.J. Redicka.

Ale nie tylko zmiana systemu spowodowała brak stabilizacji. Największą przeszkodą dla Wizards były kontuzje. Pod względem urazów zespół z Waszyngtonu jest samodzielnym liderem. Jak wylicza serwis Man-Game Lost gracze Wizards opuścili do Weekendu Gwiazd w sumie aż 221 spotkań. Drugi zespół na liście to Denver Nuggets z sumą opuszczonych spotkań równą 164 meczom. Dość powiedzieć, że we wszystkich 51 meczach zagrał tylko John Wall, a trener Randy Wittman czasem miał do dyspozycji tylko ośmiu zdrowych gracz.

-Do zawodników, którzy byli dostępni, staraliśmy się dopasować taktykę. Teraz powoli wszyscy wracają do zdrowia, a my zaczynamy się zastanawiać, jakim zespołem jesteśmy. Spodziewamy się, że końcówka sezonu będzie dla nas lepsza, ale Wschód jest teraz tak wyrównany, że nie ma gwarancji - mówi Dudley.

Po przerwie na Mecz Gwiazd jeśli chodzi o zdrowie w Waszyngtonie jest już lepiej. Do debiutu w drużynie powoli szykuje się sprowadzony latem Alan Anderson, podleczył się nieco poobijany John Wall, ale trzeba też liczyć, że kontuzje już się nie przyplączą.

Terminarz pomoże?

W tabeli konferencji wschodniej jest dziesiąta lokata z bilansem 23 zwycięstw i 28 porażek. To miejsce prawa gry w play-off nie daje. Poza Cleveland Cavaliers i Toronto Raptors, które okupują dwa pierwsze miejsca na wschodzie może zdarzyć się wszystko. Trzecich Boston Celtics od ósmych Charlotte Hornets dzielą ledwie cztery mecze. Jest tam naprawdę ciasno. Gorsza passa jednej z drużyn może ją wyrzucić poza play-off i odwrotnie: wygrasz kilka meczów i nagle znajdziesz się w czubie. Dla Wizards to powód do optymizmu, bo im aż tak wiele do ósmej pozycji nie brakuje - ledwie trzech meczów.

Patrząc na to, jak wygląda terminarz Wizards do końca sezonu, też jest się z czego cieszyć. Z 31 meczów aż dziewięć będzie przeciwko pięciu najsłabszym drużynom. Do tego, aż 18 meczów Wizards zagrają na wyjeździe, ale w ich przypadku nie jest to aż taka zła wiadomość - do tej pory poza własną halą mają lepszy bilans (12-12) niż przed własną publicznością (11-16).

Problemy może sprawić to, że aż dziewięć razy Wizards zagrają dzień po dniu. Dość powiedzieć, że po przerwie na Mecz Gwiazd będą grać przez trzy dni z rzędu - to wszystko przez przełożony mecz z Utah Jazz.

Jest wzmocnienie?

Żeby znaleźć się w play-off Wizards będą potrzebowali nieco ponad 40 wygranych, a to oznacza, że muszą wygrać przynajmniej 17 z 31 ostatnich meczów. Ten plan wydaje się wykonalny, ale gwarancji gry w play-off nie ma.

Tym bardziej, że rywale nie próżnują na rynku transferowym. Będący tuż przed Wizards Detroit Piston właśnie się wzmocnili wymieniając Ersana Ilyasovę i Brandona Jenningsa na Tobiasa Harrisa, a potem dodając jeszcze Donatasa Motiejunasa i Marcusa Thorntona z Houston Rockets. Charlotte Hornets, obecnie ósma drużyna wschodu, po serii kontuzji na obwodzie ściągnęła Courtney'a Lee.

Wizards tuż przed zamknięciem oka transferowego zdecydowali się na wymianę z Phoenix Suns. Sprowadzili skrzydłowego Markieffa Morrisa, w zamian oddali podkoszowych Krisa Humphriesa i głębokiego rezerwowego DeJuana Blaira oraz wybór w pierwszej rundzie tegorocznego draftu. Morris jest utalentowanym graczem, więcej niż solidnym obrońcą, w ataku dość dobrze gra pod koszem. Wizards tak przebojowego gracza bliżej kosza nie mieli, a jeśli uda mu się trafiać z lepszą niż 30-procentowa skuteczność zza łuku, to może się okazać wzmocnieniem. O ile nie będzie sprawiał problemów "wychowawczych". Ale o to powinni już zadbać Gortat i Dudley, którzy grali z nim przez dwa sezonu w Phoenix Suns.

Zaczną bronić?

Jeśli chodzi o grę Wizards w ataku, to problemów nie ma. Zmiana systemu na taki, w którym więcej jest szybkiej gry, rzutów z dystansu, kontrataków przyniosła ogólne korzyści. Kłopot w tym, że choć Wizards rzucają mnóstwo punktów (średnio 102,7 na mecz), to tracą jeszcze więcej (105,7). Jeśli w obronie nie wykonają jakościowego skoku, sezon będzie ciężko uratować.

Wizards mają obecnie 21. obronę w całej lidze. Jeśli chodzi o zbiórki to nie ma gorszej drużyny od nich (39,8 zbiórki na mecz). Stąd aż 52 procent skuteczności rywali w tzw. eFG, czyli procencie efektywnych celnych rzutów. Wizards pod tym względem są drudzy od końca całej lidze. Co jeszcze? Rywale trafiają przeciwko Wizards 39,5 procent rzutów z dystansu. Gorzej "trójek" nie broni nikt.

Jeśli rywale grają zespołowo, wymieniają dużo podań, szukają graczy na wolnych pozycjach, to w końcu obrona Wizards pada. Nawalają zwłaszcza gracze obwodowi. Ich błędy próbują naprawiać podkoszowi i wtedy całą defensywa Wizards sypie się jak domek z kart.

-Jeśli uda nam się poprawić obronę nawet nie o 50 procent, a o 30, to damy sobie radę - mówi Dudley.

-Wszyscy musimy zdać sobie sprawę, że jesteśmy małym zespołem i każdy musi zaangażować się w walkę o zbiórki - dodaje John Wall.

-Czasem zbytnio przejmujemy się atakiem, a powinniśmy skupić się na obronie. Zbiórki i obrona. Te dwie rzeczy przesądzą o tym, czy w play-off zagramy - stwierdza trener Wittman.

Czasu na poprawę nie ma zbyt wiele. Do końca sezonu zasadniczego zostało 31 meczów, które trzeba rozegrać w osiem tygodni. Wizards muszą błyskawicznie przejść od słów do czynów.

Rozpoznasz gwiazdę NBA po tatuażach? [QUIZ]

Czy Wizards zagrają w play-off?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.