NBA. Co muszą zrobić Washington Wizards, by nie odpaść z play-off?

Po środowej porażce 81:82 Washington Wizards przegrywają z półfinale Konferencji Wschodniej z Atlanta Hawks 2-3. Wizards są na krawędzi, od końca sezonu dzieli ich porażka, ale nie są na straconej pozycji. Co musi zrobić zespół Marcina Gortata, by w piątek doprowadzić do siódmego spotkania w serii?

Przede wszystkim Wizards muszą wierzyć w siebie. Choć większość, bo aż 80 proc. zespołów prowadzących 3-2 w serii play-off NBA, wygrywa szósty mecz, to jednak przypadków odrobienia strat daleko szukać nie trzeba. W tegorocznej pierwszej rundzie na zachodzie Clippers po pięciu meczach przegrywali ze Spurs 2-3, ale nie dość, że wygrali szóste spotkanie w hali rywala, to jeszcze zwyciężyli w decydującym meczu i wyeliminowali mistrzów NBA.

Wizards w tym sezonie pokazali już, że swoją determinacją i żelazną konsekwencją w realizacji przedmeczowego planu są w stanie Hawks pokonać, nawet gdy problemy się przed nimi piętrzą. Choć nikt na nich nie stawiał, wygrali pierwszy mecz. Po kontuzji Johna Walla byli skazywani na porażkę w Atlancie, a mimo to wygrali bez swojej największej gwiazdy. Udawało się wcześniej, to dlaczego teraz miałoby się nie udać?

Jest jednak kilka rzeczy, na które Wizards muszą zwrócić uwagę.

Lewa ręka Johna Walla

To temat numer jeden dla Wizards. Choć ich lider zagrał całkiem niezły mecz - występując z połamaną lewą ręką, a po spotkaniu mówił, że bólu nie czuł mimo kilku upadków i zderzeń z rywalami - to dopiero po badaniach okaże się, czy uraz się nie pogłębił. - To, czy zagram, pewnie zdecyduje się przed meczem - stwierdził Wall. Ryzyko cały czas jest, bo ręka nie jest w pełni wyleczona. Mocny upadek, zderzenie z rywalem mogą pogorszyć stan i wyłączyć 24-letniego rozgrywającego z rywalizacji. Bez Walla Wizards będzie trudno wygrać serię. W play-off bez niego przegrali dwa z trzech meczów.

Obrona pod koszem

W środę Hawks mieli aż 13 zbiórek w ataku, po których zdobyli osiem punktów. Al Horford najpierw zapakował piłkę do kosza nad głową Gortata, a potem wygrał mecz dla Hawks, wyrywając piłkę znad głowy Nene Hilario, bo Brazylijczyk nie był w stanie złapać piłki w dwie ręce. Mobilni, wszechstronnie uzdolnieni i piekielnie groźni Horford i Paul Millsap rozpoczynali serię z Wizards z drobnymi kontuzjami, ten drugi w międzyczasie jeszcze się przeziębił i przez to Wizards nie doświadczali na początku rywalizacji problemów pod koszem. Do czasu. Millsap i Horford w poniedziałek zaczęli grać świetnie i zaczęły się kłopoty Wizards - błędy w pomocy, w zastawieniu tablicy, przy przekazywaniu po zasłonach. W środę Horford trafiał z dystansu, półdystansu i spod kosza, a podkoszowi Wizards zbytnio mu w tym nie przeszkadzali. Gortat i Nene, ale też Drew Gooden muszą wziąć się za grę w obronie. Od tego zależą losy serii.

Gdzie są rezerwowi?

W meczu numer pięć trener Randy Wittman grał w zasadzie szóstką zawodników. Spory wkład z ławki miał Otto Porter, który w tych play-off gra zaskakująco dobrze. Niczym szczególny nie popisali się jednak ani Ramon Sessions, ani Drew Gooden - obaj ani razu nie trafili do kosza. Inni zmiennicy? Wittman w środę z nich nie korzystał. Grając tak wąskim składem i bez większego wsparcia tych rezerwowych, którzy na parkiecie się pojawiają, Wizards w meczu numer sześć nie mają czego szukać.

Uważaj na Schroedera!

Dennis Schroeder wyrasta na cichego bohatera Hawks. 21-letni rozgrywający był jednym z liderów wielkiego pościgu w meczu numer trzy (ostatecznie nieudanego), świetnie zagrał w meczu numer cztery, a w środę w decydujących momentach znów uprzykrzał grę obrońcom Wizards. Początek meczu miał kiepski, ale potem zaczął raz za razem karcić defensywę Wizards. Miał udział w 12 z 15 punktów, po których Hawks wyszli na prowadzenie 78:73 na dwie i pół minuty przed końcem. To pod niego została rozrysowana akcja na zwycięstwo dla Hawks. Spudłował, ale sprawę uratował Horford. Z przebojowym rozgrywającym z Niemiec Wizards mają problemy. Swoimi wejściami pod kosz rozrywa obronę i albo punktuje spod kosza, albo oddaje do lepiej ustawionych kolegów. Sessions sobie z nim nie radzi, Wall też miał nieco problemów.

Kryj Korvera!

Wizards od początku serii bardzo dobrze radzą sobie z kryciem jednego z najlepszych strzelców z dystansu w NBA. W defensywie haruje przede wszystkim Bradley Beal, ale swoje dokładają rezerwowy Porter, Paul Pierce czy gracze pomagający przy zasłonach. Korver, który w sezonie regularnym trafiał blisko połowę "trójek", z Wizards ma tylko 34 proc. skuteczności i wcale dużo nie rzuca. Co nie znaczy, że zapomniał jak się trafia. W środę trafił jedną trójkę, za to w piekielnie ważnym momencie czwartej kwarty, gdy Hawks rzucili się do odrabiania strat. Nie można liczyć na to, że spudłuje, trzeba go doskonale kryć przez cały mecz.

Zobacz wideo

źródło: Okazje.info

Kto awansuje?
Copyright © Agora SA