Wizards wykorzystali to, że początek rozgrywek był dla nich nieco łatwiejszy. Zespół w porównaniu z poprzednim sezonem okrzepł, zgrał się, wyciągnął wnioski z play-off i w trudnych momentach nie kapituluje - wpadek ze słabeuszami niemal nie było, do tego zacięte końcówki przeważnie zespół wygrywał. Efekt? 21 wygranych w 29 pierwszych meczach. Ale teraz zaczynają się schody.
W terminarzu aż do połowy stycznia sprawdziany niemal wyłącznie trudne lub bardzo trudne. Przełom roku to cztery wyjazdowe starcia w sześć dni z bardzo mocnymi drużynami uważanej za silniejszą Konferencję Zachodnią. W poniedziałek Wizards pokonali Rockets, we wtorek zmierzą się w Dallas z Mavericks (pierwszy mecz obu drużyn padł łupem Mavs), a tydzień kończą spotkaniami z San Antonio Spurs i Oklahoma City Thunder. A przed powrotem do Waszyngtonu jeszcze mecz z New Orleans Pelicans. Jeśli Wizards z podróży przywiozą dodatni bilans, należy to uznać za sukces. Zaczęło się dobrze.
- W moim słowniku nie ma złych zwycięstw. Są rzeczy, które możemy robić lepiej i na pewno wyciągniemy z tego wnioski. Dobrze zacząć
serię wyjazdową od wygranej - stwierdził trener Randy Wittman po pierwszej wygranej Wizards z Rockets na wyjeździe od sześciu lat. Wygranej minimalnej (104:103) i wyszarpanej w końcówce. Niesamowicie ważnej.
- To tylko jeden kroczek. Ta seria wyjazdowa jest dla nas piekielnie ważna, może inne zespoły zaczną po niej nas bardziej szanować - stwierdził Paul Pierce.
Żeby Wizards byli szanowani przez czołówkę, muszą wygrywać z faworyzowanymi drużynami. A takich zwycięstw jak na razie było mało. Do tej pory zespoły, które mają dodatni bilans rozegranych meczów, z Wizards przegrały cztery razy i odniosły sześć wygranych. Z czołówki wschodu Wizards nie ograli nikogo poza Cleveland Cavaliers, na zachodzie pokonali w grudniu rozpędzonych Los Angeles Clippers i w poniedziałek Rockets.
Wizards terminarz mają trudny, a do tego muszą walczyć o miejsce na wschodzie, bo w czołówce ścisk. Po poniedziałkowych meczach zajmują trzecie miejsce (22-8), ale mają identyczny bilans jak drudzy Hawks, a i prowadzących Raptors mają w zasięgu wzroku (24-7). Muszą jednak uważać na depczących im po piętach Chicago Bulls (22-9) i będących ciągle w budowie Cleveland Cavaliers (18-12) - oba zespoły terminarz mają znacznie łatwiejszy od Wizards.
Drużyna Gortata po powrocie z wycieczki na zachód wytchnienia wiele nie złapie. Do 14 stycznia poza meczem ze słabymi New York Knicks sami rywale z najwyższej półki - dwa starcia z Bulls (ograli już raz Wizards w tym sezonie), mecz z Hawks (w listopadzie wygrali w Waszyngtonie 106:102) i rewanż ze Spurs. Istna ścieżka zdrowia, po której łatwiej będzie ocenić siłę i możliwości Wizards w tym sezonie.