Po dwóch wygranych z Chicago Bulls na wyjeździe koszykarze Washington Wizards są wychwalani pod niebiosa. Część ekspertów, jak Charles Barkley, uważa, że ta rywalizacja już się skończyła, a drużyny z Waszyngtonu powinni na wschodzie obawiać się wszyscy. W niespełna tydzień z zespołu, w który prawie każdy wątpił, stali się jednymi z faworytów.
- Najpierw nikt nie dawał nam szans, teraz wychwalają nas pod niebiosa. Nie możemy tego brać pod uwagę. Nie możemy w to uwierzyć. Na razie jeszcze nic nie osiągnęliśmy. To tylko dwa zwycięstwa. Brakuje nam jeszcze dwóch - mówi trener Randy Wittman.
Choć Wizards zagrają dwa mecze przed własną publicznością, to ich zadanie wcale nie jest łatwiejsze. Dlaczego? Wystarczy rzucić okiem w tabele z sezonu zasadniczego. Wizards na wyjazdach radzili sobie przyzwoicie, przed własną publicznością było gorzej. Zwyciężyli tylko w 22 z 41 meczów w Waszyngtonie. To najgorszy wynik spośród wszystkich uczestników play-off.
- We własnej hali musimy uważać - mówi brazylijski podkoszowy Nene, który jest najlepszym jak na razie graczem Wizards w play-off.
Wizards wygrali dwa mecze z Bulls, ale nie można powiedzieć, że były to zwycięstwa zdecydowane, które przekreślałby szanse ekipy z Chicago.
Wizards poradzili sobie z pułapkami defensywnymi Bulls, wykorzystali słabość rywali w ataku, ale muszą spodziewać się zmian w taktyce zespołu trenera Toma Thibodeau. Na pewno Nene już nie będzie miał tylu okazji do rzutów z półdystansu. Na pewno jeszcze mocniej będą odcinani od możliwości penetracji John Wall i Bradley Beal. Na pewno Bulls zagrają jeszcze bardziej w swoim stylu - ostro, na pograniczu faulu. To dla nich mecz o wszystko.
- Naszym celem jest po prostu wyjść i wygrać najważniejszy mecz sezonu, czyli mecz numer trzy - mówi John Wall rozgrywający Wizards.
Drużyna Marcina Gortata nosa do góry nie zadziera. Z pokorą podchodzi do piątkowego meczu. I słusznie. W tym sezonie Wizards dostali wiele srogich lekcji, by zbytnio się nie ekscytować wygranymi, a skupić na kolejnym meczu. Po seriach zwycięstw z faworytami, przychodziły wpadki w meczach ze słabiakami. - Sezon potraktowaliśmy jako zbieranie doświadczeń. Teraz wyciągamy z tego wnioski - mówi skrzydłowy Wizards Trevor Ariza.
Jeśli Wizards wygrają oba mecze przed własną publicznością, awansują do drugiej rundy play-off. Mecz numer trzy Wizards grają w nocy z piątku na sobotę (godz. 2, Canal+ Sport). W niedzielę o godz. 19 polskiego czasu zagrają spotkanie numer cztery (transmisja w nSport).