NBA. 62 punkty Carmelo Anthony'ego. Historyczna noc w Madison Square Garden

Niesamowity mecz Carmelo Anthony'ego. Lider New York Knicks w wygranym 125:96 meczu z Charlotte Bobcats rzucił 62 punkty - to nie tylko rekord sezonu i kariery niespełna 30-letniego skrzydłowego, ale też najlepszy wynik w historii drużyny oraz legendarnej Madison Square Garden.

Kibice nowojorskiej drużyny w tym sezonie wielu powodów do radości nie mieli. Zespół przed meczem z Bobcats miał rozczarowujący bilans 15-26 i serię pięciu porażek z rzędu. - Mam dość przegrywania - stwierdził lider Knicks i postanowił sam rozprawić się z Bobcats.

Zaczął mecz od 20 punktów w pierwszej kwarcie. Na jego twarzy nie było widać uśmiechu, a ogromne skupienie i sportową złość. Drugą kwartę, w której zdobył 17 punktów, zakończył rzutem z połowy boiska równo z końcową syreną. - Gdy trafiłem ten rzut, poczułem, że mam dziś ten dzień - mówił po meczu Anthony.

Po przerwie kontynuował swoją serię. W trzeciej kwarcie dorzucił jeszcze 19 punktów, a jego koledzy wiedząc, że to może być historyczny wieczór, odmawiali wyjścia na parkiet. Miał wtedy już 56 punktów i pobity rekord sezonu Kevina Duranta (54 punkty).

W czwartej kwarcie rozprawił się z kolejnymi rekordami - najpierw pobił rekord klubowy, wyprzedzając Bernarda Kinga (w 1984 roku rzucił 60 punktów), a potem rzutem z pół dystansu o tablicę uzyskał najlepszy wynik w historii Madison Square Garden - 62 punkty. Przez ostatnie pięć lat rekord należał do Kobe Bryanta, który rzucił w MSG 61 punktów.

- Cieszę się niesamowicie, że to właśnie Carmelo pobił mój rekord - stwierdził Bernard King.

- Koncentrowałem się tylko na każdej kolejnej akcji. Nie zdawałem sobie sprawy, że gram taki mecz. To niesamowite uczucie - stwierdził Anthony, który zszedł z parkietu na niespełna osiem minut przed końcem, gdy tylko pobił rekord Bryanta. Okrzykom "Melo, Melo" w MSG nie był o końca. Gdyby trener Mike Woodson nie ściągnął go z parkietu, Anthony prawdopodobnie przekroczyłby 70 punktów.

62 punkty to i tak wyczyn niesamowity. Tylko 10 koszykarzy w historii NBA rzucało w jednym meczu więcej punktów. Anthony znalazł się także w elitarnej szóstce graczy, którzy zakończyli mecz z przynajmniej 60 punktami i 10 zbiórkami (miał ich 13). Do 62 punktów nie dopisał ani jednej straty - takiego występu w historii jeszcze nie było.

Anthony trafił 23 z 35 rzutów z gry (w tym 6/11 za trzy) oraz wszystkie 10 rzutów wolnych. - Tylko wypuszczał piłkę z rąk, a ta wpadła do kosza - mówił o grze Anthony'ego trener Woodson. Niesamowitego występu Anthony'emu gratulowali na Twitterze kibice, dziennikarze i rywale z parkietu, w tym LeBron James.

Anthony po meczu stwierdził, że dla niego ważniejsze niż punkty było coś innego. - Wszyscy znów się uśmiechali. Koledzy na ławce przybijali piątki, znów dobrze się bawili. Tylko o to mi chodziło.

Anthony zdobył niemal połowę ze 125 punktów drużyny. Drugim strzelcem Knicks w tym meczu był J.R. Smith, który zdobył 14 punktów. Najskuteczniejszy w drużynie rywali Al Jefferson miał 25 punktów. Zapytany po meczu, co się stało z obroną Bobcats, stwierdził: - Melo.

Knicks z bilansem 17-26 są na 11. miejscu na wschodzie. Bobcats (19-26) zajmują ósmą lokatę.

Copyright © Agora SA