NBA. Michael Beasley z powrotem w Miami

Miami Heat zdecydowali się podpisać kontrakt z Michaelem Beasleyem krótko po tym, jak koszykarz został aresztowany w Arizonie za posiadanie marihuany. - Spędził z nami najlepsze lata swojej kariery. Czujemy, że może nam pomóc - stwierdził prezydent mistrzów NBA Pat Riley.

Od lipca 2012 roku Beasley grał z Marcinem Gortatem w Phoenix Suns, ale po aresztowaniu klub zdecydował się wykupić jego kontrakt. Pomocną dłoń do niepokornego 24-letniego skrzydłowego wyciągnął klub, w którym zaczynał karierę w NBA.

Początkowo Heat nie planowali zatrudniać Beasleya, ale zmienili decyzję, gdy ten zgodził się na niegwarantowany kontrakt. Oznacza to, że klub może w każdym momencie zrezygnować z jego usług.

Beasley trafił do Heat z draftu w 2008 roku, gdy został wybrany z dwójką. Po dwóch latach został oddany do Minnesoty, by odciążyć budżet i umożliwić jednoczesne zatrudnienie Chrisa Bosha i LeBrona Jamesa. W pierwszym sezonie w Timberwolves notował średnio 19,2 punktu na mecz, ale odtąd jego statystyki tylko spadają. Ostatnio w Suns zdobywał średnio 10,7 pkt przy 42-procentowej skuteczności z gry. W sumie przez trzy sezony poza Miami wygrał tylko 57 spotkań, czyli o 30 mniej niż w dwa lata z Heat.

Beasley, czyli kłopoty

Po niedawnym incydencie Suns nie zawahali się wypłacić koszykarzowi 7 milionów dolarów, byle tylko pozbyć się go z szatni. Tym bardziej że to nie pierwszy wybryk w karierze Beasleya. Już w Heat był karany za łamanie przepisów NBA, a w czerwcu 2011 dostał mandat za posiadanie marihuany i przekroczenie prędkości na przedmieściach Minneapolis.

Miami daje drugą szansę

To kolejny transfer Heat, z którym wiąże się niskie ryzyko, a może przynieść klubowi spore zyski. W styczniu mistrzowie NBA zatrudnili 34-letniego Chrisa Andersena, który znacząco przyczynił się do obrony mistrzostwa. Przed tym sezonem poza Beasleyem do Heat dołączył także Greg Oden, wybrany z jedynką w drafcie 2007, ale od grudnia 2009 roku niegrający z powodu kontuzji.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.