Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS i na Androida
Określenie "The Flu Game" zna każdy fan koszykówki. "Mecz z Grypą" to jeden z najsłynniejszych występów Jordana - w finale sprzed 16 laty, w którym rywalizowali Chicago Bulls i Utah Jazz, był remis 2-2, mecz nr 5 odbywał się w Salt Lake City. Zwycięstwo gospodarzy przybliżałoby ich do mistrzostwa na jedną wygraną i równocześnie stawiałoby Bulls pod ścianą.
Jordan z szatni wyszedł z opuszczoną głową, na rozgrzewce siedział na ławce. Był przemęczony, odwodniony, miał szkliste oczy. Komentatorzy mówili o wirusie grypy żołądkowej, zastanawiali się, jak długo i jak dobrze zagra Jordan.
Grał długo - przez 44 minuty, wszystkim zapadł w pamięć obraz, jak słaniającego się na nogach Jordana podtrzymuje Scottie Pippen. Grał świetnie - zdobył 38 punktów, siedem zbiórek, pięć asyst i trzy przechwyty, choć zaczynał od rzutu, który nie trafił w obręcz. Grał jak zwycięzca - w czwartej kwarcie rzucił 15 punktów, w tym kluczową trójkę 25 sekund przed końcem.
Bulls zwyciężyli 90:88, w Chicago 90:86 i zdobyli swój piąty tytuł. "Mecz z Grypą" obrósł legendą, do której co jakiś czas dopisywane są nowe wątki.
Ostatnio dziennikarz Bill Simmons zapytał Jalena Rose'a - byłego gracza NBA, a dziś eksperta ESPN, który szczyci się, że o lidze wie wszystko - czy mecz nr 5 z finału 1997 r. był "Meczem z Grypą" czy może "Meczem z Kacem". Rose precyzyjnie nie odpowiedział, ale zasugerował, że mogło chodzić o posiłek.
Tim Grover o tamtym wieczorze opowiedział w środę: - Wszyscy mówią o grypie, ale Michael na 100 proc. się zatruł. Siedzieliśmy w hotelu w Park City, gdzie wydawanie posiłków kończyło się o dziewiątej. Zgłodnieliśmy i nie mogliśmy znaleźć miejsca, gdzie można coś zjeść, więc zamówiliśmy pizzę.
- Byliśmy w tym hotelu od kilku dni, ludzie wiedzieli, gdzie mieszkają Bulls. Przyjeżdża pizza - przynosi ją pięciu gości. Pięciu. Mówię: "Mam złe przeczucie...". Z osób, które były w pokoju, jadł tylko Michael. O drugiej w nocy dzwoni telefon w moim pokoju. Idę do Michaela, a on leży skulony w bólu. Od razu wiedziałem, że to efekt zatrutego jedzenia - opowiadał Grover.
Trener Jordana jako pierwszy zasugerował próbę zatrucia koszykarza tak mocno, choć wcześniej takie sugestie się pojawiały. Phil Jackson, który prowadził Bulls w mistrzowskich czasach, rok temu powiedział ESPN, że Ron Harper, ówczesny rozgrywający zespołu, zawsze twierdził, że powodem osłabienia Jordana była nieświeża pizza.
- Ten występ był prawdopodobnie najtrudniejszą rzeczą, jaką zrobiłem na boisku. Prawie straciłem przytomność. Gdybyśmy przegrali, byłbym kompletnie załamany - wspominał Jordan, ale co było przyczyną jego choroby, pewnie nigdy się nie dowiemy.