NBA. Licznik Miami Heat bije. To już 27 wygranych z rzędu

Jeszcze sześciu zwycięstw brakuje Miami Heat, by wyrównać osiągnięcie Los Angeles Lakers sprzed ponad 40 lat. W poniedziałek mistrzowie NBA pokonali Orlando Magic 108:94.

- Traktujemy sezon zasadniczy jak fazę play-off. To dla nas 82 mecze play-off, zwłaszcza jak trwa nasza seria. Wiemy, że rywale teraz grają przeciwko nam z jeszcze większą energią, ale my lubimy wyzwania. Nie wolno nam popełniać błędów, ale do tego zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Presja jest dla nas normą - powiedział Chris Bosh, który w poniedziałek rzucił 12 punktów i miał 9 zbiórek przeciwko drugiej najgorszej drużynie NBA - Magic wygrali w tym sezonie tylko 18 spotkań.

LeBron James był bliski triple-double - rzucił 24 punkty, miał 11 asyst i 9 zbiórek. Heat odnieśli swoje 27. zwycięstwo z rzędu. To nie tylko druga najdłuższa seria zwycięstw w historii NBA, ale też biorąc pod uwagę wszystkie cztery największe profesjonalne ligi w Ameryce Północnej.

- Zawsze chcieliśmy zapisać się w historii, ale nie wiedzieliśmy, że w taki sposób. Chcemy po prostu wygrywać każdy kolejny mecz. To dla nas najważniejsze - mówił Bosh.

Heat (bilans 56-14) brakuje jeszcze sześciu zwycięstw, by wyrównać osiągnięcie Los Angeles Lakers sprzed ponad 40 lat. Ale - patrząc w ich terminarz - łatwo nie będzie. Trzy najbliższe mecze mistrzowie NBA zagrają na wyjeździe - w środę zagrają w Chicago z Bulls, w piątek czeka ich starcie z New Orleans Hornets, a w niedzielę mają rywala najtrudniejszego - San Antonio Spurs, czołową ekipę zachodu. Wielu spodziewa się, że jeśli ktoś ma przerwać serię Heat, to właśnie będzie to Spurs.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.