NBA. Historyczna seria LeBrona Jamesa trwa

Sześć meczów z rzędu z przynajmniej 30 punktami przy ponad 60-procentowej skuteczności z gry - przed LeBronem Jamesem nie dokonał tego nikt w NBA.

- Trzeba kryć go blisko i twardo i to staraliśmy się robić. Ale jesteśmy tylko ludźmi, on nie - stwierdził Nicolas Batum o grze Jamesa. We wtorkowym meczu z Portland Trail Blazers, wygranym przez Miami Heat 117:104, lider ekipy z Florydy rzucił 30 punktów, trafiając 11 z 15 rzutów z gry.

Był to jego szósty mecz z rzędu z przynajmniej 30 punktami przy ponad 60-procentowej skuteczności z gry - przed nim takich statystyk nie wykręcił nikt. Pięciomeczową serią pochwalić się mogli Adrian Dantley i Moses Malone.

- Nigdy czegoś podobnego nie widziałem. To niesamowite - stwierdził Elliot Williams z Blazers, który w meczu nie zagrał. - Mówią, że LeBrona stworzono w laboratorium - żartował Sasha Pavlovic. - Tego nie da się wytłumaczyć - mówił JJ Hickson.

W ostatnich sześciu meczach James trafił 66 z 92 rzutów z gry (71,7 procent skuteczności), a spod samego kosza 46 z 54. Co więcej, odkąd trwa seria Jamesa, trwa też zwycięska passa Heat, którzy pokonali kolejno Raptors, Bobcats, Rockets, Clippers, Lakers i Blazers.

- To był mecz LeBrona Jamesa. Robił dokładnie to, czego akurat potrzebowała jego drużyna - powiedział o grze Jamesa Terry Stotts, trener Blazers. We wtorek LeBron asystował (9), zbierał (6), przechwytywał (3) i blokował (2), a Heat odnieśli łatwe zwycięstwo.

James nie był nawet najlepszym strzelcem zespołu - 32 punkty dla Heat rzucił Chris Bosh, 24 miał Dwyane Wade. Najskuteczniejszym graczem Blazers był debiutant Damian Lillard, zdobywca 33 punktów.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.