NBA. Celtics upokorzyli Lakers. 25 tysięcy punktów Garnetta

W starciu dwóch odwiecznych rywali górą Boston Celtics. W meczu zapowiadanym jako hit rozbili na własnym parkiecie Los Angeles Lakers 116:95. Kevin Garnett został 16. zawodnikiem w historii, który przekroczył barierę 25 tysięcy punktów.

Celtics stracili w ostatnim tygodniu swojego czołowego rozgrywającego Rajona Rondo i ważnego podkoszowego Jareda Sullingera, ale tych osłabień w ich grze nie widać. Zwycięstwo z Lakers było ich szóstym z rzędu i 12 w ostatnich 18 meczach.

W czwartek Celtics prowadzili niemal przez całe spotkanie, jeszcze przed przerwą wypracowali dwucyfrową przewagę. Na trzy minuty przed końcem trzeciej kwarty mieli 15-punktową zaliczkę, którą jeszcze powiększyli. Za trzy trafiali Jason Terry i Paul Pierce, a Jeff Green najpierw potężnie zapakował piłkę do kosza, następnie zablokował rzut spod obręczy Antawna Jamisona. Przed czwartą kwartą Celtics prowadzili 95:69, Lakers strat nie byli w stanie odrobić.

- Gdy grasz przeciwko Lakers, zawsze dobrze jest zniszczyć ich we własnej hali w starym, dobrym stylu. Nie ma znaczenia, jakie bilanse mają oba zespoły, to zawsze będzie wielka rywalizacja. Ludzie zawsze będą te mecze oglądać - powiedział po meczu Pierce, który rzucił 25 punktów, trafiając 10 z 17 punktów z gry, miał też siedem zbiórek, sześć asyst i blok.

Green wyrównał swój rekord sezonu, zdobywając 19 punktów, a 15 punktów dorzucił Jason Terry. Tyle samo punktów miał Kevin Garnett, który w czwartek dołączył do elitarnego grona koszykarzy z 25 tysiącami punktów zdobytych w NBA. - Jestem pewien, że pewnego dnia usiądę w fotelu z cygarem i pomyślę o tym, czego dokonałem. Teraz za bardzo się tym nie przejmuję, niezbyt interesują mnie indywidualne osiągnięcia - stwierdził Garnett, który na swoim koncie po czwartkowym meczu ma dokładnie 25 009 punktów, liderem klasyfikacji strzelców jest Kareem Abdul-Jabbar (38 387).

27 punktów dla Lakers rzucił Kobe Bryant (9/15 z gry), ale nie miał wsparcia reszty drużyny. - To była typowa koszykówka w stylu Celtics. Założyli kaski i walczyli ze wszystkich sił. Zawsze tak z nimi jest, że gdy są przyparci do muru, pokazują to, co mają w swojej grze najlepsze - stwierdził Bryant.

Na czwartkowy mecz do gry wrócił Dwight Howard, ale niczym specjalnym się nie wyróżnił. Środkowy, który nie zagrał w trzech ostatnich meczach z powodu urazu barku, zdobył dziewięć punktów i miał dziewięć zbiórek, ale parkiet opuścił po sześciu przewinieniach. W meczu nie zagrał Pau Gasol, który doznał poważnego urazu stopy i na parkiet wróci najwcześniej za sześć tygodni.

Celtics wygrali 26 z dotychczasowych 49 meczów i zajmują siódme miejsce na wschodzie. Lakers (bilans 23-27) są na 10. miejscu na zachodzie.

Wyniki czwartkowych meczów NBA:

Boston Celtics - Los Angeles Lakers 116:95

Denver Nuggets - Chicago Bulls 128:96

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.