NBA. Rywale Ponitki i Karnowskiego już grają w NBA

Pięciu koszykarzy z reprezentacji USA do lat 17, która przed dwoma laty pokonała Polskę w finale mistrzostw świata w Hamburgu, jest już w składach klubów NBA. Co więcej, trzech z nich odgrywa ważne role w swoich zespołach.

Mateusz Ponitka zadebiutował w Eurolidze, Michał Michalak wykorzystuje szansę w Treflu Sopot, a Przemysław Karnowski i Tomasz Gielo uczą się i grają w NCAA. Pięciu ich rywali z Hamburga ma już swoje miejsce w NBA.

Bradley Beal, lider kadry USA do lat 17 sprzed dwóch lat i MVP turnieju, został wybrany jako numer trzeci draftu przez Washington Wizards i od razu trafił do pierwszej piątki zespołu. Lokalna prasa pisała, że Beal ma w sobie coś z Dwyane'a Wade'a, ale fizycznie jeszcze przegrywa z rywalami i w pierwszych meczach nie zachwyca. Wchodzący za niego z ławki Jordan Crawford gra o wiele lepiej. Beal w dwóch meczach (stan na niedzielę rano) grał średnio 22 minuty i trafia ledwie 15 procent swoich rzutów, ale trener Randy Wittman na razie debiutantowi ufa.

Z numerem drugim Charlotte Bobcats wybrali Michaela Kidda-Gilchrista. Skrzydłowy zaczął sezon od trafienia jednego z siedmiu rzutów oraz zebrania siedmiu piłek w debiucie z Indianą Pacers w piątek, a dzień później z Dallas Mavericks rzucił 13 punktów, miał pięć zbiórek i pięć przechwytów. Popisał się też efektownym wsadem . Podobnie jak Beal, w słabych Bobcats łatwo znalazł miejsce w pierwszej piątce, jego zmiennikiem najczęściej jest Ben Gordon.

Środkowy Andre Drummond trafił do Detroit Pistons (numer 9 draftu). Jest zmiennikiem grających pod koszem Jasona Maxiella i Grega Monroe. W debiucie przeciwko Houston Rockets był zagubiony (2 punkty, 2 zbiórki), ale już w meczu z Phoenix Suns pokazał, że może być ważnym wsparciem zwłaszcza w obronie. Silny, skoczny, choć może brakować mu centymetrów w walce z najlepszymi środkowymi ligi.

Marquis Teague, młodszy brat gracza Atlanty Hawks Jeffa, trafił do Chicago Bulls (numer 29 draftu) i większych szans na grę nie ma. Jest trzecim rozgrywającym Bulls za Kirkiem Hinrichem i Nate'em Robinsonem, a po powrocie Derricka Rose'a na parkiecie będzie pojawiał się od wielkiego święta. Ale debiut ma już za sobą - w cztery minuty z Cavaliers miał trzy asysty i niecelny rzut.

Wybrany z numerem 25 w drafcie przez Memphis Grizzlies Tony Wroten podobnie jak Teague także większych szans na grę na razie nie ma. W Grizzlies jest czwartym rozgrywającym i w dwóch pierwszych meczach jeszcze z ławki rezerwowych nie wstał. O minuty na parkiecie rywalizuje z drugoroczniakiem Joshem Selbym.

W przedsezonowym typowaniu faworyta do zdobycia nagrody najlepszego debiutanta eksperci ESPN wskazali tylko dwóch koszykarzy złotej reprezentacji z 2010 roku. Andre Drummond dostał dwa głosy, Michael Kidd-Gilchrist jeden. Zdaniem ESPN największe szanse na zdobycie wyróżnienia ma Anthony Davis (nr 1 draftu, New Orleans Hornets), który dostał 20 głosów. 11 ekspertów uważa, że nagroda debiutanta roku powędruje w ręce Damiana Lillarda (nr 7, Portland Trail Blazers).

A jak daleko od NBA są polscy wicemistrzowie świata?

Urodzeni w 1993 r. Mateusz Ponitka, Przemysław Karnowski, Michał Michalak, Tomasz Gielo i Piotr Niedźwiedzki to największe nadzieje srebrnej młodzieżówki sprzed dwóch lat. W finale w Hamburgu przegrali 80:111, jednak zrobili duże wrażenie na zagranicznych ekspertach.

Największe szanse na angaż w NBA mają Ponitka i Karnowski. Pierwszy z nich grający w Asseco Prokomie do solidnych występów w TBL już przyzwyczaił, a teraz zaskakuje w Eurolidze. Z kolei masywny center po dobrym sezonie w Siarce Tarnobrzeg podjął studia na uczelni Gonzaga i będzie grał w akademickiej NCAA, która wciąż dostarcza najwięcej zawodników do NBA.

Jak daleko młodym Polakom do NBA? Czytaj o szansach innych medalistów ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.