NBA. Takiego debiutu nie miał nawet LeBron James

Damian Lillard swoim pierwszym meczem w NBA zwrócił na siebie uwagę całej NBA. Rzucił 23 punkty, miał 11 asyst i trzy zbiórki i poprowadził skazywanych na pożarcie Portland Trail Blazers do zwycięstwa z Los Angeles Lakers.

Przynajmniej 20 punktów i 10 asyst w debiucie w NBA poza Lillardem wykręcili jeszcze tylko dwaj koszykarze - legendarny Oscar Robertson w 1960 roku oraz rozgrywający Detroit Pistons Isiah Thomas 21 lat później. Jest także pierwszym koszykarzem od dziewięciu lat, który w debiucie rzucił 21 punktów i miał dziewięć asyst. W 2003 roku dokonał tego LeBron James.

Lillard rozmontował obronę Lakers i wydatnie przyczynił się do zwycięstwa Blazers nad napakowanym gwiazdami zespołem z Los Angeles. Pod wrażeniem gdy Lillarda był Kobe Bryant. - Świat stoi przed nim otworem. To bardzo utalentowany chłopak, do tego niczego się nie boi. Widzę przed nim świetlaną przyszłość - powiedział lider Lakers.

"Lillard już opanował Portland. Gdy we wtorek szalał na parkiecie, niektórym opadły szczęki" - pisał John Canzano z "The Oregonian", a blog "The Portland Roundball Society" wystawił mu za mecz z Lakers ocenę "A". "Wyglądał na o wiele bardziej pewnego siebie niż powinien. Zdobywał punkty z obwodu i spod obręczy, a do tego świetnie dyrygował grą kolegów. Jedyne, co wskazywało, że jest debiutantem, to sześć strat. Ale poza tym, lepszego debiutu nie mógł sobie wymarzyć".

Lillarda porównuje się do Derricka Rose'a czy Russella Westbrooka - atletycznych rozgrywających, którzy świetnie panują nad piłką i na różne sposoby potrafią zdobywać punkty, często przeciwko wyższym i teoretycznie silniejszym obrońcom. Lillard nie zapomina przy tym o swoich kolegach z drużyny.

Wybrany z numerem szóstym w drafcie przez Blazers 22-latek już w trakcie ligi letniej pokazał, że będzie walczył o tytuł debiutanta roku. W wakacyjnych rozgrywkach rzucał średnio 26,5 punktu, miał 5,3 asysty na mecz i 4 zbiórki. Trener Terry Stotts nie bał się zaufać niedoświadczonemu debiutantowi i powierzył mu funkcję pierwszego rozgrywającego. Z drugiej strony, wielkiego wyboru nie miał - Blazers są w trakcie przebudowy i w ich interesie jest, by Lillard jak najszybciej wszedł na wysoki poziom.

Lillard swoim świetnym występem przeciwko Lakers przyćmił innego pierwszoroczniaka - Anthony'ego Davisa. Wybrany z numerem pierwszym przez New Orleans Hornets podkoszowy ma już na swoim koncie złoto z igrzysk w Londynie, a w środę zagrał swój pierwszy mecz w NBA. 21 punktów i siedem zbiórek przeciwko weteranom z San Antonio Spurs (Hornets przegrali 95:99) to nie byle co, ale wyczyn Lillarda robi większe wrażenie.

Rozgrywający kolejny poważny test przejdzie w piątek - jego Blazers grają z Oklahoma City Thunder, a Lillard stanie naprzeciwko Westbrooka.

Więcej o:
Copyright © Agora SA