NBA. Hakeem Olajuwon przeciwny "superzespołom"

- Jeśli wielkie gwiazdy grają razem, tracą na tym drużyny z mniejszych miast - uważa jeden z najlepszych środkowych w historii NBA Hakeem Olajuwon.

Redaktor to dopiero jest kibic! Poznaj nas na profilu Facebook/Sportpl ?

Kumulowanie kilku gwiazd ligi w jednej drużynie, najczęściej z wielkiej metropolii, stało się modne kilka lat temu. W 2007 roku siły w Bostonie połączyli Ray Allen, Kevin Garnett i Paul Pierce i po roku wspólnej gry w Celtics sięgnęli po mistrzostwo. W 2010 roku w Miami Heat znaleźli się Chris Bosh, LeBron James i Dwyane Wade - w pierwszym sezonie zagrali w finale (przegrali z Mavericks 2-4), w drugim sięgnęli po mistrzostwo.

Latem powstała kolejna superdrużyna - do Kobe'ego Bryanta i Pau'a Gasola w Lakers dołączyli Steve Nash i Dwight Howard. Ekipa z Los Angeles stałą się obok Heat i Thunder z miejsca głównym kandydatem do tytułu.

Olajuwon, jeden z najlepszych środkowych w historii NBA i dwukrotny mistrz z Houston Rockets, twierdzi, że takie jednoczenie sił przez czołowe postaci ligi źle wpływa na drużyny z mniejszych miast. - Zadaniem ligi jest sprawić, by każdy zespół miał szansę zatrudnić gwiazdę i mógł powalczyć o tytuł - mówi Olajuwon. - Najgorzej mają średniacy, którzy nie mają szans na dobry wybór w drafcie - dodaje.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.