NBA. W czym tkwi siła Chicago Bulls?

Największa gwiazda Bulls Derrick Rose opuścił już 13 meczów, kontuzje dopadają kolejnych zawodników, a mimo to, zespół z Chicago pewnie zmierza po najlepszy bilans w lidze na koniec sezonu zasadniczego.

Widziałeś mecz Gortata, a nie masz z kim podzielić się wrażeniami? Wejdź na forum Sport.pl!  ?

Bulls wygrali 37 z 47 meczów, nie zdarzyło się, by przegrali dwa kolejne. Jeszcze bardziej imponują tym, że są w stanie zwyciężać także wtedy, gdy nie gra ich lider Derrick Rose (22,8 pkt., osiem asyst na mecz). Koszykarz uznany za najbardziej wartościowego zawodnika poprzedniego sezonu od trzech miesięcy ma różne problemy zdrowotne - z kostką, plecami, a ostatnio z pachwiną, przez którą opuścił kolejne trzy spotkania.

W sumie Rose nie zagrał już w 13 spotkaniach, ale Bulls przegrali ledwie cztery z nich. Bez lidera drużyna z Chicago pokonała m.in. faworytów do tytułu, czyli Miami Heat. - Brakuje nam go, ale umiemy wypełnić lukę - mówi skrzydłowy Luol Deng. Kontuzja Rose'a to niejedyny kłopot. Urazy leczą też m.in. Richard Hamilton i Deng.

Eksperci podkreślają, że Bulls nie byliby tak wysoko, gdyby nie trener Tom Thibodeau. 54-letni szkoleniowiec w NBA pracuje od końca lat 80 poprzedniego wieku, ale to w Chicago półtora roku temu zadebiutował jako pierwszy trener zespołu. W krótkim czasie z drużyny walczącej o grę w fazie play-off, zrobił kandydata do tytułu mistrzowskiego. Rose przestał być liderem samotnym, wokół niego pojawiło się w drużynie wielu koszykarzy, którzy potrafią go wspomóc. - Naszym celem jest stracić jeden punkt mniej niż rywale - mawia trener.

Efekt? W poprzednim sezonie Bulls mieli najlepszy bilans w lidze (62-20), a ich marsz zatrzymali dopiero w finale Konferencji Wschodniej Miami Heat. W tym sezonie mają czołową defensywę ligi i najlepszy bilans (37-10).

- Kluczowa jest drużyna, a nie indywidualności. Nie chodzi tylko o to, by zebrać wielu utalentowanych zawodników w jednym miejscu. Najważniejsze to by koszykarze do siebie pasowali, mieli wspólny cel i dla jego osiągnięcia byli gotowi się poświęcić - mówi Thibodeau, który już w swoim debiutanckim sezonie został wybrany na trenera roku.

W poniedziałek może zostać trenerem, który najszybciej w historii wygrał sto meczów w NBA (Bulls grają z Magic). Dotychczasowy rekordzista Avery Johnson (obecnie prowadzi New Yersey Nets), potrzebował do tego 131 spotkań. Phill Jackson, 11-krotny mistrz NBA w roli trenera, setkę osiągnął w 141 pojedynku. Thibodeau poprowadził na razie Bulls w 129 meczach.

76,7

procent meczów Bulls wygrali z Thibodeau, jako trenerem. To najwyższy wynik w historii zespołu

100 punktów Chamberlaina w meczu i inne magiczne wyczyny w sporcie

Więcej o:
Copyright © Agora SA