NBA. Gortat mobilizuje, Suns wygrywają

Phoenix Suns Marcina Gortata zerwali się do walki o play-off i wygrali dwa mecze z rzędu. - Musimy być bardziej odpowiedzialni i poważniej podchodzić do tego, co robimy na boisku - mówił na spotkaniu zespołu Marcin Gortat.

W niedzielę Suns grają u siebie z niżej notowanymi Sacramento Kings i będą faworytem. Potem drużynę Gortata czeka wyjazd do Oklahoma City na spotkanie ze świetnym Thunder, a następnie seria spotkań u siebie z rywalami ze środka tabeli Konferencji Zachodniej. Dla Suns to może być decydujący moment sezonu.

Na razie jednak zespół, który do niedzieli wygrał 16 z 36 meczów, nie wygląda na taki, który mógłby zagrać w play-off. W Phoenix wykazują jednak determinację, by tego dokonać - po przerwie na zeszłotygodniowy mecz gwiazd w Orlando trener Alvin Gentry zwołał specjalne spotkanie drużyny.

- Miewaliśmy małe serie zwycięstw, ale po dwóch, trzech wygranych zaczynaliśmy się czuć zbyt pewnie i przegrywaliśmy w łatwy sposób - relacjonował swoje słowa ze spotkania Gortat, najlepszy strzelec (średnio 16 punktów) i zbierający zespołu (10,4 zbiórki).

Polak świetnie zagrał w piątek przeciwko Los Angeles Clippers, czołowej drużynie Zachodu. Zdobył 18 punktów i 14 zbiórek. Na dodatek w czwartej kwarcie wykonywał ważne akcje - po jego czterech punktach Suns wyszli na prowadzenie 74:70, którego nie oddali do końca. Polak w cały meczu skutecznie walczył o zbiórki z silnymi Blakiem Griffinem, Kenyonem Martinem i DeAndre Jordanem.

Na Wschodzie NBA walka o play-off jest mniej zacięta - będący na ósmym miejscu, ostatnim, które daje prawo do gry o mistrzostwo New York Knicks, nad dziewiątymi Milwaukee Bucks mają wyraźną przewagę. Po zakończeniu imponującej serii siedmiu wygranych, w której niesamowite mecze rozgrywał nowy bohater kibiców z całego świata Jeremy Lin, Knicks zaczęli jednak grać w kratkę.

Lin, od kiedy do gry powrócili nieobecni wcześniej gwiazdorzy zespołu Carmelo Anthony i Amar'e Stoudemire, oddaje mniej rzutów i ma trochę więcej strat, ale wciąż gra bardzo dobrze, zdobywając po blisko 20 punktów i 10 asyst w meczu.

Na szczycie NBA rządzą przedsezonowi faworyci - Chicago Bulls i Miami Heat w Konferencji Wschodniej oraz Thunder, San Antonio Spurs, Clippers i Los Angeles Lakers na Zachodzie. Niespodzianką jest trzecie miejsce na Wschodzie Indiana Pacers, którzy wygrali sześć spotkań z rzędu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.