Zero kontrowersji, żartów i luzu? To nie Facebook/Sportpl ?
To 21 double-double Gortata w sezonie. Polski środkowy zaczął mecz z Clippers słabo - spudłował trzy pierwsze rzuty z gry, nie trafił dwóch rzutów wolnych, ale potem złapał właściwy rytm. Imponował walką na deskach z silnymi Blakiem Griffinem, Kenyonem Martinem i DeAndre Jordanem. Szczególnie dobrze radził sobie na atakowanej tablicy, gdzie zebrał pięć z 14 swoich piłek.
W ataku Gortat świetnie wykorzystywał zespołowe akcje Suns, często po błędach obrony Clippers był sam na sam z koszem i nie pozostawało mu nic, jak tylko trafić. W końcówce czwartej kwarty przy remisie po 70 najpierw dobił niecelny rzut Channinga Frye'a, a chwile później wykorzystał oba rzuty wolne po faulu Kernyona Martina. Suns odskoczyli na cztery punkty. Przewagi już nie roztrwonili, głównie dzięki dobrej grze w obronie.
29,5 sekundy przed końcem przy prowadzeniu Suns 76:72 Gortat zablokował pod koszem Carona Butlera, a faulowany Frye wykorzystał jeden rzut wolny.
Clippers jeszcze byli w grze po tym, jak dobrą zasłonę od Martina wykorzystał Chris Paul i 26 sekund przed końcem trafił z dystansu. Ale 13 sekund przed końcem Hill już błędu nie popełnił. W akcji jeden na jednego 39-letni skrzydłowy zablokował "trójkę" Paula, popędził do kontry i przypieczętował zwycięstwo Suns.
Zespół z Arizony fatalnie grał w pierwszej połowie, ale podobnie jak dzień wcześniej z Timberwolves energetyczna trzecia kwarta pozwoliła Suns przejąć kontrolę nad spotkaniem. Dzięki dobrej grze w obronie drużyna Marcina Gortata pokonała jednego z faworytów do wygrania Konferencji Zachodniej.
Polak w 32 minuty na parkiecie zdobył 18 punktów (6/11 z gry, 6/10 z wolnych), miał 14 zbiórek, dwie asysty, dwa bloki oraz stratę i dwa faule. Gortat był drugim strzelcem Suns w tym meczu. Najwięcej punktów dla ekipy z Arizony zdobył Jared Dudley - 22. Steve Nash zakończył mecz z sześcioma punktami, sześcioma zbiórkami i pięcioma asystami.
Najwięcej punktów dla Clippers rzucił Blake Griffin - 17, ale miał problemy z solidnie przeciwko niemu broniącym Frye'm. Paul miał 16 punktów i pięć asyst, ale dobrze w obronie radził sobie z nim wyższy Grant Hill. Dobry mecz z ławki zagrał Kenyon Martin, który do 14 punktów dodał osiem zbiórek.
Było to drugie zwycięstwo Suns z rzędu. Zespół Marcina Gortata ma bilans 16-20 i awansował na 12. miejsce na zachodzie. W nocy z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu Suns podejmą u siebie Sacramento Kings.
Mimo porażki Clippers utrzymali trzecie miejsce na zachodzie.