Polski środkowy błyszczał przede wszystkim w pierwszej połowie, gdy zdobył 14 ze swoich 21 punktów. Gortat trafiał po podaniach od Nasha zarówno z półdystansu jak i spod samego kosza po dynamicznych wejściach. Najbardziej efektowną akcję zaprezentował w drugiej kwarcie, gdy dostał podanie od Nasha, zamarkował rzut, zbiegł do środka i lewą ręką wpakował piłkę do kosza.
Drugą połowę zaczął od dwóch punktów z faulem, a potem do połowy czwartej kwarty był kompletnie niewidoczny. Partnerzy nie podawali mu piłek, on nie miał zbiórek w ataku, po których mógłby zdobyć punkty. W końcówce meczu trafił dwa rzuty wolne i raz w kontrze.
Gortat całkiem nieźle radził sobie w grze przeciwko wyższemu i sprawniejszemu Andrew Bynumowi, ale zatrzymać go nie był w stanie. Potężny center rzucił 17 punktów i miał 14 zbiórek. Polak miał też kilka dobrych akcji w obronie przeciwko Pau Gasolowi, gdy ten grał jako środkowy.
W sumie w 42 minuty (najwięcej w zespole) Gortat zdobył 21 punktów (9/16 z
gry, 3/3 z wolnych), miał 16 zbiórek (trzy w ataku), dwa przechwyty, asystę oraz trzy faule i stratę. Był najlepszym strzelcem i zbierającym Suns.
Jego zespół przegrał jednak z Lakers, bo po raz kolejny nie potrafił zatrzymać Kobe'ego Bryanta. Lider Lakers popis gry dał w trzeciej kwarcie, gdy zdobył 16 ze swoich 36 punktów. Raz po raz ośmieszał broniących przeciwko niemu Granta Hilla i Jareda Dudley'a - trafiał z półdystansu, mijał i wchodził pod kosz, rzucał z trudnych pozycji. Po jego wejściu w trzeciej kwarcie przewaga Lakers wzrosła z czterech do 20 punktów (83:63).
Suns straty udało się niemal odrobić. Rezerwowi gospodarzy nie radzili sobie z Shannonem Brownem, który w ostatnich 13 minutach meczu zdobył 15 punktów, a po jego punktach na niespełna pięć minut przed końcem przewaga Lakers stopniała do zaledwie pięciu punktów (90:85). Wtedy ważny rzut trafił Derek Fisher, dwa kolejne Bryant, a Lakers wybronili trzy kolejne akcje Suns i znów odskoczyli na ponad 10 punktów. Gracze z Phoenix strat nie byli w stanie odrobić, przegrali 99:111.
Gortat był najskuteczniejszym graczem Suns z 21 punktami. Steve Nash zdobył 11 punktów, ale miał aż 17 asyst (większość do Gortata). Brown dorzucił 15 punktów, a Markieff Morris 14.
Liderem Lakers był Bryant z 36 punktami, a po 17 punktów zdobyli Bynum i Matt Barnes. Ten drugi błysnął w drugiej kwarcie, gdy rezerwowi Lakers odrobili czteropunktową stratę do Suns. Pau Gasol zakończył mecz z 10 punktami, miał też 13 zbiórek.
Dla Suns była to czwarta porażka z rzędu. Zespół z bilansem 12-19 zajmuje odległe, 13. miejsce na zachodzie. Lakers, którzy wygrali cztery z ostatnich pięciu meczów, są na piątym miejscu (18-12).
Było to drugie starcie Suns z Lakers w sezonie, drugie przegrane. W styczniu Lakers wygrali 99:83, a Kobe Bryant zdobył 48 punktów. W nocy z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu zespoły zmierzą się po raz trzeci.
Los Angeles Lakers - Phoenix Suns 111:99. Kwarty: 21:25, 36:23, 30:25, 24:26.
Lakers: Bryant 36 (1), Bynum 17, Fisher 12 (1), Gasol 10, World Peace 2 oraz Barnes 17 (1), Murphy 8 (1), Blake 5 (1), Goudelock 4.
Suns: Gortat 21, Nash 11 (2), Dudley 8, Hill 8, Frye 5 (1) oraz Brown 15 (2), Morris 14 (2), Redd 9 (1), Warrick 4, Lopez 2, Telfair 2, Childress 0.