Redaktor to dopiero jest kibic! Poznaj nas na profilu Facebook/Sportpl ?
Rose imponował od samego początku. Wdawał się w indywidualne pojedynki z Paulem, wykorzystywał swoją szybkość i atletyzm i raz po raz punktował. A gdy nie miał dobrej pozycji do rzutu oddawał do lepiej ustawionych partnerów. Mecz zakończył z 29 punktami i 16 asystami. 19 punktów dołożył Luol Deng, 16 - Richard Hamilton.
Clippers przez trzy kwarty utrzymywali się w grze, ale w ostatnich 12 minutach znów wyszedł ich brak zgrania, zwłaszcza w obronie. Bulls skarcili ich serią 10 punktów z rzędu, kiedy odskoczyli na 13 punktów (97:84). W czwartej kwarcie Clippers nie potrafili zatrzymać zwłaszcza rzutów z dystansu - za trzy trafiali Brewer, Deng, Korver i dwukrotnie Rose. Gospodarze nie mieli odpowiedzi.
Była to trzecia wygrana Bulls w sezonie w czwartym meczu. Zespół z Chicago miał niesłychanie trudny terminarz pierwszych spotkań, bo zaczął od wyjazdowego tournee po zachodnim wybrzeżu.
Clippers z trzech pierwszych meczów wygrali tylko jeden. W piątek Chris Paul był aktywniejszy w ataku, dobrze obsługiwał podaniami kolegów z drużyny, ale nie dominował jak Rose. Miał 15 punktów i 14 asyst.
Kolejne rewelacyjne spotkanie zagrał Blake Griffin, który do 34 punktów dołożył 13 zbiórek. - Przed nami jeszcze 63 mecze, będzie dobrze. Zaczniemy wygrywać, jak tylko poprawimy naszą obronę - powiedział po meczu as Clippersów.
Clippers na razie mają dopiero 25. defensywę w lidze. Tracą średnio 100,5 punktu na mecz, do tego dochodzi problem ze zbiórkami, bo choć pod koszem są skoczni i silni Griffin i DeAndre Jordan, zespół z LA zbiera średnio ledwie 36,5 piłek w meczu, aż o dziewięć mniej niż ich rywale.
Clippers kolejny mecz zagrają w Nowy Rok u siebie z Portland Trail Blazers. Bulls tego samego dnia zmierzą się z Memphis Grizzlies. Będzie to ich pierwszy mecz przed własną publicznością.
Pierwsze zwycięstwo Suns. Gortat rzucił 12 punktów ?