Lokaut w NBA, czyli bierzcie przykład z negocjacji na ulicy

W poniedziałek, po miesiącu przerwy w rozmowach, w Nowym Jorku spotkali się przedstawiciele ligi NBA i związku zawodowego koszykarzy tej ligi, by szukać porozumienia w sprawie lokautu. Blisko trzygodzinne rozmowy nie przyniosły żadnych skutków i były tak jałowe, że Chris Sheridan, felietonista ESPN, radzi obu stronom, by wzięły przykład z negocjacji, które miały miejsce przed hotelem.

Dyskutuj z ludźmi, nie z nickami. Nie bądź anonimowy na Facebook.com/Sportpl ?

Brak porozumienia wynika z odmiennych stanowisk w sprawie podziału zysków - koszykarze chcą utrzymać status quo, właściciele klubów chcą zwiększenia swojej puli kosztem graczy. Właściciele chcieliby na dodatek zmiany zasad podpisywania kontraktów, co też uderzyłoby w zawodników i zmniejszyło ich pensje.

"W rozmowach nie doszło do żadnego postępu, więc przejdźmy od razu do najciekawszej historii tego popołudnia" - pisze już w drugim akapicie artykułu Sheridan. I skupia się na opisaniu zajścia, które miało miejsce przed hotelem, w którym spotkały się strony - do nieprawidłowo zaparkowanego samochodu podjechała ciężarówka służb miejskich z zamiarem odholowania pojazdu i ukarania właściciela mandatem. Podczas interwencji w usuwanym samochodzie włączył się alarm, na którego dźwięk z hotelu wybiegł ochroniarz negocjatorów ze strony NBA.

Sheridan pół żartem, pół serio opisuje spokojną rozmowę i negocjacje ochroniarza z porządkowym, która doprowadziła do spuszczenia samochodu z lawety, a nawet do usunięcia mandatu zza wycieraczki.

"Musicie jednak zrozumieć, jak niesamowite było to wydarzenie (nie wspominając o kwotach, które wchodziły w grę - 185 dolarów opłaty za lawetę i 105 dolarów mandatu). Nowojorscy laweciarze to jedni z największych twardzieli wśród pracowników budżetówki i dogadać się z nimi praktycznie nie można" - pisze Sheridan. "Ale ochroniarz Sterna dał radę, co powinno być małą wskazówką dla komisarza, który rozmowy prowadzi z wyraźnie negatywnym nastawieniem. Trochę argumentów, nieco dyplomacji, odpowiednie dobrane słowa sprawiły, że małe nieporozumienie nie zmieniło się w wielką kłótnię" - dodał dziennikarz ESPN.

"Liga wciąż ma czas na to, by - niezależnie od tego, jak wielki pesymizm towarzyszy rozmowom - porozumieć się w kwestii nowej umowy zbiorowej zanim sezon 2011/12 zostanie zagrożony i odjedzie od nas jak samochód na lawecie" - kończy fragment anegdoty Sheridan.

NBA i koszykarze umówili się, że w sierpniu na kolejne rozmowy spotkają się jeszcze kilkakrotnie.

Wsad za wsadem, czyli gwiazdy NBA na Filipinach [GALERIA]

 

Rozmowy o zakończeniu lokautu w NBA ? bez efektu

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.