W trakcie dwóch krótkich epizodów na parkiecie Gortat oddał jeden rzut, ale został zablokowany przez Lamara Odoma. Do tego popełnił jeden faul. Po serii niezłych występów Polak rozegrał najsłabsze spotkanie w tegorocznym play-off.
- Nie, nie myślałem, że zagram tylko pięć minut. Ale drużyna wygrała i to najważniejsze. Dwight Howard grał bardzo dobrze i nie miał problemów z faulami - dlatego grał przez dłuższy okres czasu. Ja pojawiłem się na parkiecie, ale nie zrobiłem nic ciekawego. Odgwizdali mi jeden faul. Nic wielkiego.
- Blok nie miał nic do tego, że zszedłem z boiska. Dawałem tylko Dwightowi minutę odpoczynku. Sam wszedłem na boisku po niemal 40 minutach siedzenia na ławce. Nie udało się wykończyć akcji, ale takie mecze się zdarzają.
- Złapiemy się jeszcze. Załapiemy się. Zaraz po bloku zaczął coś tam do mnie gadać, ale sekundę później już klepał mnie po ramieniu mówiąc, że to tylko walka. To był tylko jeden mecz, będą kolejne.
- To nie jest zmiana naszej taktyki, bo tak przecież graliśmy przez cały sezon. To w Los Angeles graliśmy inaczej niż zwykle, bo ze mną jako wysokim skrzydłowym. Nie rozpamiętywałbym zmian w meczu nr 3 -wygraliśmy i to jest najważniejsze. Ja mogę grać 30 minut, ale i tylko jedną - liczy się tylko zwycięstwo. Czekamy na następny mecz.
- No, fajnie nie było. Ale to jest decyzja trenera i nie mam na to wpływu. To była kwestia czasu, kiedy rozegram taki mecz. Z ławki nie wchodzi się łatwo, nie zdobywa się double-double w ciągu 7-10 minut. Spotkania, w których udawało mi się rzucać punkty, zbierać i blokować w tak krótkim okresie czasu, były trochę przypadkowe - dobrze zaczynałem i potem to kontynuowałem. W pierwszej połowie dostałem nieco ponad dwie minuty - ciężko jest coś zrobić w takiej sytuacji.
- Doda nam energii. W końcu pokazaliśmy, że potrafimy ich pokonać. Poprawimy błędy, które znów niepotrzebnie pojawiły się w końcówce. Myślę, że mecz nr 4 wygramy z większą przewagą, udowodnimy, że jesteśmy lepszym zespołem, a zawodnicy z ławki pograją więcej.
- Tak, we wtorek o 21 grali Orlando Magic z Lakers. A szczerze mówiąc, nie zwróciłem nawet uwagi na tą statystykę. Ktoś mi o tym powiedział dopiero w czwartej kwarcie.
- Mamy po prostu znakomitych zawodników. Howard jest wielką gwiazdą, Rashard Lewis rzuca za trzy najlepiej w całej NBA, Hedo Turkoglu w jednym meczu może mieć 1/20 z gry, a w drugim 19/20. Po prostu trafił się nam mecz, w którym nasi liderzy trafiali. W naszych zagrywkach nie było nic specjalnego. Piłki wpadały.
- Rasharda. Był najlepszy. Uważam, że on jest największym profesjonalistą w zespole. Sposób, w jaki on przygotowuje się do każdego meczu, w jaki poprawia swoje błędy i jak potrafi utrzymywać formę z meczu na mecz jest niesamowity. W play-off to on jest dla mnie najlepszym zawodnikiem w tej ekipie.
- Półtorej godziny przed meczem obowiązkowo musimy być w szatni.
- Powinien, ale nie dostanie na pewno. To jest Dwight Howard. Wychodzi na mecz i co wieczór daje po 20 punktów i kilkanaście zbiórek. Dla mnie to on może przychodzić 10 sekund przed meczem. Podejrzewam, że dla Van Gundy'ego jest tak samo.
- Śmialiśmy się z niego przez 48 godzin. Mógł zostać bohaterem. Courtney powiedział, że oglądał tą powtórkę z tysiąc razy, ale dalej nie może uwierzyć, że nie trafił. We wtorek zagrał dobrze, a krycie Bryanta to nie jest łatwa rzecz. Teraz to ja się zresztą śmieję z jego obrońców, bo wiedzą jak to jest kryć największą gwiazdę NBA na swojej pozycji. Ja na każdym treningu mam Howarda, który krzyknie i trenerzy gwiżdżą mój faul.